[55] Oikawa Tōru x Nishinoya Yū [Yaoi]

603 31 12
                                    

[EDIT: 01.05.2018]

Przedostatnie zamówienie! Przepraszam, jeśli shot wyda się Wam trochę niespójny, miałam spore problemy z komputerem :'3

Pięknie dziękuję BaranieJondra za link do arta!

[Zamawiający/a: BaranieJondra]

[Uniwersum: Haikyuu!!]

[Typ: Lemon]


Oikawa wysiadł z białej, przystrojonej kwiatami limuzyny i okrążył samochód, żeby otworzyć drzwi swojemu świeżo poślubionemu mężowi. Musiał przyznać, że Nishinoya pięknie prezentował się w białym, szytym na miarę garniturze, który mocno kontrastował z ubiorem Oikawy – jego marynarka i spodnie były czarne, a jedyne, co kolorystycznie łączyło oba stroje, to kwiaty wsunięte w butonierki. Czerwone róże wyciągały dumnie swoje główki, jakby chwaliły się swoimi delikatnymi płatkami.

– Dzięki. – Nishinoya uśmiechnął się, pośpiesznie wstając z siedzenia.

Samochód zatrzymał się przed drzwiami do dość drogiego hotelu, w którym mieli spędzić noc poślubną. Ich krewni zapłacili niemal za wszystko, nie chcąc słyszeć ani słowa sprzeciwu. Najbardziej postarali się ich rodzice, a zwłaszcza ich matki – gdy tylko dowiedziały się o zaręczynach, natychmiast umówiły się na spotkanie i zaczęły dyskutować na tematy tak zwanej wagi najwyższej. Dość szybko ustaliły większość szczegółów: od kolorów garniturów, po wcześniej wspomniany hotel, w którym ich synowie mieli skonsumować swoje małżeństwo.

– Wchodzimy? – Oikawa posłał Nishinoyi ciepłe spojrzenie i, nie czekając na odpowiedź, chwycił go za rękę i pociągnął w stronę wielkich, przeszklonych drzwi. – Dzięki za podwózkę! – Pomachał kierowcy na pożegnanie, wchodząc do hotelu.

♥ ♂

– Zaraz przyjdę – powiedział Nishinoya i puścił dłoń Oikawy. Wślizgnął się do łazienki, trzymając torbę, którą przekazano mu w recepcji.

– Pudruj nosek ile chcesz, ja zaczekam! – krzyknął Oikawa.

Kiedy drzwi zamknęły się za Nishinoyą, Tōru rzucił się do szafki nocnej. Wydobył z niej mnóstwo fioletowych świec, pachnące płatki kwiatów i – jako ostatnie – pudełko prezerwatyw z dołączonym żelem nawilżającym. W pośpiechu rozrzucił płatki po łóżku i pozapalał świece, niemal się przy tym parząc. Sypialnię zaczął powoli wypełniać aromat lawendy, gdy z łazienki wyszedł Nishinoya.

Oikawie zaparło dech w piersiach. Jego zarumieniony mąż – wciąż nie mógł przywyknąć do brzmienia tego słowa – nie miał na sobie niczego poza parą stringów, która w zasadzie więcej odsłaniała, niż zasłaniała, oraz pięknymi, turkusowymi pończochami z koronką, które trzymały w miejscu dwa cienkie, skórzane paseczki w tym samym kolorze.

– Nie gap się tak – burknął Nishinoya, patrząc na Oikawę spode łba. – To nie był mój pomysł! Zmusili mnie!

– Nieważne czyj, ważne, że wspaniały – odparł Oikawa, wlepiając oczy w zgrabne nogi ukochanego. Poczuł, jak jego członek zaczyna mocniej naciskać na materiał spodni. – A co powiesz na dekoracje, kochanie? – Toru otrząsnął się z transu i wskazał na kwiaty oraz świece. – Podobają ci się?

– Wolałbym piłki do siatkówki – stwierdził Nishinoya i, przełamawszy zawstydzenie, energicznym krokiem podszedł do Oikawy. Stanął przed nim, kręcąc zachęcająco biodrami. – No, rób, co masz robić!

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz