[40] Otabek Altin x Yuri Plisetsky [Yaoi]

579 21 10
                                    


[EDIT: 01.05.2018]

|UWAGA!| Na potrzeby shota wiek Yurio został zmieniony - chłopak ma tu 17-18 lat.

[Zamawiający/a: BaranieJondra]

[Anime: Yuri!!! on Ice]

[Typ: Lemon]


Głośna muzyka zagłuszała wszelkie inne dźwięki. Od dudnienia basów Otabeka bolała głowa – czuł nieprzyjemne pulsowanie w okolicach skroni. W niewietrzonym od kilku godzin pomieszczeniu było niesamowicie duszno, a powietrze pachniało potem. Na skaczących w rytm kolejnego utworu Garrixa ludzi padało kolorowe światło reflektorów.

Otabek siedział na kanapie stojącej w kącie, oceniając odległość do stołu z przekąskami i napojami. Kiedy zdecydował się wstać i w końcu zwilżyć czymś gardło, został wciągnięty w tłum bawiących się w najlepsze nieznajomych. Kiedy usiłował się przepchać w jakieś spokojniejsze miejsce, ktoś kilka razy zdzielił go łokciem. Ów ktoś nie raczył nawet go przeprosić i tańczył dalej, nie zaszczycając biednego Otabeka ani jednym spojrzeniem.

Altinowi w końcu udało się wyrwać z falującej masy ludzi. Otarł pot z czoła i rozejrzał się, szukając wzrokiem improwizowanego bufetu. Zobaczył opierającego się o blat szczupłego blondyna, popijającego coś z czerwonego plastikowego kubka. Otabek wzruszył ramionami i podszedł do stołu. Sięgnął po identyczny kubek, jaki trzymał stojący nieopodal chłopak i nalał sobie trochę piwa.

– Co?! – krzyknął, kiedy blondyn zwrócił się w jego stronę i coś powiedział. – Nic nie rozumiem, powtórz!

Chłopak westchnął i chwycił Otabeka za rękę; wyciągnął go na korytarz.

– Masakra. Strasznie głośno. – Otabek w odpowiedzi skinął głową i wziął duży łyk piwa. – Znajomy mnie tu wyciągnął. Jest zdeterminowany, żeby odnaleźć jakiegoś idiotę, z którym się ostatnio przespał na jednej z imprez. Organizował ją ten sam koleś, który ogarnia tą. A tak swoją drogą to Yuri jestem, ale możesz mówić mi Yurio. – Yurio – jak przedstawił się nowo poznany blondyn – podał Otabekowi rękę.

Altin tylko zdawkowo skinął głową.

– A ja jestem Otabek – odparł.

Yurio uniósł jedną brew, ale nie skomentował zachowania nowego znajomego.

– Sam przyszedłeś? – spytał, opierając się o ścianę.

– Mnie też namówił znajomy. Twierdził, że za mało się udzielam, a koniec końców sam nie przyszedł.

– Ładnie cię wystawił – parsknął Yurio. – Ej?

– Hm? – mruknął Otabek.

– Ja też w zasadzie jestem tu sam, bo ten debil Victor pewnie się teraz liże z tym swoim chłoptasiem. Znaczy, jeśli go znalazł. Obrazisz się, jeśli dotrzymam ci towarzystwa?

♥ ♂

[POCZĄTEK LEMONA]

Yurio jęknął, kiedy Otabek przyssał się do jego szyi. Ledwo trzymając się na nogach, wtoczyli się do pustego pokoju w domu gospodarza i upadli na łożko. Yurio zachichotał cicho, kiedy Otabek potarł nosem jego obojczyk i pociągnął za koszulkę, którą blondyn miał na sobie. Stęknął cicho, gdy zniechęcony próbami pozbawienia go górnej części odzienia Altin szarpnął za jego spodnie, które już chwilę później leżały na podłodze razem z bokserkami.

– No weeeź... – wybełkotał Yurio. – To nie fair. Ty też... – Wziął się do rozpinania paska Otabeka, mimo że jego palce nie mogły porządnie chwycić sprzączki.

– Dobra, już dobra. – Mruknął Otabek i zrzucił z siebie spodnie, bieliznę i koszulkę – tą ostatnią tak przy okazji.

– O kurwa, już ci stoi. – Yurio znów zachichotał i usiadł na łóżku.

Pchnął klęczącego Otabeka na plecy i trącił palcem jego półtwardego członka. Z zaciekawieniem wpatrywał się w zaczerwienioną główkę, przejeżdżając po niej palcem.

Otabek wydał z siebie coś pomiędzy jękiem a stęknięciem, czując, jak jego penis osiąga pełny wzwód. Yurio ujął w dłoń członek Altina i pochylił się nad nim. Przez chwilę wpatrywał się w pulsujący narząd, jakby rozważał wszelkie za i przeciw, a potem rozchylił wargi, wpuszczając między nie wrażliwą męskość.

Otabekowi oddech ugrzązł w gardle. Czuł, jak ciepły, wilgotny język blondyna sunie po jego rozgrzanej skórze, jak zaciskają się na nim usta chłopaka. Gdy otrząsnął się z pierwszego szoku, westchnął głęboko, starając się zahamować jęk. Zadrżał, kiedy drobna, gładka dłoń Yurio zacisnęła się na jego udzie, później na biodrze, a na końcu na jądrach. W końcu Yurio odsunął się od Otabeka, a ten mruknął niezadowolony.

– Wieesz... Twój fiut dziwnie smakuje... – Chłopak pochylił się nad Altinem, oblizują wargi. – Nie wiem, czy to dobrze, czy nie... – Blondyn czknął cicho, ale zaraz się zreflektował i kontynuował. – A mi też zrobisz dobrze? – Nie czekając na odpowiedź, Yurio uniósł biodra na wysokość warg Otabeka i gwałtownie wypchnął je do tyłu, zanurzając się we wnętrze jego ust. – O kurwa...

Yurio wykonywał nieregularne pchnięcia, raz po raz niemal wchodząc do gardła starszego chłopaka. Otabek zakrztusił się lekko, zaskoczony nagłym ruchem. Starał się oddychać przez nos, pozwalając blondynowi poruszać się w jego ustach. Co jakiś czas próbował przejeżdżać językiem po gorącej, napiętej skórze członka, ale nie zawsze mu się to udawało.

Yurio jęczał, nieszczególnie starając się zachować ciszę. Dyszał i niemal krzyczał, głośno dając do zrozumienia, jak dobrze mu jest. Otabek, wsłuchując się w te słodkie odgłosy, coraz dotkliwiej odczuwał swoje podniecenie. W pewnej chwili sam chwycił swojego penisa i zaczął się zaspokajać – najpierw wolno, później coraz szybciej, pieszcząc wrażliwą główkę. Wolną rękę położył na biodrze Yurio, napawając się gładkością i miękkością jego skóry. W pewnej chwili poczuł, że dochodzi i wbił palce w udo chłopaka, na które zsunęła się jego dłoń. Spiął się lekko i jęknął, opryskując spermą swój brzuch i bluzkę blondyna. Otabek opadł bezwładnie na łóżko i przymknął oczy, nie puścił jednak nogi Yurio. Zaczął wodzić po niej palcami i skupił się na sprawianiu przyjemności drobnemu chłopakowi. Bardziej skoncentrował się na ruchach językiem i już po chwili czuł pulsowanie penisa Yurio, którego pchnięcia robiły się coraz bardziej chaotyczne, szybsze. Nagle, bez żadnego uprzedzenia lub sygnału, blondyn niemal zgiął się wpół i krzyknął, a Otabek poczuł słony smak spermy w ustach. Przytrzymał blondyna w miejscu i jeszcze przez chwilę ssał, łykając resztki nasienia drżącego chłopaka. Kiedy w końcu go puścił, ten opadł na łóżko i niemal natychmiast zasnął.

[KONIEC LEMONA]

♥ ♂

Światło wpadało do pokoju przez niezasłonięte okno. Otabek spał, wykończony wczorajszym wieczorem. Obudził go trzask otwieranych drzwi. Do środka zajrzał Phichit, rozejrzał się, a potem z uśmiechem zatrzasnął drzwi. Otabek jęknął i chwycił się za głowę.

– Kurwa, mój łeb... – Leżał tak jeszcze chwilę, ubolewając nad skutkami swoich wczorajszych libacji alkoholowych.

Wtedy przypomniał sobie o drobnym blondynie, którego poznał przy stoliku robiącym za improwizowany bufet. Otworzył oczy i rozejrzał się, ale niestety nikogo nie zobaczył. Za to zauważył stojące obok łóżka krzesło, na którym leżały jego poskładane w kostkę rzeczy. Na stosiku ktoś zostawił przygniecioną długopisem karteczkę. Otabek powoli usiadł i sięgnął po świstek. Kiedy przeczytał, co było na nim napisane, uśmiechnął się lekko.

„Dzięki za wczoraj. Zadzwoń:

806-XXX-XXX

Yurio :*"

✔ Miniaturki [KSIĘGA PIERWSZA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz