1 września. King's Cross
Faith weszła na peron tylko dla czarodziejów już po raz piąty w życiu. Tak jak zawsze była pierwsza na peronie stając w odosobnionym miejscu czekając na resztę swojej paczki.
Stojąc tak i czekając zaczęła rozmyślać na różne tematy, w tym o ostatniej rozmowie z rodziną na temat swojego wyglądu, który według nich bardzo się zmienił. Co wcale nie znaczyło, że byli o to źli. W końcu jej matka mugolak sama kupiła jej farbę do włosów, która była mugolska.
Jej włosy, kiedyś ciemne blond, teraz były pofarbowane na końcach na pastelowy niebieski. Nie ścinała włosów, bo lubiła je takie jakie są, choć nie raz to, że sięgały aż pasa sprawiało jej trochę problemów. Na początku w planach było, aby były różowe, ale po tym jak na koniec roku Huncwoci wylali na nią i resztę Huncwotek farbę w tym kolorze odpuściła czując niechęć do tego koloru.
Huncwotki oczywiście nie zostawiły tak tego i odwdzięczyły im się sprawiając, że wszystkie ich ubrania na tydzień zmieniły kolor na tęczowy, a do tego przy jakimkolwiek gwałtowniejszym ruchy wykrzykiwały obraźliwe słowa na temat swoich właścicieli.
Z zamyślenia wyrwał ją gwizd jakiegoś drugorocznego próbującego przykuć uwagę kolegi z roku. Faith tylko westchnęła na to i rozglądając się zauważyła biało-fioletowe włosy, których właścicielka zmierzała w jej stronę. Veronica od jakiegoś czasu miała veritical labret i utrzymywała swój styl, który wykształciła sobie w trzeciej klasie. Wraz z nią szła Lily, która jako jeden z dwóch wyjątków w grupie ścięła włosy. Nagle z włosów do pasa zrobiła sobie je ledwo sięgające do mostka. Niewiele za nim szła reszta rodziny Veronicy, którzy nie robili jej problemów ze względu na przyjaźń z mugolakiem. Co dla wielu czysto krwistych było zaskoczeniem.
Chwilę później można było zauważyć pozostałą dwójkę Huncwotek. Jedna z nich była Evellin, która razem z Lily zdecydowała się ściąć włosy, jednak ona ścięła je aż do podbródka, lewa strona była krótsza a prawa trochę dłuższa. Z nią szła Julie, która razem z Veronicą zrobiła sobie kolczyki. Miała ona tak zwane snake bitchs i to była jedyna zmiana jaka zaszła w niej przez ostatnie lata.
Kiedy w końcu były z powrotem po dwóch miesiącach przerwy razem ruszyły do pociągu na poszukiwania pustego przedziału. Nie zajęło im to tak dużo czasu jak myślały, bo już po pięciu minutach mogły spokojnie usiąść.
— Dobra to teraz opowiadajcie jak tam wasze wakacje. — powiedziała Julie.
— A w sumie było nawet dobrze. Rodzinka jak zwykle robiła swoje słynne wykłady, ale tym razem mój ojciec nie wiedzieć, dlaczego zaczął się w środku niego śmiać się. Dopiero później zorientowaliśmy się, że jeden z moich kuzynów, Ethan, zasnął w środku, a jego młodszy brat domalował mu wąsy i na czole napisał mój brat jest przystojniejszy. — mruknęła Veronica bawiąc się przywieszką do bagażu, która zwisała z góry. Dostała ją w trzeciej klasie od Syriusza. Kiedy pytano, dlaczego ją przywiesiła do bagażu powtarzała, że skoro i tak rzuca bagażem to jest szansa, że kiedyś przy okazji się rozwali. Każda z nich i tak zdawała sobie sprawę, że gdzieś tam kryję się inny powód, ale nie dopytywały.
— U was przynajmniej pomimo tych wykładów czysto krwistych to akceptujecie się wzajemnie. Moja siostra tego nie potrafi i ciągle nazywa mnie dziwadłem i wariatką, a teraz nasze kłótnie są takie, że jeszcze trochę i się pozabijamy. — powiedziała Lily.
— Ja z bratem też mam ciężki kontakt, ale o zabijaniu to żadne z nas nie myślało. — rzuciła Evellin.
— A ja tam miała spokojne całe wakacje na dodatek mama zgodziła się i przefarbowała mi te włosy, a co z tobą Julie? — zapytała Faith ręką zbierając włosy z szarych oczu.
— Było nawet znośnie, ale dalej pomimo tylu lat dalej nie umiem dojść do porozumienia z tą rodzinką. — powiedziała czarnowłosa krzywiąc się.
— Zmieniając temat. Jakiś pomysł co zrobić, aby hucznie rozpocząć ten rok? — zapytała entuzjastycznie Veronica. Specjalnie go zmieniła widząc minę swojej współlokatorki.
— Myślę, że mam pewien pomysł. — powiedziała z uśmiechem Julie.
Omawianie planu na pierwszy w tym roku żart zajęło dziewczynom całą drogę. Tylko przez chwilę musiały się zająć tym w trójkę ze względu na bycie prefektem przez Lily i Evellin, które musiały iść na zebranie. Już następnego dnia miały rozpocząć kolejny rok żartów.
Następnego dnia już z samego rana cała piątka, jeszcze przed śniadaniem postanowiła się spotkać w łazience Jęczącej Marty, aby upewnić się, że wszystkie pamiętają co muszą zrobić, aby ich plan się powiódł, jednak przy okazji musiały ponarzekać.
— Czemu tak wcześnie? Mogłyśmy równie dobrze załatwić to w pięć minut przed samym żartem. — powiedziała Evellin.
— Zaczynasz się zachowywać gorzej niż Jęcząca Marta, a to jest dopiero wyczyn. — powiedziała Veronica.
— No teraz to już przesadziłaś aż tak źle ze mną nie jest. — odpowiedziała jej Evellin.
— Dobra koniec pogaduszek dziewczyny. Szybkie omówienie i zabieramy się za plan. — powiedziała Faith nie mając chęci do wielkich kłótni.
Już kilka minut później cała piątka wkradła się do Wielkiej Sali, w której o tej godzinie nikogo nie było. Kiedy wszystko było gotowe i na swoich miejscach uciekły z sali chowając się za zbrojami.
Do sali wróciły dopiero kiedy prawie cała była już zajęta. Lily tym razem nie siedziała przy stole swojego domu, a z Ślizgonami. Nie było to nic nie zwykłego. Nie raz zdarzało się jej siadać z Veronicą i Julie, a także czasem dosiadał się do nich Severus.
Połowa śniadania była spokojna, ale w pewnym momencie na wszystkich siedzących uczniów przy stole Gryffindoru spadła ogromna ilość czekoladowego budyniu. Gryfoni, którzy próbowali wstać zauważyli, że są także przyklejeni do ław, na których siedzieli. Osoby z większą ilością siły, które dały radę wstać miały dziury w szatach i spodniach czy spódnicach.
Wszyscy w Wielkiej Sali poza domem lwa zaczęli się śmiać i przyklaskiwać osobą, które zrobiły ten żart. Huncwotki wstały kierując się do wyjścia przy okazji zwieszając nad poszkodowanymi ogromny transparent, na którym było napisane "Huncwotki z wielką przyjemnością otwieraja nowy rok szkolny i życzą powodzenia".
Wiwaty nasiliły się, a dziewczyny szybkim krokiem wyszły z Sali zanim dopadł je, któryś z profesorów. Szczęście ich było takie, że każdej z nich zdążono wręczyć plan lekcji i nie musiały po nie wracać.
W tym samym czasie przy stole Slytherinu rodzina Veronicy podśmiechiwała się z odstawionego przed chwilą przedstawienia.
— Jak myślicie wyślę, ktoś z rodziny wyjca? — zapytał Ethan Moon.
— Nie. Jak już to będą to woleli załatwić po cichu. — powiedział Phillip.
— Znając naszych rodziców to mama będzie kazała tacie napisać, a on tylko powie, że ma mu dokładnie opisać co zrobiła by mógł się pośmiać. W tym czasie mama będzie myślała, że on to załatwił. — uświadomiła kuzynów Amy.
— To wiele tłumaczy. — powiedział ze śmiechem Oliver.
— Nie myśl nawet, że zapomniałem o tym co narobiłeś na wykładach. — warknął starszy brat Oliviera, Ethan.
— Narzekasz to tylko prawda.
— Chciałbyś, żeby tak było.
CZYTASZ
We were having fun
FanfictionKsiążka była pisana przeze mnie już dawno temu, a teraz jest w trakcie poprawy i to dość sporej przez co zmieni się wiele. Cała poprawa zajmie dużo czasu ze względu na ilość zmian, które chce zrobić. Hogwart. Wielu czarodziejom i czarownicą kojarzy...