#27

1K 74 3
                                    


POV: Eric



Minęło już kilka dni, od kiedy znowu jesteśmy w naszym małym kalifornijskim miasteczku, a Natasha ponownie się do mnie nie odzywa. Jestem tym zirytowany. Znowu mamy powtórkę z rozrywki, choć myślałem, że wszystko już sobie wyjaśniliśmy. Zbliżyliśmy się do siebie, a ona mnie odtrąca i to w takim momencie.

- Co zrobiłem źle tym razem? - Pytam Jonathana, któregoś popołudnia, kiedy siedzimy w moim samochodzie. Chłopak widzi, że jestem załamany, dlatego mam wrażenie, że tym bardziej unika mojego wzroku.

- Nie wiem - wzrusza ramionami. Patrzę na niego zirytowany. Nie po to czekałem trzy bite godziny, aż on skończy swój trening szachów, by teraz dowiedzieć się NICZEGO. Był wszechwiedzący, a przynajmniej za takiego uchodził, dlaczego więc w takich sytuacjach musiał trzymać jej stronę. Zależało mi na dziewczynie i nie zamierzałem tego tak zostawić.

- Musisz coś wiedzieć – mówię, wytykając go palcem.

- Czemu tak sądzisz? - Pyta, będąc tym faktem naprawdę zdumiony. Przekręcam zirytowany oczami i patrzą na niego, jak na totalnego idiotę.

- Bo ty zawsze wszystko wiesz. Jeny, jesteś jej przyjacielem – krzyczę zbulwersowany, wymachując rękoma - na pewno ci takie rzeczy mówi. Kto, jak kto, ale ty musisz wiedzieć.

- Ale jestem też chłopakiem - zauważa, poprawiając na nosie swoje okulary. - I niektórych rzeczy się nie mówi chłopakom.

- Co takiego?

- Na przykład, kiedy była jej pierwsza miesiączka - szczerzy się radośnie, na co ja tylko uderzam dłonią w czoło. Z kim ja rozmawiam?

- Naprawdę nie wiem co ona w tobie widzi. – Mówię spoglądając na chłopaka.

- To samo mogę powiedzieć o tobie - odgryza się.

Między nami powstaje cisza. Z westchnieniem opieram głowę o zagłówek i patrzę przez szybę na ocean. Naprawdę chciałbym poznać prawdę. Poprzez naszą podróż, ja i Natasha zbliżyliśmy się do siebie, można rzec, że nawet bardzo, był to przełom w moim i jej życiu. Każdego dnia od powrotu odczuwałem za nią tęsknotę, nie do opisania. Tęskniłem za jej ironicznymi tekstami, za tym, jak słodko marszczy swój nosek, gdy jest czymś zafrasowana, po prostu za nią... Myślałem, że i jej na mnie zależy. Mówiła, że również mnie kocha. Czy zatem musi na nowo mnie od siebie odpychać? Wiedziałem, że przechodzi teraz przez ciężki okres, a ja chciałem z nią przy tym być. Nie chciałem zostawiać ją z tym wszystkim samej. Ja nie chciałem być z tym wszystkim sam. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem, może nawet ja bardziej jej niż ona mnie.

- Zrobiłeś, co mogłeś koleś - odzywa się Jonathana po chwili, jakby dostrzegając moje zmartwienie i natłok myśli, który pojawiał się teraz w mojej głowie. Spoglądam na niego
i widzę, że i on z dziwną melancholią spogląda na ocean. - Nie tylko ciebie odepchnęła tym razem.

- Jak to? - Dziwię się i odwraca się zaintrygowany w jego kierunku. Raczej nie tego się spodziewałem.

- Tak to - wzrusza ramionami. - Tak samo jak ty, nie mam z nią kontaktu. – Wyznaje z zawodem. - Próbowałem, dzwoniłem i nic. Myślę, że chce nas chronić.

- Nas? Od czego? – Dziwię się. - OD CZEGO NATASHA MA NAS CHRONIĆ? - Pytam wkurzony. Chłopak spogląda na mnie znad okularów i widzę, jego smutny wyraz twarzy. Czuję się źle, że tak wybuchnąłem.

- Przepraszam - szepczę. - Nie powinienem się tak unosić.

- Spoko - wzrusza ramionami. - Rozumiem... Ale właśnie o to chodzi. Natasha uzależnia. Przyciąga. Pozostaje niezapomniana. Już teraz cierpisz, a co będzie, gdy odejdzie? Właśnie przed tym chce cię ochronić. Nas... – Gdy to mówi, wiem, że ma racje. Pomału dociera to do mnie. Buduje tarcze, mur, byśmy nie patrzyli na jej cierpienie.

- To niesprawiedliwe... – mówię, mimo wszystko.

- Właśnie takie jest życie, Eric. – Patrzy na mnie z powagą w oczach. - Nikt nie mówił, że będzie łatwo.

Chłopak wysiada z mojego samochodu i przygarbiony rusza ku plaży i zachodzącemu słońcu. Patrzę na jego oddalającą się postać, nie wiedząc co z tym wszystkim zrobić. Jestem zagubiony, ale potrzebuję teraz go. Potrzebuję przyjaciela.

- Jonathan! – Wołam, wysiadając z samochodu. – Czekaj.

Po czym biegnę za nim, chcąc go jakoś przekonać, że musimy zrobić coś więcej, niż tylko czekać.

OxygenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz