[26] Victor Nikiforov x Reader

772 55 10
                                    

[EDIT: 30.04.2018]

Tym razem chciałam spróbować czegoś trochę innego.

[Zamawiający/a: Kadiri00]

[Uniwersum: Yuri!!! on Ice]

[Typ: Angst]

– O co ci znowu chodzi? – spytał [Imię chłopaka], wywracając oczami.

– Już ty dobrze wiesz, o co mi chodzi! – warknęłaś, ściskając w dłoni torebkę. – Na ostatniej imprezie, na którą razem poszliśmy, też się z kimś przelizałeś! Mam dość! Jeśli chcesz ze mną być, to przestań się zachowywać jak skończony dupek!

– A może to ty powinnaś przestać się zachowywać jak głupia, zazdrosna dziwka? Wiesz, że nie masz szans u nikogo poza mną, więc postaraj się chociaż tego nie zjebać! – odparował [I/ch], uderzając dłońmi w kierownicę.

Zamilkłaś. W twojej głowie kotłowała się masa myśli. Wspomnienia z domówki mieszały się z niedowierzaniem, smutkiem i wściekłością.

– Wal się! – powiedziałaś po chwili i wysiadłaś z samochodu.

Zatrzasnęłaś za sobą drzwi i odeszłaś, ignorując wołania swojego chłopaka. Zastanawiałaś się, co zrobić. Nie miałaś przy sobie portfela, więc żeby dostać się do swojego mieszkania musiałabyś poprosić [I/ch] o podwózkę, a to uwłaczało twojej nadszarpniętej godności.

Postanowiłaś pójść do swojego najlepszego przyjaciela – Victora, który mieszkał niedaleko. Pozostawała ci cicha nadzieja, że mężczyzna pozwoliłby ci zostać na noc.

– N-no i dlatego do ciebie przyszłam – wydukałaś.

Drżącymi dłońmi ścierałaś łzy ze swojej zaczerwienionej twarzy, dławiąc szloch.

Nikiforov siedział obok ciebie, gładząc cię po plecach. Zaczęłaś płakać, gdy tylko weszłaś do jego domu. Wszystko mu wytłumaczyłaś, czkając przy tym. Na początku Victor próbował cię uspokoić, ale gdy zobaczył, że to nic nie daje, po prostu dał ci płakać, ile chciałaś.

– Jak ten idiota mógł? – wyszeptał łyżwiarz, obejmując cię. Wtuliłaś się w niego, zaciskając palce na jego koszulce. – Już, już... – mruczał cicho, kołysząc was lekko.

W pewnym momencie przestałaś szlochać, a zdziwiony Victor spojrzał na ciebie. Zasnęłaś, zmęczona płaczem i dzisiejszymi przeżyciami.

Mężczyzna ułożył się na kanapie i przykrył cię [kolor] kocem, który jeszcze niedawno leżał złożony na fotelu. Pochylił się nad tobą i, wahając się, musnął twoje usta swoimi, starając się cię nie obudzić. Wyprostował się i westchnął ciężko, patrząc na ciebie ze smutkiem w niebieskich oczach.

Nikiforov od dawna był w tobie zakochany. Dwa lata temu w końcu zdobył się na to, by ci to wyznać. Niestety – zrobił to za późno.

Były walentynki. Mdląca atmosfera komercyjnego święta wypełniała powietrze. Gdzie by nie spojrzeć, wisiały serduszka, czerwone i różowe ozdoby, a ze stojących na wystawach radiów leciały piosenki o miłości.

Victor szedł w stronę twojego domu z bukietem [kolor] [kwiat] w dłoni. Wypełniała go determinacja – dzisiaj zamierzał c powiedzieć, co do ciebie czuje.

Widział już twój blok. Stres ściskał mu żołądek i wprawiał jego dłonie w drżenie. Nigdy się tak nie denerwował – ani na żadnych prestiżowych zawodach, ani nawet podczas swojego debiutu. Był pełen nadziei. Nadziei, która wyparowała chwilę później, pozostawiając po sobie gorzki zawód.

Stałaś przed drzwiami do swojego domu, przyjmując kwiaty od [wzrost] [kolor włosów, np. bruneta]. Uśmiechałaś się, rumieniąc. Serce Victora ścisnęło się boleśnie, gdy pocałowałaś nieznanego mu mężczyznę.

Załamany Nikiforov zawrócił, idąc powoli ze spuszczoną głową. Zastanawiał się, od jakiego czasu podobał ci się tamten nieznajomy. Może gdyby odważył się wcześniej, to on byłby ukochanym, którego całowałabyś w walentynki?

Łzy zebrały się w oczach Victora, ale nigdy nie spłynęły. Tamtego dnia Rosjanin zamknął się w swoim domu, topiąc swoje żale i smutki w alkoholu.

Łyżwiarz zmarszczył brwi, czując wzbierającą w nim złość. Dla niego byłaś idealna – piękna, mądra, zabawna... A ten kawał gnoja, [I/ch], tak cię potraktował. W mniemaniu Nikiforova [I/ch] powinien dziękować ci, że z nim jesteś, a zamiast tego ciągle cię ranił. To nie był pierwszy raz, kiedy przychodziłaś do niego z płaczem. Zawsze się powstrzymywał, bo wiedział, że kochasz [I/ch], ale w końcu miarka się przebrała. Victor musiał pokazać mu, gdzie naprawdę jest jego miejsce.

Ubrał się i wyszedł z mieszkania, kierując w stronę domu twojego chłopaka. Szedł szybko, prawie biegł. Dotarł do drzwi wejściowych i nadusił dzwonek. Gdy [I/ch] otworzył drzwi, został powalony prawym sierpowym.

– Ała! Pojebało cię?! – wydarł się, wstając.

– Jak śmiesz tak traktować [T/i]?! – krzyknął Victor, wymierzając kolejny cios.

– Skąd ją znasz?! Ta dziwka pewnie mnie z tobą zdradza, tak?!

– Nie. Ale uwierz mi, w pełni na to zasługujesz!

– Ty...!

[I/ch] rzucił się na Nikiforova i zaczął okładać go pięściami. Victor zrzucił go z siebie i przyparł do ściany. Zmierzył go spojrzeniem pełnym nienawiści i skrzywił się.

– I w czym ty niby jesteś lepszy ode mnie? – wycedził, znów unosząc zaciśniętą pięść.

◈ ◈ ◈

Od: [T/i]

Do: Victor

Victor, co ty mu zrobiłeś?

Od: Victor

Do: [T/i]

O co ci chodzi?

Od: [T/i]

Do: Victor

O [I/ch]! Dlaczego go pobiłeś?

Od: Victor

Do: [T/i]

Bo mu się to należało.

◈ ◈ ◈

Victor wpatrywał się obojętnie w ekran swojego telefonu, czekając na odpowiedź, która nigdy nie nadeszła. Mężczyzna z westchnieniem odłożył komórkę na stolik i schował twarz w dłoniach. Działał pod wpływem emocji i wiedział, że to był błąd. Nie mógł powiedzieć, że żałował tego, co zrobił – co to, to nie. Bardziej martwił go fakt, że dużo stracił w oczach [T/i].

Bolało go, że nie widziała sygnałów, które jej wysyłał. Często dotykał jej dłoni, uśmiechał się, starał się spędzać z nią czas... Mimo to, cały czas miał doklejoną łatkę najlepszego przyjaciela, a po tym, co zrobił nie był już nawet pewien posiadania tej konkretnej łatki. A nawet, jeśli jakiejś się dorobił, to brutala. Brutala i kretyna.

– Dlaczego ty nie rozumiesz, że powinnaś być ze mną? – wykrztusił Nikiforov, czując, jak pierwsza łza spływa mu po policzku.

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz