[EDIT: 29.04.2018]
[Zamawiający/a: Zuzia666]
[Uniwersum: Tokyo Ghoul]
[Typ: Komedia]
Ghoul przeklął głośno, gdy wpadł na kolejny słup. Pysk gumowej maski, którą miał na sobie, wgniótł się pod wpływem zderzenia, chwilę później powracając do swojego pierwotnego kształtu.
– Co mnie podkusiło, żeby to założyć? – [T/i] mruknęła cicho, drapiąc końskie ucho, wystające spod kaptura jej bluzy.
Dzisiaj miała iść na polowanie, a że zamówiona przez nią maska konia przyszła kilka dni wcześniej, postanowiła ją wypróbować – tak dla śmiechu. Problem był w tym, że nic nie widziała, a oddychanie utrudniała jej niewielka ilość otworów wentylujących i niezbyt przyjemny zapach który drażnił jej wyczulony węch
– W którą teraz stronę?
Chwiejny spacer [T/i] z perspektywy obserwatora wyglądał dość... komicznie. Dziewczyna wyglądała jak zombie: wyciągała przed siebie ręce i powłóczyła nogami, stękając cicho. Zapewne ta urocza przechadzka trwałaby jeszcze dłużej, gdyby nie kolejne zderzenie.
– Ała! – wydarła się [T/i], marszcząc obolały nos. – W co tym razem weszłam? – spytała, macając ów obiekt, który przeszkodził jej w majestatycznym pochodzie.
W pewnym momencie chwyciła coś, co kształtem przypominało walizkę, później pasek, a na koniec ludzką klatkę piersiową.
– Co pani robi?
Zadane pytanie zawisło w powietrzu, a [T/i] zamarła. Odsunęła się od mężczyzny, którego obmacywała, i poprawiła przekręconą maskę.
– A na spacerek wyszłam.
Dziewczyna poczuła spływający jej po karku zimny pot.
– W masce konia? Do tego w środku nocy?
– Nie mogłam spać. Cierpię na bezsenność, rozumie pan. – [T/i] zrobiła krok w tył. – W zasadzie to brzmi pan całkiem znajomo... Jak jeden facet, którego znam. Jak mu tam było? Amon, czy jakoś tak?
– Skąd mnie pani zna?
– To ty, Amon?! Kopę lat, chłopie! Jak tam żona i dzieci? – krzyknęła wesoło [T/i], znów się cofając.
– Ja nie mam żony. A tym bardziej dzieci.
– To chociaż udawaj, że masz! Usiłuję odwrócić twoją uwagę konwersacją!
– Od czego?
– Od tego!
[T/i] pobiegła w przeciwną stronę. Skręciła w boczną uliczkę i wspięła się po ścianie tak szybko, jak to możliwe. Ale zanim weszła na dach, potknęła się o jego krawędź. Upadła na twarz. Zwróciła tym uwagę innego znajdującego się tam ghoula.
– Naki! – krzyknęła, gdy wytężyła wzrok na tyle, by zobaczyć mężczyznę.
– Ha? – Naki odwrócił się w stronę dziewczyny i wytrzeszczył oczy. – [T/i], dlaczego masz na sobie miskę rodaka?!
– Maskę rumaka, jak już! I nie krzycz tak, bo mnie znajdą – syknęła [T/i].
– Kto cię zajdzie?
– Znajdzie. – Amon również wspiął się na dach i stanął przed parą ghouli w całej swej chwale. – Ja, jeśli chcemy być konkretni.
– Ratuj! – [T/i] skoczyła za Nakiego, kryjąc się za jego plecami.
– Czemu mam cię ratatujować?! Radź sobie sama!
– Nie rozmawiamy teraz o jedzeniu! [1] Nic w tym kawałku gumy nie widzę, pom-- – Uderzenie inspektora przerwało dziewczynie, która poleciała na stojący nieopodal komin razem z Nakim.
– Au... – [T/i] pierwsza się podniosła, pocierając uderzone ramię.
– Boli! – zawył Naki, patrząc na wystające spod jego marynarki złamane żebro. – Zapłacisz mi za to!
Ghoul z wściekłością w oczach rzucił się na Amona, który, wymachując swoją wielką, czerwoną pałą [2], blokował jego ataki.
– To ja może się... wycofam... Pa! – powiedziała [T/i], powoli pełznąc na drugi, niższy budynek.
Niestety, nie zauważyła krańcu dachu i spadła z niego z głośnym „tud". Została tam, gdzie upadła do momentu, w którym Naki i Amon przenieśli walkę na inne tereny, zapominając o dziewczynie w masce konia.
[1] To nawiązanie do dania, które nazywa się ratatouille (w spolszczonej wersji – ratatuj).
[2] Nawiązanie do poprzedniej komedii z TG.
CZYTASZ
✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]
KurzgeschichtenTrochę x Readerów, x Male!Readerów, jakieś yaoi, coś autorskiego - w tym zbiorze znajdzie się miniaturka dla każdego. Serdecznie zapraszam do czytania! ||Zamówienia zamknięte!|| [Pierwsza korekta zbioru: od 21.03.2018 do 01.05.2018] Grafika na okład...