Rozdział XXXIII

206 13 0
                                    

((Julie POV))

      Minął już tydzień odkąd Veronica przyjechała do mnie na wakacje. Dzisiaj miałyśmy wreszcie ruszyć się z tego domu powdychać świeżego powietrza. Aktualnie siedziałam w przedpokoju i wiązałam swoje jakże znoszone, ale ulubione trampki. Akurat w momencie kiedy podniosłam głowę zobaczyłam Veronice zmierzającą w moją stronę. Dziewczyna usiadła obok mnie i założyła na szybko bez wiązania także trampki. 

- Pamiętaj, że jak się wywalisz to ja najpierw się pośmieje, a może potem ci pomoże wstać. - powiedziałam ze śmiechem.

- Pamiętaj zawsze jak upadniesz będę przy tobie. Podłoga.

- Dobra koniec tych śmiechów i chichów. Idziemy.

- Oki doki. Bierzemy dupy w troki. - zaśmiałam się wraz z Moon, po czym wyszłyśmy z domu. Złapałyśmy szybko. Błędnego Rycerza i pojechałyśmy do Dziurawego Kotła. Stamtąd poszłyśmy na Pokątną. Pochodziłyśmy, pośmiałyśmy i już miałyśmy wracać kiedy nagle stało się to co przewidziałam w domu. Veronica już prawie przewróciła się przez te swoje nie zawiązane sznurówki kiedy ktoś ją złapał. Tym kimś okazał się sam Syriusz Idiota Black.

- A mówią iż bohaterowie kobiet są zwykle wspaniali i w ogóle. Jak widać bajki mnie okłamały. - powiedziała Veronica udając iż płacze.

- Oj księżniczko, ale ja jestem najładniejszym księciem na ziemi.

- Ty chyba lustra w domu nie masz. - ich wymiana zdań bardzo mnie śmieszyła dlatego tez postanowiłam zrobić na złość Moon.

- Dobra gołabeczki wy sobie rozmawiajcie dalej, a ja idę sobie. Papatki! - krzyknęłam i odbiegłam od nich słysząc tylko wrzask Veronicy. Darła się, że jak ja ją mogę tak zostawiać z tym imbecylem. Nic więcej nie usłyszałam bo byłam już za daleko. Niestety jak się okazało ani Veronice ani mi dzisiaj szczęście nie dopisywało. Właśnie wpadłam na Malfoy'a. Chociaż jedynym aspektem, który pocieszał mnie w tym momencie to fakt iż jest to młodszy, a nie starszy Malfoy.

- Witam Madame. - powiedział z uśmiechem na ustach.

- A co ty tu robisz?

- Przechadzałem się aż nie wpadłem na pewną piękność, która właśnie pyta mnie co tu robię.

- Idiota. - szepnęłam po czym ruszyłam w dalszą drogę. Niestety Malfoy jakoś nie miał ochoty zostawić mnie w spokoju. A miałam nadzieje, że będę mogła pośmiać się z Veronicy, a tu wychodzi iż ona też się ze mnie pośmieje. 

- Gdzie idziesz?

- Do domu.

- A nie masz może ochoty iść ze mną na spacer?

- Nie.

- Oj no chodź. Fajnie będzie.

- Nie.

- Zaciełaś się?

- Nie. - powiedziałam po czym nie wytrzymałam i musiałam cicho zaśmiać się. 

- Dobra idziemy. - powiedział Luke po czym złapał mnie za nadgarstek i ruszył w przeciwną stronę od tej, która miałam iść.

- Ale ja nie wyraziłam na to zgody!

- Może i tak, ale ja nie przyjmuje odmowy.

- Idiota.

- Powtarzasz się.

- Mogę to jeszcze powtórzyć z milion razy może wtedy się odemnie odczepisz.

- Nie masz na co liczyć.

- Ehh no nic prowadź bo z tego co widzę i tak nie dasz mi spokoju. - chłopak uśmiechnął się szeroko w moją stronę po wypowiedzenie przezemnie tych słów. Na początku kiedy szliśmy między nami panowała cisza, ale później oboje rozgadaliśmy się jak szaleni i nawet nie zauważyłam kiedy minęła jakaś godzina, a w naszą stronę zmierzał Syriusz, który niósł Veronice na barana.

- Wreszcie mu uświadomiłaś iż jest baranem? - zapytałam Veronicy z śmiechem. Ta także się zaśmiała.

- Chyba nie za bardzo skoro sam nalegał panienko zakochana.

- Jaka zakochana?!

- No mnie samą z nim zostawiasz. - tu wskazała Syriusza. - A sama siedzisz sobie jak gdyby nigdy nic z Malfoy'iem. Ty, a może byłaś wcześniej z nim umówiona i nie chciałaś mi powiedzieć co?

- Nie prawda! - krzyknęłam i zarumieniłam się. Chwila ja się zarumieniłam?! To niemożliwe. Ale jednak. Veronica zaśmiała się ze mnie po czym zaskoczyła z pleców Black'a i kiedy stanęła już na ziemi pocałowała go w policzek. Następnie odwróciła się w moja stronę i powiedziała:

- Idziesz czy zostajesz?

- Idę. - powiedziałam po czym ruszyłam w jej stronę. W domu byłyśmy o godzinie 24:00 głównie ze względu na to iż co chwila, któraś z nas musiała stanąć aby się nie wywalić i się pośmiać. Tak dopadła nas głupawka. Na szczęście u nas było to w pełni normalne. Kiedy dotarłyśmy całe i nie w pełni zdrowe psychicznie do domu i przebrałyśmy się w piżamy przypomniało mi się o tym iż Veronica pocałowała Syriusza. Momentalnie wpadłam do jej pokoju w stylu z buta wjeżdżam, za co oczywiście dostałam reprymendę bo z tego znana jest Veronica.

- Dobra Moon gadaj co to było dzisiaj na Pokatnej miedzy tobą, a Syriuszem?

- Nic.

- Jak to nic?!

- No nic. Po prostu chciałam na złość zrobić pewnej osobie, która właśnie weszła na tą uliczkę. Proste? Proste! - po jej słowach zaśmiałam się. Cała Moon byle ludziom na złość robić. - Ale będąc szczerą. To jak tak dziś z nim gadałam to on nie jest taki najgorszy. - zamarłam słysząc te słowa.

- Czy ty się właśnie przyznałaś do tego, że podoba ci się Black?

- Nie. - uniosłam do góry brwi w geście zdziwienia. - No dobra masz mnie.

- Wiedziałam od samego początku.

- Gnida, zakochana w Luke Malfoy'u! - powiedziała, a ja rzuciłam ją poduszka. I w ten sposób rozpętała się mini wojna. Tylko w tamtym momencie zapomniałam o jednej rzeczy. A mówiąc dokładniej to o tym iż Veronica w takich sprawach ma rację.


We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz