Rozdział VIII

319 19 1
                                    

Dla Gryffindoru i Slytherinu trwała właśnie Obrona Przed Czarną Magią. Veronica była już znudzona i zmęczona. Do tego nadal była zmuszona do dzielenia ławki z Syriuszem. Pomimo, że profesor od tego przedmiotu zmieniał się co roku to i tak oni za każdym razem uznawali, że ta dwójka ma siedzieć razem. Z resztą nie tylko oni. James nadal siedział z Lily, a Luke z Julie.

Veronica postanowiła skupić swoje myśli na coś bardziej przyjemnego. Pierwszym jej pomysłem była zbliżająca się wycieczka do Hogsmeade. Huncwotki nawet jak nie było oficjalnych wyjść do wioski i tak się tam udawały, gdzie nie raz zdarzyło im się trafić jakimś cudem na Huncwotów. Było to dla dziewczyn irytujące, zwłaszcza jak James nadal nie potrafił zrozumieć, że Lily nie chciała z nim iść na randkę. Co wcale nie znaczyło, że jakakolwiek z Huncwotek stała po stronie Snape'a. Veronica i Julie widząc jak czarnowłosy coraz bardziej wplątuję się w czarną magię były zmartwione tym jak ta sytuacja się skończy. Przy okazji Veronica przeprowadziła długą rozmowę z Olivierem i Amy, którzy trzymali się z Regulusem Blackiem.

Jej rozmyślenia przerwał sam starszy Black pytając:

— Ej. Moon o czym tak intensywnie myślisz?

— Halo Moon? Żyjesz? — dopytywał Syriusz machając ręką przez twarzą Veronicy.

— Czego Black? Nie umiesz wytrzymać chociaż pięciu minut bez mojej uwagi? — zapytała niebieskooka licząc w myślach do dziesięciu.

— Oj no nie przesadzaj. Każda dziewczyna w Hogwarcie chciałaby mieć tyle mojej uwagi co ty.

— I co z tego, że prawie wszystkie dziewczyny lecą na ciebie? Daje ci to jakąś satysfakcję? — zapytała Veronica podkreślając słowo prawie.

— Tak mam z tego... Chwila moment jakie prawie? Wszystkie na mnie lecą. — stwierdził Syriusz patrząc uważnie na dziewczynę.

— Uwierz mi nie wszystkie.

— A której dziewczynie niby się nie podobam?

— Mam wymieniać? Nie ma problemu. Ja, Lily, Faith, Julie, Evellin i większość o ile nie wszystkie dziewczyny ze Slytherinu.

— Brzmi niczym jak wyzwanie.

— Za wysokie progi na twoje nogi Black.

— Przyjmuję wyzwanie. Od której z was mam zacząć?

— Masz świadomość, że nie ważne jak będziesz się starał to i tak ci się to nie uda?

— Tak jasne. To jak? Chcesz być pierwsza na liście? — zapytał puszczając oczko dziewczynie.

Veronica słysząc to pomyślała, że zaraz go zabiję. Żałowała, że nie ma obok niej Philipa. Zanim jednak zdążyła cokolwiek mu odpowiedzieć profesor ogłosił koniec lekcji. Dziewczyna szybko zabrała swoje rzeczy i opuściła salę. Kiedy Lily i Julie ją dogoniły poszły na błonia, gdzie miały czekać na Faith i Evellin, które pojawiły się chwilę po nich.

— I jak tam na eliksirach? — zapytała Veronica.

— No wiesz tak przez czysty przypadek mogłyśmy wysadzić jakiegoś Puchona. — powiedziała Evellin drapiąc się po karku.

— No, ale mówcie, jak było na Obronie? — zapytała na szybko Faith chcąc zmienić temat.

— A daj spokój. Nadal siedzimy i męczymy się z tymi idiotami. — rzuciła Veronica. Nie chciała nawet wspominać o rozmowie z Syriuszem, która była według niej kompletnie bezsensowna.

— Idziemy wszystkie razem do Hogsmeade? — zmieniła temat Lily.

— No tak. Czemu tak nagle zmieniłaś temat? — zapytała podejrzliwie Julie.

— A tak po prostu. W końcu tamten temat nie był zbyt przyjemny, więc uznałam, że to ciekawsze.

— Ciężko mi w to uwierzyć. — powiedziała Veronica.

— Ah no dobra. Potter męczy mnie ciągle nienormalnym pytaniem i nie potrafi zrozumieć prostej i jasnej odpowiedzi.

— Co masz przez to na myśli? — zapytała zaciekawiona Krukonka.

— Cytując "Umówisz się ze mną Evans?"... — przerwała jej białowłosa Ślizgonka.

— "Nie Potter. Nie masz u mnie szans" — dodała czarnowłosa.

— Dzięki, że dałyście mi dokończyć.

— Nie ma za co. — odpowiedziały dziewczyny.

Huncwotki spędziły jeszcze chwilę na błoniach siedząc i śmiejąc się z swoich głupich żarcików, które rozumiały tylko one. Kiedy chciały się już zbierać zauważyły Huncwotów, którzy stali z kimś jeszcze.

— Błagam niech któraś mi powie, że jestem ślepa i to wcale nie jest Luke Malfoy razem z Huncwotami. Znowu już Olivier ich złapał. — powiedziała Veronica przyglądając się ich piątce uważnie.

— Chciałabym móc ci powiedzieć, że jesteś ślepa, ale to jest on. — oznajmiła Lily.

— To faktycznie jest Luke, ale jesteś ślepa Veronica. — powiedziała Julie.

— Dobra koniec idziemy zobaczyć co oni planują. — stwierdziła Faith, którą zatrzymała Evellin.

— A co jak nas zauważą?

Lily tylko chrząknęła i wskazała na pelerynę niewidkę.

— Chwila, a to nie jest Pottera? — dopytała Julie.

— Jest, ale kiedy po przyjeździe próbował wraz z chłopakami po ciszy wyjść z pokoju wspólnego skonfiskowałam mu ją.

— I on ci jeszcze tego nie zabrał? — dopytała Faith.

— Zastanowimy się nad tym później, a teraz chodźmy za nimi.

Po wejściu do zamku schowały się pod peleryną i ruszyły spokojnym krokiem za nimi. Zatrzymały się dopiero kiedy chłopaki weszli do Pokoju Życzeń.

— No dobra i co teraz? — zapytała Evellin.

— Zależy no, bo wiesz najpierw i tak musiałybyśmy dobrze wymyślić o co prosić Pokój Życzeń, a nawet jak byśmy tam weszły to bardzo prawdopodobne, że usłyszą otwieranie drzwi. Wtedy zmienią pokój albo zaczną szukać kto wszedł do środka, a w takiej sytuacji i tak nie dowiemy się o czym rozmawiali. Później złapię Oliviera. On ostatnio słyszał jak ta piątka rozmawiała o współpracy przeciwko nam. Może i tym razem on coś będzie wiedział. — powiedziała Veronica.

— Dobra od kiedy ty myślisz? — zapytała Julie.

— No czasami mam jakieś przebłyski mądrości co mnie utwierdza w przekonaniu, że mam coś tam jeszcze z mózgu. — mówiąc to Veronica uśmiechała się jak głupia, a reszta ledwo powstrzymywała śmiech.

— Może lepiej spadajmy stąd? W szpiegów pobawi się ktoś za nas albo my w innym terminie. — zaproponowała Evellin, która ledwo powstrzymywała się od wybuchnięcia śmiechem.

— Myślę, że masz rację. — stwierdziła Lily.

Cała piątka tym razem już nie pod peleryną uciekła do dormitorium Ślizgonek, gdzie zaraz po wejściu wybuchły śmiechem.

— Veronica ja kiedyś umrę przez te twoje głupie teksty. — powiedziała Faith.

— Źle ci z tym faktem? — zapytała Ślizgonka przez śmiech.

— Nie.

— To czego się rzucasz?

— Nie wiem. — stwierdziła po czym znowu zaczęły się śmiać.

Śmiały się one tak długo, że zaczęły mieć problemy z oddychaniem co Lily skomentowała stwierdzając, że brzmią jak duszące się foki, co tylko pogorszyło sprawę.

— Jeszcze chwila i cały Hogwart nas usłyszy. — powiedziała Faith próbując się uspokoić.

— To będzie ich problem, a nie nasz, więc nie będę się tym przejmować. — stwierdziła Julie. 

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz