Rozdział XXI

227 12 0
                                    

((Veronica POV))

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy w nieznanym mi pokoju. Dopiero po jakiejś minucie zorientowałam się, że leżę w pokoju Huncwotów. Na dodatek jestem razem z Syriuszem w jedynym łóżku. Ale nie tylko ja wylądowałam w takiej sytuacji. Potter wykorzystując to, że Lily jest pijana, przytulał ją do siebie. Remus wyglądał jakby próbował pocałować Tonks. Luke i Julie zajęli ostatnie łóżko leżąc w podobnej sytuacji jak ja i Black, czyli Julie na Malfoy'u. Zato Evellin i Denis leżeli w jakimś fordzie z poduszek i koców. A Petera nigdzie nie było. Spróbowałam wstać, ale skończyło się to na próbowałam. Skubany ma mocny chwyt. Chciałam po dobroci to nie. Trzeba sięgnąć po mocniejsze środki.

- Ej księżniczko puść mnie. - powiedziałam dość głośno do jego ucha. Syriusz otworzył jedno oko spojrzał na mnie, uśmiechnął się zadziornie, po czym wzmocnił uścisk i powiedział:

- Nie Moon. Nie puszcze cię dopóki nie dostanę całusa i nie umówisz się ze mną na najlepszą w swoim życiu randkę. - powiedział Black cały czas się uśmiechając.

- No ty chyba sobie żartujesz?!

- Ja jestem w pełni poważny. Masz wybór. Więc jak? A! I jeśli możesz przestań krzyczeć. 

- Dobra niech ci będzie. - powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek. On zdziwiony puścił mnie przez przypadek, dzięki czemu mu uciekłam. Mam nadzieje, że nie liczy na to, że ta randka kiedykolwiek dojdzie do skutku. 

- Nie, że chce wam niszczyć marzenia, ale jest godzina 8:20, a lekcje są dzisiaj od 8:00. - powiedziałam patrząc na zegar wiszący na ścianie przeciągając się. Po moich słowach Lily i Evellin zerwały się z miejsc i zaczęły panikować. Reakcją Tonks było tylko podniesienie głowy spojrzenie na nas po czym znowu opadła na posłanie. Natomiast ja i Julie spojrzałyśmy po sobie w porozumiewawczo.

- Ej, ale skoro lekcje się już zaczęły to chodźcie z powrotem spać. Zrobimy sobie taki dzień wolny. - powiedział Potter wyciągając ręce w stronę Lily. Ta fuknęła na niego po czym obróciła się w stronę Evellin i znowu zaczęła kombinować jak wytłumaczyć swoją nieobecność na pierwszej lekcji. Ruszyłam wraz z Julie w stronę drzwi.

- No widzicie. My jesteśmy mądrzejsze i idziemy na lekcje. - powiedziała Evellin uśmiechając się.

- My z Veronicą jesteśmy bardzo mądre. Dlatego właśnie pojdziemy do siebie do dorminatorium z powrotem spać. - powiedziała Julie akcentując ostanie słowo. Lily i Evellin spojrzały na nas z znanym nam wzrokiem mówiącym: "Wy głupie jesteście." Natomiast Tonks wreszcie się podniosła po czym tak po prostu wyszła z pokoju. Poszłyśmy zaraz za nią i po chwili każda z nas ruszyła w swoją stronę. Evellin poszła na zielarstwo, Lily na wróżbiarstwo, a Tonks do swojego dorminatorium. Natomiast ja i Julie skierowałyśmy się do swojego dorminatorium zahaczając po drodze o kuchnie. Jak weszłyśmy do pokoju, tak od razu padłyśmy i nie było nas widać w Hogwarcie do końca dnia. Nie miałyśmy siły wstać. Natomiast na śniadaniu następnego myślałam, że zwariuję. Luke patrzył na nas jak na wariatki i dogadywał nam jak tylko się dało. Szczerze mówiąc jeszcze chwila, a Malfoy straciłby zęby, włosy, szacunek i honor. O ile by przeżył. Julie chciała go nawet wysadzić. Nie wiedziała czym, ale uznała, że to mogłoby wyglądać spektakularnie. Około godziny piętnastej byłam wraz z resztą huncwotek przy jednym z bocznych korytarzu na trzecim piętrze. Był tam kawał przygotowany na naszego nauczyciela z OPCM. Zostawiłyśmy tam nasz znak czyli krwawą trzynastke po czym poszłyśmy stamtąd w swoją stronę. Idąc tak po pewnym czasie natrafiłyśmy na Huncwotów. 

- Ej Evans umówisz się ze mną? - powiedział Potter kiedy tylko nas zobaczył.

- Nie. - odpowiedziała niemal natychmiast Lily.

- Co tam księżniczko? - zapytał Black, obejmując mnie w pasie.

- Zabierz te ręce. - wysyczałam wściekła.

- Nie. - powiedział po czym wzmocnił uścisk. Postanowiłam pozbyć się go prostym sposobem. Podrapałam go moimi długimi paznokciami po przedramionach. Po tym on niemal natychmiast odskoczył ode mnie. Spojrzał na swoja rękę gdzie zobaczył cztery szramy. Wyglądały one tak  jakby podrapał go kot. 

- Jak? - zapytał Lupin, patrząc na przyjaciela. Pokazałam im moje paznokcie. Po czym najnormalniej w świecie poszłam stamtąd. Idąc usłyszałam jeszcze. "Od teraz jak będę patrzeć na tę blizny będę sobie przypominać jak to dzielnie walczyłem o mojego uparciucha." Kiedy tylko byłam już w dorminatorium wraz z Julie planowałyśmy jak się pozbyć Malfoy'a i Black'a z naszego życia.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz