Rozdział X

295 14 0
                                    

— To one! — krzyknęli równocześnie na co dziewczyny wybuchnęły gromkim śmiechem.

— Niespodzianka! — krzyknęła Veronica wciąż się śmiejąc.

— Tego to się nie spodziewaliście co? — zapytała Lily.

— Słabe to wasze powitanie. My się tak staramy by było wesoło, a wy co? Co to ma być? — stwierdziła Julie.

— Skoro tak to my wychodzimy. — powiedziała Veronica odwracając się w stronę wyjścia.

— Evans, a może jednak umówisz się ze mną? — zapytał Potter zanim Lily zdążyła wyjść. Całe towarzystwo nie licząc dwóch Ślizgonek zwróciło całą swoją uwagę na Jamesa i Lily.

— Teraz to nie masz na co liczyć. — odpowiedziała od razu.

Zanim chłopak zdążył jej cokolwiek odpowiedzieć dwie Ślizgonki złapały wszystkie pozostałe dziewczyny za rękawy i wyciągnęły z dormitorium Huncwotów. Nawet nie pytały gdzie je ciągną domyślając się tego po kierunku, w którym zmierzały.

Po wejściu do Pokoju Życzeń zaczęły je wypytywać dlaczego je stamtąd wyciągnęły i przyszły tutaj. Miały przecież przy drzwiach zostawić pułapkę, a mogły się założyć, że żadna z nich nie zdążyła tego zrobić.

— Pamiętacie jak zawsze zastanawiałyśmy co to za pergamin, z którym Huncwoci cały czas chodzą? Traktowali ten pergamin wręcz jak jakieś bóstwo. — powiedziała Julie, a Veronica zza pleców wyciągnęła kawałek pergaminu. W tym momencie pozostała trójka uznała, że dziewczyny są niewyspane albo oszalały bo pergamin był pusty.

— Przedstawiam wam mapę Huncwotów. A przynajmniej wydaję mi się, że taka jest nazwa. Musimy teraz tylko dowiedzieć się jakie jest hasło.

— Skąd wy to wiecie? — zapytała zaciekawiona Evellin.

— Widziałam jak kiedyś Potter, Black i Lupin użyli jej, aby uciec przed naszym prze ukochanym woźnym. — powiedziała Julie.

— No dobra. Skoro to mamy wyjaśnione to teraz przyznajcie się kiedy ją zabrałyście? — zapytała Lily.

— A to było bardzo proste. Kiedy nikt nie zwracał na mnie uwagi zabrałam ją. To chyba największy błąd jaki można popełnić. Jeżeli spuścisz mnie z oczu choćby na chwilę może stać się coś złego. — wyjaśniła Veronica.

— Myślę, że ważniejszą rzeczą od tego jak ukradła Veronica mapę i tego, że nie wolno jej spuścić z oczu jest to jak uruchomić tą mapę i dowiedzieć się co ona pokazuję. — powiedziała szybko Julie widząc, że Lily i Evellin chcą zadać następne pytanie.

— Możemy spróbować zrobić Veritaserum i któregoś z chłopaków przesłuchać. Pytanie kto to zrobi? — zapytała Evellin. Czwórką spojrzały niemal równocześnie na Veronice.

— Dlaczego akurat ja? — zapytała oburzona, zakładając ręce na piersiach.

— Dlatego, że ty masz najlepsze z nas gadane, a Syriusz ustawił sobie za punkt honoru poderwanie cię, więc na pewno się zgodzi na spotkanie z tobą. — powiedziała Faith śmiejąc się pod nosem.

— Co tak swoją drogą idzie mu dość kiepsko. — dodała cicho Evellin.

— A za Lily lata Potter, także żaden argument.

— Ale ty masz więcej cierpliwości do Blacka, niż ja do Pottera. — odparła Lily.

— Niech tak będzie. — mruknęła nadal oburzona Veronica.

— Wiecie co tak sobie myślę. Bezsensu warzyć eliksir. Szybciej będzie zabrać taki Slughornowi. — powiedziała Julie marszcząc brwi z zamyślenia.

— W sumie to dobry pomysł. — stwierdziła Evellin.

— Pod warunkiem, że ma taki uwarzony. — rzuciła Faith.

— Sprawdzić nie zaszkodzi. — powiedziała Veronica.

— Gorzej jak się zorientuję, że mu takiego brakuję. — dorzuciła Lily.

— Wątpię. Mojemu kuzynowi nie chciało się robić eliksiru na zaliczenie, więc kiedy Slughorn nie zwracał na niego uwagi poszedł zabrał już uwarzony, wlał do kociołka i zgadnijcie co dalej.

— Dostał pewnie wybitny. — powiedziała Julie, a Veronica tylko skinęła głową.

— Dobra czyli szanse, że się zorientuje są niskie. — Lily mówiąc to tylko kręciła głową załamana podejściem dwójki ślizgonek i zastanawiając się, który z kuzynów Veronicy wpadł na taki pomysł i jaki był jej udział w tym.

Na tym zakończyły rozmowę. Wszystkie rozeszły się w stronę swoich dormitorium. Julie i Veronica zabrały ze sobą mapę.

Następnego dnia tuż po śniadaniu całą piątką poszły do Pokoju Życzeń aby dowiedzieć się więcej o pomyśle Veronicy. Chciały się dowiedzieć jak chce podać Syriuszowi eliksir.

— No wreszcie. Dłużej się nie dało? — zapytała Faith tuż po tym jak tylko Evellin weszła do Pokoju Życzeń. Rozglądając się po pomieszczeniu zorientowała się, że pojawiła się jako ostatnia.

— Nie narzekaj. Nie spóźniłam się aż tak. — odpowiedziała jej.

— Dobra później się o to pokłócicie. Teraz wracajmy do sprawy dzięki, której się tutaj spotkałyśmy. Veronica pochwal się jaki genialny plan zrodził się w twojej nienormalnej głowie się zrodził? — zapytała Julie śmiejąc się.

— Myślę, że mój plan jest bardzo prosty, ale musi się udać. Do butelki z sokiem dolejemy eliksiru, a patrząc na to, że dzisiaj gra Gryffindor z Ravenclaw, więc myślę, że chętnie skorzysta z proponowanego napoju. — powiedziała Veronica.

— Ten pomysł jest dobry. Naprawdę dobry. — stwierdziła Evellin, a Lily od razu się ze mną zgodziła.

— A tak w sumie skoro już było o meczu. To komu dzisiaj kibicujecie? — zapytała Faith.

— Każdemu byle nie Gryffindorowi. — powiedziała Julie.

— Bo tak nie, że coś Lily, ale ja i Julie tak jakoś nie lubimy ludzi, którzy grają w twojej drużynie. — dodała od razu Veronica.

— Spokojnie. Mnie to nie interesuje. Nie jestem jakąś fanką tego sportu, ale co do ludzi z drużyny macie trochę racji. — powiedziała Lily wzruszając ramionami nie przejęta. Mówiąc o ludziach z drużyny miała na myśli samego Jamesa.

— Wracając do kibicowania. Ja to Ravenclaw. W końcu to mój dom.

— W tym konkretnym meczu to raczej Ravenclaw. Denerwuje mnie ciągłe wygrywanie Gryffindoru. — oznajmiła Faith.

— A co jakby był mecz Slytherin kontra Gryffindor? — zapytała Lily śmiejąc się.

— Slytherin. — odpowiedziały bez zastanowienia dwie Ślizgonki.

— Ja tam nie jestem pewna. — powiedziała Evellin.

— Ja szczerze mówiąc też, chociaż... Nie jednak nie wiem. — zastanawiała się Faith.

— Ja to bym tam przyszła tylko po to by popatrzeć na ewentualną klęskę Pottera. — powiedziała Lily. Całą piątką się zaśmiały.

— Dobra pora się ogarnąć. — stwierdziła Evellin.

— Za ile zaczyna się mecz? — zapytała Veronica przyglądając się nam.

— Masz jeszcze około godzinę czasu. — powiedziała Faith zerkając na zegarek.

— A to w porządku.— po tych słowach Veronica położyła się na podłodze.

— Zmęczona? — zapytała Lily.

— Nie...

— Ona jest po prostu leniwa. — dokończyła za Veronicę Julie.

— Dzięki, że dałaś mi dokończyć.

— Nie ma problemu. Zawsze możesz na mnie liczyć. 

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz