[16] Akashi Seijūrō x Reader

932 42 23
                                    

[EDIT: 10.04.2018]

Kolejne zamówienie gotowe! ^^

Mogę być druhną? :D

[Zamawiający/a: Kadiri00]

[Uniwersum: Kuroko no Basket]

[Typ: Fluff]


W skrzynce pocztowej znalazłaś piękną czerwono-złotą kopertę, która była zaadresowana do ciebie. Jedynym, co cię zdziwiło, był fakt, że nadawcą był twój chłopak i współlokator w jednym – Akashi Seijūrō. Szybko wróciłaś do waszego apartamentu i z mocno bijącym sercem otworzyłaś list. W środku znalazłaś zapisaną jego kształtnym pismem papeterię. Wiedziona ciekawością zaczęłaś czytać.

„Moja ukochana [T/i]!

W związku ze zbliżającymi się walentynkami chciałbym zaprosić Cię na kolację. Pozwolę sobie zataić miejsce, w którym się ona odbędzie. Bądź gotowa na osiemnastą trzydzieści pięć.

Akashi Seijūrō"

Uśmiechnęłaś się pod nosem, widząc zbyt oficjalny ton zaproszenia. Powiesiłaś papeterię na tablicy w waszej sypialni, by być pewną, że nie zapomnisz o randce. Cieszyłaś się, że twój ukochany nie zapomniał o tym ważnym dla par dniu. Z niecierpliwością czekałaś na jego powrót ze spotkania biznesowego.

❤ ❤ ❤

– Wróciłem.

Do twoich uszu dotarł szczęk otwieranych drzwi i spokojny głos Akashiego. Odłożyłaś na łóżko książkę, którą czytałaś, i wstałaś pośpiesznie, by przywitać ukochanego.

– Witaj z powrotem – odpowiedziałaś Seijūrō, przelotnie całując go w usta. – Dostałam twoje zaproszenie.

– I jaka jest twoja odpowiedź? – spytał mężczyzna, kładąc ci dłonie na biodrach.

Po co pytał, skoro już znał odpowiedź?

– Bardzo chętnie, panie Akashi. – Zaśmiałaś się cicho. – A gdzie mnie pan zabierze?

– To tajemnica. Tylko pamiętaj, żeby się elegancko ubrać.

– Jakżebym śmiała się sprzeciwić. – Cmoknęłaś Akashiego w policzek i poszłaś do kuchni, by podgrzać obiad. – A ty pamiętaj, żeby się ogolić. Drapiesz.

❤ ❤ ❤

Nareszcie nadeszły walentynki. Punkt osiemnasta trzydzieści pięć czekałaś w salonie na Akashiego, ubrana w długą [kolor] suknię. Seijūrō najpierw wręczył ci bukiet czerwonych astrów [1], a później zaprowadził do limuzyny, która zawiozła was do jednej z najdroższych restauracji w Tokio. Usiedliście przy zarezerwowanym przez niego stoliku.

Mieliście naprawdę dobry widok na miasto.

Sympatycznie wyglądający kelner wręczył wam menu lokalu, a tobie na widok cennika oczy prawie wyszły ci z orbit.

– Seijūrō, na pewno chcesz wydać aż tyle na jedną kolację? – spytałaś niepewnie, przerażona ilością zer widniejących obok nazw potraw.

– Nie przejmuj się, [T/i]. Zamów, co chcesz, mamy wystarczająco dużo pieniędzy.

Akashi ze stoickim spokojem przeglądał kartę dań, zastanawiając się, co chciałby zjeść. Postanowiłaś wziąć z niego przykład i, ignorując niewielkie cyferki, wybrałaś [potrawa].

Po półgodzinie czekania na posiłek kelnerzy przynieśli zamówione dania, a wy wzięliście się do jedzenia, zabawiając się rozmową. Oboje czuliście przyjemne ciepło w brzuchach, chociaż żadne z was by się do tego nie przyznało. No, może w drodze wyjątku, jeśli zaszłaby taka potrzeba...

– Dziękuję – powiedziałaś, odkładając sztućce.

– Nie śpiesz się tak. Za chwilę przyjdzie deser. – Akashi uśmiechnął się lekko, opierając podbródek na ręce.

– Będziemy jeszcze jeść? Ale ja już nic nie zmieszczę... – mruknęłaś, odwracając wzrok. Po chwili usłyszałaś stukanie butów kelnera. Przed wami stanęło [ulubione ciasto]. – Może... Może jednak jeszcze trochę zmieszczę.

Z fascynacją wymalowaną na twarzy wpatrywałaś się w warstwy ciasta, które zdawały się żądać, by ktoś je zjadł.

„[T/i] [T/n], wyjdziesz za mnie?" – przeczytał Akashi, klękając przed tobą.

W dłoni trzymał niewielkie, czerwone pudełeczko, w którym leżał pierścionek z białego złota. Na jego środku był okrągły topaz, otoczony mieniącymi się diamencikami.

Zaniemówiłaś. Przez chwilę po prostu lustrowałaś wzrokiem to ciasto, to Akashiego, to pierścionek. Kiedy dotarło do ciebie, co się działo, pociągnęłaś Seijūrō w górę i zarzuciłaś mu ręce na szyję.

– Tak! – Ściskałaś mężczyznę, szczerząc się jak głupia.

Nie płakałaś, tak jak te wszystkie dziewczyny w filmach. Nie ściskało cię ze szczęścia w gardle – wręcz przeciwnie. Chciałaś wykrzyczeć całemu światu, że spędzisz z ukochaną osobą resztę swojego życia. Akashi odsunął cię od siebie, wsunął ci pierścionek na palec i ucałował twoją dłoń. Ludzie dookoła was zaczęli klaskać, życząc wam szczęścia.

– Kocham cię – wyszeptałaś, całując mężczyznę w policzek.

– Ja ciebie też, [T/i] – odpowiedział Akashi, odprowadzając cię z powrotem do stołu.

Przez resztę wieczoru z uśmiechem patrzył, jak zajadasz się kolejnymi kawałkami [ulubione ciasto].

[1] W języku kwiatów czerwone astry znaczą „kocham cię bardziej niż ty mnie" – użyłam ich w tekście, mając na myśli wielką miłość.

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz