Rozdział XXXVI

187 12 0
                                    

((Veronica POV))

         Dzisiejszy dzień może zostać nazywamy dniem nudy. Dosłownie to jakaś masakra. Jest sobota, a nudze. Na dodatek zamiast siedzieć z dziewczynami i zrobić jakieś kawały siedze na szlabanie z Slughornem, który gada mi o spotkaniu klubu Ślimaka. Skończ gadać człowieku bo przynudzasz jak idiota. W pewnym momencie do sali od eliksirów weszła McGonagall. Na szczęście nie musiałam słuchać ich rozmowy bo Slughorn kazał mi już iść. Wolna! Chwila Julie miała szlaban u McGonagall! Czyli ona tez już jest wolna. Okej poszukiwania Riddle są rozpoczęte. Chodziłam po szkole już jakieś 10 minut i nadal nie mogłam znaleźć Julie. Tak, więc poddaje się i idę do dorminatorium. W środku byka tylko Courtney. Uczyła się na OPCM. Wywróciłam oczami na ten widok po czym położyłam się na łóżku. Chociaż może Violin wie gdzie jest Julie.

- Widziałaś może dziś Riddle?

- Nie. Przecież teraz ma szlaban u McGonagall.

- McGonagall przerwała mój szlaban u Slughorna, więc Julie musi być już po. Zresztą McSztywna długo by z nią nie wytrzymała. - dziewczyna wreszcie podniosła wzrok znad książki spoglądając na mnie. Ostecznie wzruszyła ramionami i wróciła do nauki.

- I ty tak spędzasz cały dzień tak?

- No tak.

- I tobie się to nie nudzi?

- Niby tak, ale w tym roku... - nie pozwoliłam jej dokończyć.

- Nie gadaj mi o egzaminach.

- Wiesz, że ty i reszta dziewczyn powinniście wziąć się do roboty?

- Wcale, że nie. Nam wystarczy to co wyniesiemy z lekcji. Wszystkie mamy podzielaną uwagę. Chodź poszukać ze mną Julie.

- Ale...

- Chodź. - powiedziałam wyciągając dziewczynę siła z pokoju. W ciszy chodziłyśmy po szkole. A pierwszego dnia jak ją widziałam wydawała się być tak bardzo podobna do mnie i do dziewczyn. I choć Courtney nadal wyróżnia się z tłumu swoimi włosami to jakoś tak normalnie zachowuje się na lekcjach i nie psoci.

- Veronica przeszłyśmy już pół szkoły daj sobie spokój.

- Nie widzę ją. Riddle! - krzyknęłam na cały korytarz. Julie spojrzała w naszą stronę i szybkim krokiem podeszła.

- A ja jak głupia szukam się po całej szkole! - powiedziała.

- Też cię szukałam po całej szkole. - powiedziałam po czym zaśmiałam się razem z Julie. Dziewczyna spojrzała w stronę Violin i podniosła jedna brew w geście zdziwienia.

- A ty nie nad ksiażkami? - zapytała Julie.

- Nie Veronica mnie wyciągnęła z dorminatorium abym pomogła jej ciebie poszukać.

- Co się tak paczysz? Myślisz iż chciało mi się samej ciebie szukać? - powiedziałam patrząc na Riddle.

- No w sumie to ty. Dobra, ale skoro reszta dziewczyn ma nadal szlaban, a my nie mamy nic do roboty to idziemy zrobić kawał Filchowi. Ty też. - powiedziała wskazując na Courtney, która zamierzała odejść od nas. Najprawdopodobniej miała zamiar iść uczyć się dalej.

- No, ale...

- Żadne ale! - powiedziałam równocześnie z Riddle. Złapałam Courtney za rękaw szaty i zaczęłam ją ciągnąc w stronę gabinetu naszego jakże ukochanego woźnego Filcha. Jak najszybciej się dało wepchnęłyśmy dużą ilość łajnobomb do jego jakże małego gabinetu i schowałyśmy się za jakimś filarem. Kiedy tylko woźny otworzył drzwi rzuciłam zaklęcie Incendio. Momentalnie nasze cacko się odpaliło cały korytarz zaczął śmierdzieć.

- Ulatniamy się. - wyszeptała Julie. Kiwnęłam jej głowa na potwierdzenie iż zrozumiałam co chciała. Momentalnie zaczęłam biec razem z Riddle i Violin. Bądźmy szczerzy biegłyśmy jak na jakimś maratonie. Po drodze spotkałyśmy resztę Huncwotek. Na szybko złapałyśmy je za rękawy szat i pociągnęłyśmy dziewczyny za sobą. Kiedy znalazłyśmy się pod wejściem do Pokoju Wspólnego Slytherinu na szybko rzuciłam hasło po czym wpadłyśmy tam. Nie zwracając uwagi na innych ludzi i ich pytania biegłyśmy dalej aż dotarłyśmy do naszego dorminatorium. Tam ja wraz z Julie i Courtney wybuchnęłyśmy śmiechem. Zaś reszta dziewczyn patrzyła na nas wzrokiem mówiącym iż mamy im wszystko wytłumaczyć. Na szybko zaczęłam im tłumaczyć co zrobiłam z dziewczynami co szło mi dość opornie, ponieważ co chwila zaczynałam się śmiać. Jednakże ostatecznie dałam rade wszystko powiedzieć dziewczyna. Kiedy one to usłyszały zaczęły jeczeć, że jak to tak iż robimy sobie bez nie kawały. Czyste oburzenie krótko mówiąc. Ostecznie dziewczyny stwierdziły iż nigdy więcej nie możemy sobie pozwolić na osobne szlabanu bo potem omijamy za fajne akcje. Resztę wieczoru spędziłyśmy śmiejąc się i przypominając sobie nasze stare kawały. I nawet Courtney nie wróciła do dalszego uczenia się co możemy uznać za świetna wiadomość. Chociaż w sumie długo przy nas by się nie pouczyła. Miałaby za głośno. No, ale takie już jesteśmy jako Huncwotki.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz