Rozdział XVIII

264 12 0
                                    

((Julie POV))

Szłam sobie spokojnie korytarzem w stronę biblioteki. Rano jak wstałam była tylko kartka od Veronicy gdzie ją szukać. Co było dziwnym zjawiskiem bo normalnie trzeba i mnie, i Veronice siła wyciągać z łóżek, ale jak widać dzisiaj Moon dostała czegoś i wstała wcześniej. Oczywiście po drodze wpadłam na Luke'a. 

- O witaj Julie. - powiedział.

- Czego chcesz?

- No wiesz może pójdziesz ze mną na bal?

- Nie.

- A może jednak?

- A odczepisz się wtedy ode mnie?

- Owszem.

- Niech ci będzie, ale chce mieć spokój aż do balu.

- Oczywiście. Tak więc do zobaczenia. - powiedział po czym odszedł szybkim krokiem. Miałam go już na prawdę dość. Weszłam do biblioteki i niemal od razu stanęłam jak słup soli. Zobaczyłam Veronice wraz z Black'iem. I co najdziwniejsze rozmawiali normalnie bez kłótni. Schowałam się za najbliższym regałem aby posłuchać o czym rozmawiają.

- No to jak Moon pójdziesz z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole na bal czy nie? Bo wiesz ja mogę iść z każda.

- Daj ty mi święty spokój.

- Pewna jesteś swojej decyzji?

- Tak jestem pewna.

- Czy aby na pewno?

- Nie odpuścisz dopóki się nie zgodzę?

- Może.

- To zrobimy tak. Ja z tobą pójdę, a ty po balu odczepisz się ode mnie do końca roku szkolnego. - już zaczynam rozumieć czemu ludzie uwielbiają porównywać mnie z Veronicą. Obie zawsze musimy mieć coś z czegoś.

- Niechaj będzie. Do zobaczenia. - powiedział Black po czym odszedł. Veronica uśmiechnęła się po czym zwróciła się w moją stronę.

- Wyjdziesz zza tego regału?

- Skąd ty?

- Widziałam jak wchodziłaś do biblioteki i kątem oka zauważyłam jak chowasz się za regałem.

- Cwaniara idzie z Black'iem na bal.

- No cóż takie życie. A ty co sama idziesz?

- Nie z Malfoy'iem. Nie chciał się odczepić.

- No widzisz.

- Co widać? - zapytała Lily, która właśnie weszła do biblioteki wraz z Tonks i Evellin.

- Julie idzie na bal z Malfoy'iem.

- A ty z Black'iem.

- Uhu czuje już te kłótnie na balu. - powiedziała Evellin.

- A wy? - zapytała Veronica.

- Idę z Denisem.

- To ten Kruknon z naszego rocznika? - zapytałam.

- Owszem.

- Potter. - warknęła Lily.

- Szantaż? - zapytałam wraz z Moon.

- Tia.

- Idę z Remusem. I nie był to szantaż podszedł zapytał normalnie więc stwierdziłam, że co mi szkodzi. - mrukneła Tonks.

- Huncwotki idą z Huncwotami na bal. To się dobrze nie skończy. - powiedziała Lily.

- Chwila, chwila podchodził, do którejś z was Peter? - zapytała Veronica.

- No do mnie podszedł i zapytał czy pójdę z nim na bal, ale powiedziałam mu, że idę już z kimś. - powiedziała Evellin

- Jak dla mnie jest to podejrzane. Idziemy. - powiedziała Veronica. Poszłyśmy za Moon do portretu Grubej Damy. Lily wypowiedziała hasło i oczywiście weszłyśmy do Huncwotów słynnym wejściem Veroncy. Tak zwane z buta wjeżdżam.

- Co to ma być! - krzyknął Potter.

- Co jest skarbie stęskniłaś się? - zapytał Black.

- Nie, ale może mi, któryś wytłumaczyć jakim cudem nagle wszyscy Huncwoci chcą iść z Huncwotkami na bal? Hmm? - powiedziała wściekła Veronica. Na twarzach chłopaków było widać zakłopotanie.

- Czy wy myślicie, że jesteśmy głupie i się nie zorientujemy o co chodzi? - zapytała Lily. Także była okropne wkurzona.

- Czekajcie to nie tak. To jest zwykły przypadek. - zaczął tłumaczyć siebie i przyjaciół Lupin.

- Aha jasne, a ja nagle stałam się zwykłym mugolem. - powiedziała, wywracając oczami Veronica. Ta jej szczerość.

- A wiecie co pojdziemy z wami na bal, ale teraz to my wychodzimy i nie chcemy was w najbliższym czasie widzieć na oczy. - powiedziała Veronica. Następnie odwróciła się, zarzuciła włosami i wyszła w pięknym stylu. Poszłam z dziewczynami zaraz za nią.

- No nic czas na przygotowanie wszystkiego. - powiedziałam z wrednym uśmiechem.

W dzień balu od samego rana w naszym pokoju było wielkie zabieganie, ponieważ dziewczyny przyszły do nas twierdząc, że tak szybciej wszystko załatwiamy. Jeżeli dla nich bieganie i walenie co chwila noga w coś to jest szybsze załatwienie sprawy to ja muszę być mugolem. Dobra, ale wracając chyba jednak każda z nas ma nie równo pod sufitem skoro zdecydowałyśmy się na takie buty jak te, które mamy zamiar ubrać. 

- Jesteście pewne iż takie buty to nie przesada? - zapytała Evellin.

- Nie przynajmniej każdy będzie wiedział, że to właśnie my jesteśmy Huncwotki. - powiedziała, uśmiechając się Veronica. Evellin westchnęła po czym wzięła się za dalsze szykowanie. Skończyłyśmy się ogarniać i wpadać na przypadkowe przedmioty dziesięć minut przed ustaloną godziną spotkania z Huncwotami. Wcale nam się nie śpieszyło, więc szłyśmy spokojnym i wolnym krokiem. Mieliśmy się spotkać na sali. Z tego co słyszałam chłopaki mieli już swoje wejście teraz czas na nas. Kiedy drzwi Wielkiej Sali otworzyły się przed nami było wszędzie pełno dymu, a z sufitu leciało konfetti wraz z brokatem. Każdy patrzył na nas, a najbardziej chyba skupili sie na kreacjach. Ja ubrałam się w długą, czarną, rozkloszowaną sukienkę z długimi rękawami. Praktycznie cała góra była zrobiona z koronki. Na nogi narzuciłam czarne buty na obcasie. Veronica postanowiła założyć długą, liliową sukienkę z tiulowym dołem, który miał kilka warstw. Z przodu były krótsze, a z tyłu dłuższe. Góra sukienki była wykonana z małych diamencików i nie miała rękawów. Na nogi narzuciła czarne buty na obcasie. Natomiast na jej rękach znajdowały się czarne, koronkowe rękawiczki bez palców, które miały na sobie trzy złote łańcuszki. Lily ubrała długą, zieloną, rozkloszowaną sukienkę. Ramiączka sukienki opadały na swobodnie na ramiona. Na nogi ubrała czarne obcasy. Tonks ubrała pudrowo różową sukienkę z długim, tiulowym dołem. Góra sukienki była ozdobiona koralikami. W tym także kołnierzyk i rękawy zakrywające ramiona. Na nogach miała czarne buty na obcasie. Zaś Evellin ubrała się w turkusową sukienkę z tiulowym dołem. W pasie była związana wstążką tego samego koloru. Góra sukienki była zdobiona czarną koronką. Natomiast na nogach miała czarne obcasy. Nie czekając na nic więcej ruszyłyśmy w stronę naszych partnerów na dzisiejszy wieczór. 

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz