[36] Kagami Taiga x Reader

753 40 4
                                    

[EDIT: 01.05.2018]

Powracam po (prawie) miesiącu! Przepraszam za tak długą nieobecność, ostatnie tygodnie szkoły były męczarnią, a wena boczyła się na mnie jeszcze po zakończeniu roku ;_; Niedawno skończyłam tę oto miniaturkę (która tym razem ma ponad tysiąc słów) i za chwilę biorę się za następne zamówienie ^^

[Zamawiający/a: OriginalGirl015]

[Uniwersum: Kuroko no Basket]

[Typ: Fluff]


Przechodziłaś właśnie obok publicznego boiska do koszykówki. Wracałaś z zakupów, na które wysłali cię twoi rodzice – w dłoniach dzierżyłaś dwie reklamówki pełne pyszności. Szłaś spokojnie, nucąc przy tym pod nosem. Na drzewach, które rosły obok chodnika, usiadło kilka ptaków. Uśmiechnęłaś się, gdy usłyszałaś ich śpiew. Czasem lubiłaś wybrać się na takie spokojne spacery. Pomagały ci się odprężyć po męczącym dniu.

Twoją sielankę przerwało mocne uderzenie w głowę. Zrobiło ci się ciemno przed oczami. Siatki upadły na ziemię, a ich zawartość potoczyła się po betonie. Potarłaś bolące miejsce i jęknęłaś cicho. Usłyszałaś głuche uderzenia piłki o chodnik. Kątem oka zobaczyłaś, jak pomarańczowy kawałek gumy potoczył się na trawnik, płosząc kilka gołębi.

– Przepraszam, nic ci nie jest? – spytał czerwono włosy chłopak, który – jak mniemałaś – był właścicielem piłki, którą przed chwilą oberwałaś.

– Mnie nie, ale co z moim jedzeniem? – W jednej chwili ogarnęła cię złość. – Spójrz na ten bałagan! Pomidorów i jajek już nie odratuję! – lamentowałaś, wkładając zakupy z powrotem do siatki. – Powinieneś bardziej uważać przy grze!

– Skąd wiedziałaś, że to ja? – Chłopak wyglądał na zdziwionego.

– Nie ma tu nikogo innego oprócz nas. Z resztą ktoś, kto nie jest sprawcą, nie wyglądałby na tak spanikowanego jak ty i by mnie nie przepraszał – odparłaś, obracając w dłoni jabłko. Wytarłaś je o koszulkę i wrzuciłaś do reklamówki. – Jak zamierzasz mi to wynagrodzić? – Wstałaś i strzepałaś piasek z kolan.

– Dlaczego miałbym ci cokolwiek wynagradzać? Przecież przeprosiłem!

Nieznajomy wyglądał na zbulwersowanego. Na zmianę marszczył i unosił swoje rozdwojone brwi, jakby nie był pewien, czy powinien się wkurzać czy dziwić. Uśmiechnęłaś się lekko na ten widok.

– Ponieważ przez ciebie zmarnowałam pieniądze na jedzenie, którego do niczego już nie użyję. Czegoś takiego nie naprawi zwykłe przepraszam, nie sądzisz? – Tym razem to ty uniosłaś brwi, wpatrując się w swojego rozmówcę. – Z resztą to nie musi być nic wyszukanego, nie jestem zbyt wybredna. – Wzruszyłaś ramionami.

– Jasne – mruknął pod nosem chłopak i wywrócił oczami.

Zaczął się rozglądać po okolicy, szukając wyjścia z sytuacji. Niemal natychmiast zauważył neony jadłodajni Maji Burger, które migały po drugiej stronie ulicy. Czerwono włosy wpatrywał się przez chwilę w światła, po czym westchnął ciężko i powiedział:

– Chodź, kupię ci jakiegoś szejka. – Bezceremonialnie chwycił cię za nadgarstek i pociągnął za sobą. Po drodze podniósł leżące na chodniku siatki. – Kagami jestem.

– [T/n] – odpowiedziałaś, grzecznie dając się prowadzić. – I nie chcę szejka.

◈ ◈ ◈

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz