IAN POVS
Wstałem, gdy mnie obudzili. Zawsze budzą o siódmej. O ósmej śniadanie. O dziewiątej deptak. O jedenastej wracamy z deptaku. O dwunastej obiad. Po obiedzie między trzynastą a siedemnastą są odwiedziny, a jeśli nikt cię nie odwiedza to idziesz na siłownię.
Zawsze szykowałem się na siłownię, jednak tym razem szykowałem się na Tessę. Bałem się.
Po trzynastej przyszedł klawisz, który zaprowadził mnie do pokoju, gdzie miałem się z nią spotkać.
Weszła chwilę po mnie. Spojrzała na mnie, mając łzy w oczach. Rzuciła się na mnie i przytuliła. W miarę możliwości oddałem uścisk i zacząłem jej szeptać, że ją przepraszam. Płakałem razem z nią.
-Przepraszam, Tess, jestem idiotą, Tess, przepraszam- szeptałem.
W końcu usiadła naprzeciw mnie, zażenowana swoim zachowaniem. Siedzieliśmy w ciszy. Nie wiedziałem czy się odezwać, czy nie. Chciałem jej dać chwilę na przemyślenie.
-Przepraszam, że się rozkleiłam- powiedziała, ocierając policzki.
-Przepraszam, że w ogóle musiałaś płakać- szepnąłem, patrząc na dłonie, które były zakute w kajdanki.
-Miałam tyle ułożonych scenariuszy, a teraz nie wiem co powiedzieć.- Uśmiechnęła się.
-Ja też, Tess, ja też- mruknąłem.- Możesz mnie powyzywać, cokolwiek.
-Nie Ian, nie będę cię wyzywać. Nie jesteś tego wart. Fakt, prawie mnie zgwałciłeś i zabiłeś, ale to nadal ty. Nadal jesteś sobą, gdzieś tam w środku ukryty. Nadal jesteś moim starym Ianem, który specjalnie dla mnie przejeżdżał tysiące kilometrów w ciągu nocy, by od samego rana mnie pilnować z lekami. Nadal jesteś moim staruchem, który potrafił do mnie zadzwonić, gdy miałam żyletkę w dłoni i próbowałam się zabić. Nadal jesteś tą dobroduszną osobą, która dała pięćdziesiąt dolarów przypadkowemu bezdomnemu, by poszedł do fryzjera i wynajął sobie pokój w motelu. Nadal jesteś sobą, tylko schowałeś się za swoją maską aktora, Ian- powiedziała ze łzami w oczach.
-Zmieniłem się, Tessa, zmieniłem się na psychopatę- szepnąłem.
-Ty się schowałeś za psychopatą, Ian. Nie jesteś nim. Jesteś aktorem, pamiętaj o tym, proszę cię, Ian, wróć do mnie silniejszy.- Szepnęła i zaczęła ponownie płakać.
-Nie płacz Tessa, łzy to oznaka słabości i bólu.
-Jestem słaba, nie widzisz tego? Odkąd ciebie nie ma, nie radzę sobie. Wstaję, jem, idę do mamy, wracam, jem, piszę z chłopakami i Holland, jem, idę spać. Czysta rutyna, nie ma niczego nowego. Czuję się jak gnom ogrodowy, nie mam nic. Straciłam ciebie i swoje życie. Byłeś moim Ianem, byłeś dla mnie wszystkim, byłeś dla mnie najlepszym przyjacielem i zastępcą ojca, byłeś moim przybranym wujkiem, byłeś świetny- mówiła, co chwilę ocierając łzy.- Teraz został po mnie wrak człowieka. Po tobie też. Też żyjesz rutyną, a jakakolwiek rozmowa jest dla ciebie odskocznią od rzeczywistości. Każdego życie jest rutyną, a nasze jest największym gównem tego świata. Nie opłaca się żyć. Nie opłaca się nic- westchnęła i spojrzała na zegarek, wiszący na ścianie.
-Tessa, przepraszam, że zepsułem ci życie, przepraszam za wszystko co ci zrobiłem- zacząłem mówić.- Masz rację, nie opłaca się nic. Nasze życie nie jest niczego warte. Życie to tylko pojęcie względne. Możemy być martwi w środku, nie czuć już nic, ale nadal żyjemy, oddychamy, rozmawiamy. To bez sensu. A ja zepsułem ci życie już na dobre. Jesteś martwa w środku. Obydwoje nie mamy uczuć, nie przejmujemy się drugą osobą, jesteśmy zerem nie liczącym się w świecie show-biznesu, jakim jest życie.
-Nie, Ian, nie przepraszaj. Tyle razy uratowałeś mi życie, że miałam ciebie dość. Raz mi je prawie zabrałeś, ale to niczego nie zmienia. Wyślą cię do psychiatry, zobaczysz, będzie dobrze. Wrócisz silniejszy, ja już niekoniecznie- westchnęła i wstała.- Przepraszam, że w ogóle żyję.
-Tessa, proszę, stój- jęknąłem, gdy stała przy drzwiach.
-Moja wizyta dobiegła końca, Ian. Proszę cię, bądź silny i pokaż, że wrócisz silniejszy- szepnęła i otworzyła drzwi.
Po chwili patrzenia na mnie, odeszła.
Czułem, że widzę ją ostatni raz. Czułem, że jej depresja jest już tak wielka, że nawet Sprayberry jej nie uratuje. Czułem, że ostatni raz zobaczę ją dopiero na cmentarzu.
**
Co myślicie o tym spotkaniu? :>
CZYTASZ
about Dylan Sprayberry✔
FanfictionZwykły kik, wrażliwy chłopak, wrażliwa dziewczyna. spray98: witaj niewiasto pinkunicorn: witaj spray98, zgubiłeś się? spray98: tak właściwie jestem Dylan. wydaje mi się, że niestety, ale nie:) pinkunicorn: uwierz mi. znajomość ze mną nie będzie ł...