Rozdział IX

304 19 0
                                    

 Dzisiejszego dnia było wyjście dla wszystkich starszych klas wyjście do Hogsmeade. Dla piątki Huncwotek nie było to nic nowego, ale musiały iść do Zonka. Po drodze chciały jeszcze zahaczyć o Miodowe Królestwo. Był to typowy plan ich wyjść do wioski, chociaż nie raz zdarzyło im się jeszcze wpaść do Trzech Mioteł. Zmieniało się to tylko w okresie przedświątecznym, kiedy wpadały w szał zakupów prezentów.

Veronica i Julie by zmotywować Lily do wyjścia z biblioteki już teraz użyły małego szantażu, mówiąc jej, że w razie nie pójścia z nimi jej pokój w magiczny sposób nagle wybuchnie. Na co rudowłosa zaśmiała się przypominając sobie ich pierwsze spotkanie wieczorem na korytarzu, podczas którego ta dwójka określiła się jako wybuchowe.

Kiedy dziewczyny chciały w końcu pójść do wioski zatrzymał je James krzyczący do Lily.

— Evans! Umówisz się ze mną?

— Po raz kolejny powtarzam ci Potter, że nie. — powiedziała rudowłosa wywracając oczami. Starała się nie zwracać uwagi na śmiejącą się Veronice wraz z Julie.

— A on nadal próbuję? — zapytała Faith nawet nie kryjąc się z tym, że ją to śmieszy.

— Jak widać. — powiedziała Lily wywracając po raz kolejny oczami.

— Dobra koniec z tematem Pottera. Mamy teraz ważniejsze rzeczy na głowie niż on. — powiedziała Veronica.

— Czyżbyś miała na myśli sklep Zonka? — zapytała Evellin.

— Jak najbardziej. — rzuciła przez ramię Veronica ruszając w stronę wioski.

Do sklepu dzięki skrótom nie szły aż tak długo jak za pierwszym razem. U Zonka zrobiły ogromne zakupy, przy których świetnie się bawiły. Kiedy tylko kupiły wszystko co chciały ruszyły w stronę Miodowego Królestwa. Zanim jednak zdążyły odejść zbyt daleko Evellin zauważyła, że do Zonka wchodzą Huncwoci.

— Myślicie, że planują coś na nas? W końcu ostatnio ta akcja z Malfoyem. — powiedziała Faith wychylając się zza rogu budynku. Starała się dojrzeć co Huncwoci mogą takiego kupować w sklepie. Niestety szło jej to dość marnie, bo ledwo cokolwiek widziała.

— Oni cały czas coś knują na nas Faith. Bardziej martwi mnie to, że nadal nie wiemy co to będzie. Veronica mówił ci coś Olivier? — zapytała Julie również się wychylając.

— No tak, ale mówił, że wie tylko to co wtedy udało mu się podsłuchać, ale jak czegoś się dowie to obiecał mi powiedzieć. Wiecie on lubi żartować, ale w szkole tak nie bardzo, bo wuj się wkurzy, więc obiecał, że nam będzie pomagał. Muszę jeszcze zapytać Philipa czy on coś wie i Ethana w sumie też zapytam. Amy nawet nie będę pytać, bo ona trzyma się od nich z daleka, a Regulus pewnie nic jej by nie powiedział nawet jeżeli by coś wiedział.

— Mnie to bardziej zastanawia czy na pewno tym razem my będziemy ich celem. — powiedziała Lily.

— Jest dość spora szansa, że to będziemy jednak my, domyślacie się pewnie, dlaczego albo Snape. W końcu to ich ulubiony kozioł ofiarny. — oznajmiła Veronica zakładając ręce na piersiach.

— Szczerze mówiąc, to, pomimo że nic nie mam do Severusa to mam jednak nadzieję, że planują coś na niego. — powiedziała Faith, a Veronica jej przytaknęła.

— A co powiecie na to, aby pokrzyżować im ich plany? — zapytała Lily nawet jeżeli od początku wiedziała jaką odpowiedź udzielą jej dziewczyny. To w końcu Huncwotki, a one bardzo lubią psuć plany ich konkurencji. Dobrym przykładem tego było, kiedy na trzecim roku chłopaki chcieli zrobić bagno w łazience damskiej, w której Huncwotki zazwyczaj omawiały swoje plany. Nie przewidzieli, że dziewczyny ich wyprzedzą i zrobią bagno w ich dormitorium.

— Opowiedz mi o tym więcej. — zachęcała ją zaciekawiona Veronica.

Lily jak najszybciej potrafiła objaśniła im cały jej plan, który reszcie bardzo się spodobał. Uśmiechnięte ruszyły tam, gdzie miały zamiar udać się wcześniej, czyli do Miodowego Królestwa. Kiedy tam zakupiły co chciały skoczyły jeszcze na chwilę do Trzech Mioteł, po czym wróciły do zamku. Tam zostawiły swoje rzeczy w dormitoriach i spotkały się w bibliotece wiedząc, że teraz nie będzie tam praktycznie nikogo.

— Dobra w takim razie, o której zaczynamy całą akcję? — zapytała Veronica, która jakby mogła to zabrałaby się za to od razu.

— Myślę, że najlepiej będzie po kolacji tak aby niczego się nie spodziewali. — powiedziała Evellin.

Reszta zgodziła się z jej pomysłem. Postanowiły wykorzystać dodatkowy czas na omówienie dodatkowych detali oraz dogadania się, która zabierze potrzebne im rzeczy. Plan, pomimo że był według nich genialny to miał kilka drobnych luk, o których doskonale wiedziały, ale uznały, że jak się bawić to się bawić na całego.

Po przegadaniu tego co chciały zaczęły się wygłupiać i zachowywać dość głośno co sprawiło, że bibliotekarka wyrzuciła je stamtąd.

— No dobra już nas wyrzucono z biblioteki. Co teraz? — zapytała Evellin.

— Oj nie czepiaj się to nie nasza wina, że według niej byłyśmy za głośno. — powiedziała Veronica śmiejąc się.

— Ona kiedyś wywiesi tabliczkę z zakazem wstępu dla nas. — stwierdziła Julie.

— Wtedy to ja bym była jeszcze bardziej chętna do spędzania czasu w bibliotece. — powiedziała Veronica.

— No tak zakazany owoc smakuję najlepiej. — westchnęła Lily kręcąc ze śmiechem głową.

— Wiesz do czego jeszcze się do odnosi? — zapytała ze śmiechem Veronica.

— Nawet nie zaczynaj.

— Spokojnie. — Veronica widząc minę Lily postanowiła się wycofać z tej rozmowy.

— Idziemy do łazienki Jęczącej Marty? — szybko zmieniła temat Julie. Wolała mieć żywą współlokatorkę dormitorium.

— W sumie możemy. — stwierdziła Veronica.

W tym samym czasie w dormitorium Huncwotów toczyła się gorliwa rozmowa na temat położenia Huncwotek. Nie widzieli ich praktycznie cały dzień nie licząc momentu wyjścia do Hogsmeade kiedy James zaczepił Lily. Było to dla nich niemożliwe, że nie było ich widać ani słychać przez resztę dnia. Zwłaszcza, że one lubiły być w centrum zainteresowania.

— Dobra niech mi ktoś powie, gdzie one są, a do tego, że nic nie knują, bo ta sytuacja jest zbyt stresująca. — powiedział Syriusz krążąc po pokoju.

— Ja osobiście ich dzisiaj w ogóle nie widziałem i nie słyszałem, żeby ktokolwiek coś o nich mówił. — powiedział Remus. Na odpowiedź Petera chłopaki nie liczyli był on zajęty rzeczami, które kupił w Miodowym Królestwie, w którym też spędził prawie całą wycieczkę do wioski.

— Znaczy ja tam krzyczałem do Evans, a ona mi odpowiedziała, ale od tamtej pory nie ma o nich ani widu, ani słychu... — powiedział James.

Przez chwilę chłopaki siedzieli w ciszy każdy zamyślony. Nie przewidzieli, że zostanie to przerwane przez nagłe i głośne wejście do pokoju. W drzwiach zobaczyli całą piątkę Huncwotek. A to oznaczało tylko jedno. Kłopoty. 

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz