Rozdział XX

251 13 0
                                    

((Nimfadora POV))

        - Głupi Huncwoci. -powiedziała pod nosem bardzo, wręcz okropnie, zdenerwowana Veronica. No tak, ale co się dziwić, że jest zdenerwowana skoro mamy szlaban tylko i wyłącznie przez Huncotów. Ja rozumiem, że prowadzimy zimną wojne, ale żeby powiedzieć coś co miało zostać między nami. Chodziło o sytuacje kiedy to użyłyśmy różdżek na szlabanie, a oni nas widzieli. No cóż skoro oni łamią umowę to my tez możemy.

- Mam dość jak tylko się ten szlaban skończy idę powiedzieć tamtym idiotą iż wkopali swojego kolegę w zakończenie nauki w Hogwarcie. - powiedziała, rzucając równocześnie szamatką o podłogę, Julie.

- Pff nie tylko ty jesteś tym zirytowana. - odpowiedziała jej Veronica.

- Ale nie myślicie, że to drobna przesada? W końcu to Potter i Black nas wygadali, a nie Lupin. - zasugerowałam. Szczerze mówiąc współczułam Remusowi tego z czym musi się męczyć.

- Wiemy, że to oni nas wygadali, ale była umowa. Oni ją złamali, więc muszą ponieść konsekwencje swych czynów. - powiedziała Julie. Zaraz po skończeniu szlabanu poszłyśmy do pokoju Huncwotów na czele z wściekłymi jak osy Veronicą i Julie. Wpadły do pokoju oczywiście w stylu z buta wjeżdżam. Chłopaki śmiali się z dziewczyn.

- I jak było na szlabanie? - zapytał Black.

- Fajnie. Ciekawe jak będziesz się czuł kiedy ogłosimy całej szkole, że twój najlepszy przyjaciel jest wilkołakiem. - powiedziała Veronica. Huncwoci zbledli.

- Co się tak patrzycie? Była umowa. Złamaliście ją, więc teraz my się wam odpłacimy. - stwierdziła Julie. Ja, Lily i Evellin się nie odzywałyśmy. Wraz z Gold współczułyśmy Remusowi, a z twarzy Lilki ciężko było cokolwiek odczytać. Niby Lupin to jej "przyjaciel", ale ona nienawidzi jeżeli ktoś łamie umowy. Dziewczyny odwróciły się i miały zamiar wyjść.

- Czekajcie! - krzyknął Black.

- My powiemy profesorom, że ich okłamaliśmy, ale nic nie mówcie o problemie Remusa. - powiedział Potter.

- Niech będzie. Ale wiecie jak się nie przynacie to cały Hogwart dowie się iż Remus jest kim jest. A ministerstwo dowie się, że w szkole jest trójka nie zarejestrowanych animagów. - powiedziała Lily.

- Co skąd? - jąkał się Black.

- Umiemy dodać dwa do dwóch. - powiedziała Moom po czym wyszła z pokoju. Poszłyśmy za nią mając nadzieję, że to koniec niespodzianek na dziś. Siedziałyśmy w bibliotece odrabiając zadania co było dość dziwnym widokiem, ponieważ aby zobaczyć Huncwotki odrabiajace lekcje albo trzeba mieć niesamowite szczęście i być świadomym, że robimy zadania z naszych ulubionych przedmiotów albo należy być pewnym, że coś knujemy. Po chwili do biblioteki wszedł Remus wraz z Peterem. Nadal nie wiedziałam dlaczego oni się z nim kumplują. Każdy ma coś w sobie, ale Pettigrew nie potrafił nic. Chłopaki podeszli do nas.

- Hej możemy pogadać? - zapytał Lupin, drapiąc się po karku.

- Zależy o czym i z kim ty chcesz rozmawiać. - powiedziała Veronica nie odrywając wzroku znad swojego wypracowania na eliksiry to chyba jedyny przedmiot, który Moon uwielbia.

- Znaczy mogę pogadać z jedna, a ona przekaże reszcie... - Julie nie dała mu dokończyć i także nie podnosząc wzroku znad pergaminu, na którym był esej na temat eliksirów, powiedziała.

- Tonks ty skończyłaś. - westchnęłam wstając z miejsca, po czym poszłam za Remusem i Peterem.

- No to o co chodzi? - zapytałam kiedy tylko się zatrzymaliśmy.

- Chłopaki zapewne się do tego nie przyznają, ale potrzebna nam pomoc. - powiedział Lupin.

- Mów dalej zainteresowałeś mnie.

- Na pewno wiesz jaki jest nasz nowy profesor obrony przed czarną magia. - nie dałam mu dokończyć.

- Taa wlepia szlabany za nic. Z dziewczynami musiałyśmy przez dwie godziny pisać iż będziemy odpowiednio zachowywać się na jego lekcjach choć tym razem nic nie zrobiłyśmy.

- No właśnie. I chcieliśmy wraz z chłopakami mu dokopać, ale sami nie damy rady. Profesor jest zbyt cwany i przewidzi to, że będziemy kombinować, ale nie da rady się domyśleć iż Huncwotki i Huncwoci, którzy prowadzą wojne pomiędzy sobą nagle połączą siły.

- Nie głupie, ale muszę o tym pogadać z dziewczynami. Choć znając Veronice i Julie to raczej wam pomożemy. Ale muszę z nimi o tym pogadać, więc albo Lilka wam powie albo jeszcze dzisiaj pojawi się u was sowa z odpowiedzią.

- Okej na razie. - kiwnęłam Remusowi głowa po czym wróciłam do dziewczyn.  

- Co chcieli? - zapytały wszystkie naraz. Spojrzałam na stół ich pergaminy były pełne co oznaczało iż skończyły wszystko znaczy Veronica i Julie zapewne transmutacji nie zrobiły, ale to norma. Opowiedziałam dziewczyną o wszyatkim. Jak tylko skoczyłam Veronica powiedziała.

- W sumie to nie jest głupi pomysł. Gorzej z tym byśmy się dogadali i nie zabili po drodze.

- Vera ma racje jak się nie zabijemy to możemy nieźle dokopać profesorowi. - powiedziała Lily. Oczywiście Evans od razu powiedziała iż ona do nich nie podejdzie bo Potter zacznie ją irytować swoim głupim pytaniem. Veronica postanowiła wysłać swoja sowe Sombre do chłopaków z listem iż im pomożemy. Poszłyśmy z dziewczynami na kolację. Tam oczywiście się rozdzieliłyśmy. Na kolacji nic się nie działo co było dziwnym zjawiskiem, ponieważ zazwyczaj albo my albo chłopaki robili kawał. Wyszłam z Wielkiej Sali, a tam zobaczyłam dziewczyny czekające na mnie.

- Co jest? - zapytałam, podchodząc do dziewczyn.

- Huncwoci stwierdzili iż mamy przyjść do ich pokoju po to aby obgadać wszystko. - powiedziała Lily.

- Gadałaś z nimi?

- No wiesz siedze z nimi przy jednym stole.

- Dobra koniec pogaduszek idziemy. Chce mieć to już za sobą. - powiedziała Veronica ziewając. Podeszłyśmy pod dormianatorium chłopaków. Postanowiłyśmy tam na nich zaczekać, ponieważ nie chciałyśmy same bawić się w ich bałaganie. Po jakiś piętnastu minutach łaskawie się pojawili, ale nie byli sami był z nimi Luke i Denis.

- Yy... Ok? - powiedziała Veronica patrząc na nich.

- No co? Dużo nas potrzeba, a profesor nie pomysli o tym, że Huncowci pracują razem z Huncwotkami, a na dodatek z ślizgonem i krukonem. - powiedział Black.

- W sumie to masz trochę racji.

- No widzisz kochanie. - powiedział Black po czym poszedł na górę, a zaraz za nim poszła reszta. Kiedy weszłam do pokoju myślałam, że zaraz się zabije. Takiego bajzlu w życiu nie widziałam. Nawet w pokoju ślizgonek, które stoją koło mnie.

- Ty Julie ktoś przebił nasz bałagan. - powiedziała Veronica ze śmiechem.

- O nie! - zaśmiała się Julie. Ale one mają dzisiaj dobry humor. 

- Dobra moje drogie bierzemy się za planowanie. - powiedział Potter. No cóż myślę iż zakończenie dnia butelkami Ognistej nie skończy się dobrze, a zwłaszcza, że jutro są zajęcia.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz