[29] Akashi Seijūrō x Kuroko Tetsuya [Yaoi]

595 28 10
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[EDIT: 30.04.2018]

Wciąż nie mogę się pozbyć nieodpartego wrażenia, że zabiłam tę miniaturkę... Co prawda po poprawkach jest lepiej, ale wciąż mi tu czegoś brakuje ;-; Cóż.

Nie ma to jak wstawiać memy do miniaturki. Yes.

[Zamawiający/a: Kadiri00]

[Uniwersum: Kuroko no Basket]

[Typ: ✖]

Słabe światło lamp rozpraszało ciemność, która otaczała gimnazjum. Na jego tyłach, niedostępni dla oczu wracających do domu uczniów, stało dwóch nastolatków, odzianych w ciepłe kurtki. Migoczące płatki śniegu rozpuszczały się na ich ubraniach, na których pojawiały się niewielkie, mokre plamy.

Czapka została gwałtownie zerwana z głowy jednego z chłopców, a zgrabne palce wsunęły się pomiędzy błękitne kosmyki włosów, przytrzymując jego głowę w miejscu. Pomruk zadowolenia drugiego chłopaka rozbrzmiał cicho, gdy ich wargi się zetknęły.

Pomimo panującego na zewnątrz chłodu, było im gorąco. Łączące się ze sobą oddechy, bliskość ich ciał – to wszystko doprowadzało ich do szaleństwa. Pierwsza od dłuższego czasu chwila samotności nie została zaprzepaszczona.

Gimnazjaliści oderwali się od siebie, powoli uspokajając przyśpieszone tętno. Niższy zadrżał lekko, trzymany w miejscu przez spojrzenie czerwonych tęczówek.

– Akashi... – Kuroko wtulił twarz w szyję czerwonowłosego, starając się ukryć rumieniec.

– Tetsu, kazałem ci mówić mi po imieniu, prawda? – Władczy ton Akashiego sprawił, że Kuroko zadrżał w jego ramionach. Tetsuya skinął głową, czując, jak Absolut mocniej przyciska go do siebie. – Pamiętaj, przyjdź tu jutro o tej samej porze.

✄ ✄ ✄

Kuroko stał na korytarzu, wsłuchując się w dźwięk odbijanej od parkietu piłki. Jego drużyna już była na boisku i rozgrzewała się, szykując do meczu z drużyną Liceum Rakuzan. Kagami podszedł do przyjaciela i klepnął go w ramię.

– Idziesz, Kuroko?

– Tak. Za chwilę – odparł koszykarz , unikając spojrzenia Kagamiego.

Taiga zmarszczył lekko brwi, lekko zaniepokojony zachowaniem Tetsuyi, ale zrzucił wszystko na karb stresu związanego z nadchodzącą rozgrywką. Uspokojony swoim wytłumaczeniem, odszedł w kierunku sali, by dołączyć do swoich kompanów.

Kuroko stał w miejscu, nie mogąc odnaleźć w sobie siły do uniesienia stóp nad ziemię. Świadomość, że jego ukochany – jeśli wciąż mógł tak o nim mówić – jest w pierwszym składzie Liceum Rakuzan, potęgowała zdenerwowanie, które zwykle odczuwał przed meczami. Na myśl, że znów będzie musiał spojrzeć w oczy Akashiego, czuł gulę w gardle, a jego żołądek wykonywał różne skomplikowane akrobacje.

Chłopak wziął głęboki wdech i zrobił kilka niepewnych kroków. Skupił się na powolnym oddychaniu, w końcu się uspokajając. Już miał wejść na salę, gdy...

– Tetsuya. – Seijūrō wyszedł z szatni, spokojnie podchodząc do nastolatka.

– Akashi.

Kuroko przełknął cicho ślinę, czując powracający stres. Zacisnął dłonie w pięści i znów ruszył w stronę boiska, ale powstrzymała go ręka, która złapała jego nadgarstek.

– Myślałem, że jeszcze w gimnazjum wyraziłem się jasno. Miałeś mi mówić po imieniu.

Seijūrō gwałtownym ruchem przyparł niższego do sąsiedniej ściany i zmniejszył dystans między ich twarzami. Kuroko mimowolnie zadrżał, czując na sobie zimne spojrzenie różnokolorowych tęczówek. Odwrócił wzrok i zacisnął wargi.

– Akashi, odsuń się, proszę – powiedział, próbując wyswobodzić się z uścisku Absoluta.

Wszystko wydarzyło się szybko – ba, w kilka sekund. Po korytarzu rozszedł się tylko trzask zamykanych drzwi do szatni, w której zatrzasnęli się dwaj gracze. Agresywny pocałunek Seijūrō zaparł Kuroko dech w piersiach. Nastolatek w pierwszym odruchu chciał go odepchnąć, ale gdy Absolut przygryzł jego dolną wargę, tylko lekko sapnął i poddał się ustom Akashiego.

Czas płynął swoim własnym tempem, a minuty mijały. Licealiści powoli zatracali się w swoim dotyku, odkrywali swoje ciała na nowo. Tetsuya objął szyję Seijūrō, jakby bał się, że ten go odepchnie. Przyciągnął go bliżej i pogłębił pocałunek, czując, jak jego serce bije niespokojnie. Rumieńce wypłynęły na jego twarz, która zdawała się wręcz płonąć z gorąca.

Oderwały ich od siebie dopiero głosy zaniepokojonych ich dłużącą się nieobecnością kolegów, którzy nawoływali ich, idąc korytarzem. Koszykarze niechętnie odsunęli się od siebie i otarli usta z resztek śliny.

Kuroko próbował uspokoić swój oddech, w czym czynnie przeszkodził mu Akashi, przejeżdżając językiem po jego szyi. Najwyraźniej usatysfakcjonowany cichym jękiem, jaki wywołał, wyszeptał do ucha drżącego zawodnika:

– Wygram ten mecz.

Z bijącą od niego pewnością siebie, Seijūrō wyszedł z szatni i ruszył na salę gimnastyczną. Tetsuya osunął się powoli po ścianie, kładąc dłoń na swoich wargach, które jeszcze niedawno dotykały warg jego gimnazjalnej miłości.

Drgnął gwałtownie, gdy drzwi do szatni otworzyły się i stanął w nich Kagami.

– Wszystko w porządku? – Taiga spojrzał na swojego przyjaciela, po raz kolejny tego dnia marszcząc krzaczaste brwi.

– Tak. Nie martw się, Kagami-kun. – Kuroko wstał, opierając się o stojącą nieopodal ławkę i podszedł do swojego przyjaciela. – Jak myślisz – wygramy ten mecz?

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz