[43] Ichinose Tokiya x Otoya Ittoki [Yaoi]

338 14 5
                                    

[EDIT: 01.05.2018]

Napomknę  tylko, że nie oglądałam Uta no Prince-sama, więc postacie mogą być trochę OOC.

[Zamawiający/a: Akemi1107]

[Uniwersum: Uta no Prince-sama]

[Typ: Fluff]

Tokiya mruknął coś i przekręcił się na drugi bok, tuląc do piersi poduszkę. Nie spał już od jakiegoś czasu – po prostu spokojnie leżał, ciesząc się leniwym porankiem i zapachem pościeli ukochanego, który z niewyjaśnionych przyczyn wybył wcześniej z łóżka. Niestety, sielanka Tokiya'i skończyła się, gdy doszedł do niego niezbyt przyjemny zapach. Chłopak zmarszczył nos i otworzył oczy.

– Śmierdzi, jakby coś się paliło.

Wstał z łóżka i przeciągnął się pośpiesznie, po drodze naciągając na siebie bokserki i koszulę, którą zostawił odpiętą, bo zabrakło mu czasu oraz ochoty na zapinanie guzików.

– Ittoki? – zawołał, rozglądając się po mieszkaniu.

Kierował się węchem, idąc za smrodem spalenizny. W pewnej chwili do jego uszu doszło trzaskanie i mamrotanie.

– O! Um... Dzień dobry, Tokiya – powiedział Ittoki, gdy zauważył chłopaka, stojącego w wejściu do kuchni.

Szybko odwrócił się, starając zasłonić zwęglone resztki śniadania, które usiłował przyrządzić.

– Co tak śmierdzi? Przypaliłeś coś? – spytał Tokiya, podejrzliwie wpatrując się w brązowawe plamy, zdobiące pomarańczowy fartuch, który miał na sobie Otoya.

– Ja... Em... Tak jakby. – Ittoki westchnął ze zrezygnowaniem, unikając spojrzenia Ichinose.

– Pokaż to, może jeszcze da się coś uratować. – Tokiya odsunął swojego chłopaka od kuchenki. Mina mu zrzedła, kiedy zobaczył zawartość patelni. – Jak tyś to zrobił? Przecież teraz już nawet nie widać, co próbowałeś usmażyć!

– Odwróciłem się na chwilę, żeby się napić herbaty, a jak spojrzałem na kuchenkę, to zostało już tylko... to.

– A tak w ogóle, to co ci strzeliło do łba, żeby próbować coś gotować? Nie mogłeś zaczekać na mnie? – spytał Tokiya, usiłując zdrapać zwęglone jedzenie z patelni. – Matko, ile będzie sprzątania...

– Chciałem ci zrobić niespodziankę! Z reguły ty gotujesz, więc chciałem się jakoś odwdzięczyć.

– Nie obraź się, kochanie, ale gotowanie zostaw mnie. Następnym razem jeszcze spalisz sobie mieszkanie albo nawet gorzej. – Ichinose odłożył patelnię i zaczął przeszukiwać szafki. – Zaraz nam coś zrobię. – Zmarszczył brwi, gdy nie znalazł jedzenia ani w szafkach, ani w lodówce. – Gdzie trzymasz zapasy? Przełożyłeś je, czy co?

– Z wszystkiego, co mi zostało, próbowałem zrobić śniadanie. – Ittoki podrapał się po karku, patrząc ze wstydem w stronę kupki spalenizny.

– Jesteś pewien, że zużyłeś wszystko? Nie masz jeszcze jakiegoś zachomikowanego jedzenia? Wiesz, jest w miarę wcześnie i średnio chce mi się iść na zakupy.

– Mam! – Ittoki klepnął się w czoło, podbiegając do półki przy oknie. – Za talerzami mam kilka gotowych dań, powinny być jeszcze dobre! Wolisz te bardziej na ostro, czy łagodne?

◈ ◈ ◈

– Nie wierzę, że jem to świństwo – wycedził Tokiya, wpatrując się z obrzydzeniem w parujący makaron. – Sama chemia. Jak ty możesz to przełknąć?

– Nie marudź, nie jest taki zły. – Uśmiechnął się Ittoki.

– To naprawdę niezdrowe. Nie powinieneś jeść takich rzeczy. Ja z resztą też nie.

Tokiya westchnął, niechętnie chwytając trochę makaronu między pałeczki. Zaczął go żuć z ociąganiem, wyglądając przy tym jak skazaniec, który właśnie szedł na ścięcie.

– Wiem i przepraszam. To przez to, że takie ze mnie kulinarne beztalencie – powiedział Ittoki, wstając od stołu. – Ale nie martw się! Specjalnie dla ciebie nauczę się gotować i kiedyś przyniosę ci najlepsze śniadanie do łóżka, jakie kiedykolwiek jadłeś!

– Z pewnością, zwłaszcza, że jeszcze nigdy nie dostałem śniadania do łóżka. Rozpieszczasz mnie.

Ichinose uśmiechnął się, czując, jak Otoya go obejmuje. Czy ten poranek mógł być jeszcze lepszy? – pomyślał, opierając głowę o tors Ittoki, który wciąż był okryty fartuchem.

– Ale ten brudny fartuch to mógłbyś już zdjąć, kochanie. Śmierdzi.

– No wiesz co, Ichinose?!

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz