Rozdział XXVII

222 14 0
                                    

((Veronica POV))

       Właśnie trwał mecz Slytherin vs Gryffindor i myślałam, że zaraz mnie coś trafi. Nie dość, że obrońca drużyny przeciwnej okazał się jednak być bardzo dobry to na dodatek nasz szukający nie umiał znaleźć znicza. A do tego wszystkie jeszcze tłuczki latał cały czas koło naszej drużyny.

- Zaraz mnie coś trafi! - usłyszałam krzyk Julie. Była ona tuż przy jednym z naszych ścigających. Dziewczyna z całej siły odbiła tłuczek w stronę obrońcy Gryfonów. Niestety zdążył on zrobić unik. Podleciłam do Regulusa i pozbyłam się tłuczka, który próbował go zrzucić z miotły.

- Weź się rusz idioto i złap ten znicz bo jakoś nie widzimy mi się przegrana. Jasne? - powiedziałam już całkowicie wkurzona.

- Widzę znicz i mógłbym go złapać, ale mam pewien problem, z którym musisz mi pomóc. 

- Co to za problem? I jak mam ci niby pomóc?

- Problemem jest szukający z Gryffindoru. A jak? Prosto zrzuć z miotły Pottera.

- To będzie czysta przyjemność dla mnie. A teraz przepraszam bardzo, ale lecę po tłuczek. - rzekałam po czym ruszyłam jak najszybciej w stronę tłuczka. Oczywiście nasz komentator zaczął wrzeszczeć, że oszalałam. Kiedy tylko znalazłam się przy moim celu odbiłam z całej siły tłuczek w stronę Pottera. No, ale oczywiście coś musiało pójść nie tak. Tłuczek zamiast trafić w Jamesa trafił w ich ścigającego.

- Veronica! - krzyknęła Julie i podleciała do mnie.

- Co chcesz?

- Wiem co kombinujesz, ale bądźmy szczerzy w ten sposób tego nie załatwiamy.

- To jak chcesz to zrobić? Może mam z całej siły w niego "wjechać"?!

- To nie jest głupie. Tylko trzeba to zrobić tak aby to wyglądało na przypadek.

- Dobra skoro tak to zostaw tą sprawę mnie. Jedyne o co teraz trzeba się postarać to aby w Regulusa nie trafił tłuczek i go nie zabił.

- Ja się tym zajmę. Tylko proszę cię nie zabij się podczas tej akcji. - powiedziała i poleciała w stronę naszego szukajacego. Zaś ja ruszyłam w stronę Pottera, który był coraz bliżej jednego z naszych zawodników. Udawałam, że lecę w stronę ścigającego aby ocalić go od tłuczka. Zaś James leciał proto na mnie i tak w sumie to potem spadliśmy z mioteł. Po czym najzwyczajniej w świecie sobie zemdlałam mając nadzieję, że Regulus złapał znicz. Bo jeżeli okaże się, że ja się tak poświęcam, a ten idiota go nie złapał to go zabije. O ile przeżyje, a potem wstanę z łóżka oczywiście.

((Julie POV))

     Minęły całe trzy dni, a ta idiotka zwana potocznie moją przyjaciółką Veronicą dalej leży nieprzytomna. A prosiłam ją nie zabij się. Ona zawsze znalazła sposób aby zrobić coś co nie podchodzi pod moją prośbę, ale zahacza o jej granice. To w ogóle było nie fair. Potter obudził się już wczoraj, a ona dalej leży. Siedziałam razem z reszta Huncwotek na około niej i gadałyśmy.

- Nudze się. - oświadczyła w pewnym momencie Evellin przeciagając się na krześle.

- A masz plan co zrobić? - zapytałam.

- Nie. - Lily i Tonks pokręciły głowami na nie.

- Ja mam. - powiedziałam przez co zainteresowałam je. - Ale potrzebna nam pewna osoba, która aktualnie przedłuża swój sen i moją cierpliwość.

- Kto przedłuża twoja cierpliwość i może przez to zginąć?

- Ty. - powiedziałam nie zdając sobie sprawy, że rozmawiam z osobą, która wycięła sobie trzy dni z życia.

- Chwila moment! Vera?! - krzyknęłam, a ona się zaśmiała.

- Ale masz spóźniony zapłon. Dobra, a teraz, że tak zapytam. Ile dni z życia mi uciekło?

- Trzy. - odpowiedziała jej Lily.

- Okej nie jest najgorzej, a kto pomoże mi uciec przed naszą kochaną pielęgniarka? Ale tak na poważnie.

- Może lepiej niech ona cię najpierw zbada? - zaproponowała Lily.

- Nie podoba mi się to, ale niech ci będzie, a kto wygrał mecz?

- Serio? Trzy dni ci z życia uciekają, a ty zastanawiasz się czy wygraliście?

- Tak. Bo jeżeli okaże się, że młody Black nie złapał tego znicza to go zabije.

- Zluzuj złapał go. W końcu nie miał przeciwnika bo Potter spadł razem z tobą co wzbudziło ogromną panikę. - dodałam swoje trzy grosze.
Zaśmiałyśmy się całą piątka co zwabiło pielęgniarke. Oczywiście wygoniła nas stamtąd mówiąc, że mamy nie męczyć Very. No cóż ja osobiście myślę, że to jednak ta nasza pielęgniarka ją zamęczy tymi swoimi pytaniami, ale co ja tam mogę wiedzieć. Jestem tylko jej przyjaciółka od pierwszej klasy. 

Veronica wyszła z Skrzydła Szpitalnego już następnego dnia. Nigdy nie widziałam żeby pielęgniarka kogoś aż tak wyganiała z Skrzydła. 

— Musiałaś mocno jej działać na nerwy. — powiedziała Lily kiedy szłyśmy do mojego i Veronicy dorminatorium. Moon słysząc słowa Lily zaczęła się śmiać.

— Ja byłam najbardziej denerwującym pacjentem w jej karierze. — wydusiła Veronica nadal się śmiejąc. 


We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz