Rozdział XXV

229 16 0
                                    

((Nimfadora POV))

Minął równy miesiąc odkąd zmieniłyśmy gabinet Dumbledora w galaretkowy deser. Od tamtej pory robimy kawały przynajmniej raz w tygodniu. Na dodatek wszyscy myślą, że te kawały zrobili Huncowci choć to jedno, wielkie kłamstwo. Na nieszczęście Huncwotów nie śpieszy nam się do odkręcenia tej sytuacji. Aktualnie siedzę przed Wielką Salą razem z dziewczynami czekając aż Huncowci zrobią swoj kawał. Wiedziałyśmy bardzo dobrze o ich dzisiejszym dowcipnie dzięki Lily, która siedząc w pokoju wspólnym słyszała jak chłopaki planowali ten kawał. Przynamniej według jej wypowiedzi, jednak wiedziałyśmy z przechwałek pewnej osoby, że James przytrzymał ją przy sobie próbując zaprosić ją na randkę, a potem o tym zapomniał i kiedy planowali kawał Lily siedziała koło nich. 

- Niech oni zrobią już ten kawał głodna jestem. - powiedziała Evellin. Tuż po wypowiedzeniu tego zdania w Wielkiej Sali było słychać okropne krzyki skierowane w stronę Huncwotów, a także ich śmiech.

- Jak na zawołanie. - zaśmiała się Veronica.

- Masz rację. - powiedziała Julie.

- Kto ma w czym racje? - zapytał Black podchodząc do nas.

- No wiesz rozmawiałśmy o zadaniu domowym... - Potter nie dał dokończyć zdania Evellin.

- A dobra myśleliśmy, że coś knujecie. A tak w ogóle wiecie kto robi te wielkie kawały raz w tygodniu bo podkreślam, że to nie my je robimy.

- Moim zdanie to wy je robicie, ale nie chcecie się przyznać. - powiedziałam.

- Dokładnie. - przytaknęła mi Veronica.

- No właśnie problem polega na tym, że to nie my. - powiedział Syriusz.

- Pewności waszych słów nie ma, a aktualnie tylko wy robicie kawały w szkole. - powiedziałam po czym dałam znak dziewczyną, że zmywamy się stąd. Później zabierze się coś z kuchni. Udałyśmy się do pokoju życzeń.

- Jakiś plan? - zapytała Evellin.

- My mamy pewien pomysł. - powiedziały ślizgonki z znanym nam uśmiechem mówiącym, że ta szkoła ma przesrane. Zaczęła się wielka debata na temat tego co zrobimy dzisiaj wieczorem. No przynajmniej poza tym iż zapewne przez nasz kawał każdy skapnie się, że te wielkie dowcipy robione raz w tygodniu są winą Huncowtek.

- Musimy zrobić zdjęcie miny McSzczotki. - powiedziała Veronica śmiejąc się.

- To będzie piękne widowisko. - dodała Julie.

- To co zaczynamy o osiemnastej? - zapytała Lily.

- Myślę, że to idealna godzina. - stwierdziłam.

Zaraz po kolacji ubrane w jakieś luźne ciuchy, które mogłyśmy na spokojne zmoczyć i nie płakać po nich poszłyśmy na wieże astronomiczną. Fakt, faktem wszyscy uczniowie Hogwartu patrzyli na nas albo jak na wariatki albo wzrokiem mówiącym, że wiedzą, że coś knujemy. Jednak najlepszy będzie wzrok i mina McSzczotki jak zobaczy co wykombinowałyśmy. Kiedy udało nam się wreszcie wczłapać na wieże zaczęło się całe show. Dzięki specjalnemu zaklęciu woda zaczęła lać się po schodach, a także najprawdopodobniej po innych częściach szkoły. Lily szybko wyczarowała kajak. Zaśmiałyśmy się z naszego genialnego pomysłu i wskoczyłyśmy do naszego nowego środka transportu. 

- Tak, więc wyruszamy w przygodę! - krzyknęła Veronica po czym zaczęłyśmy wiosłować. Pływałyśmy sobie spokojnie po Hogwarcie mijając ludzi próbujących się wydostać z wody aż nie zderzyłyśmy się z innym kajakiem. W nim siedzieli Huncowci. Jednak oni w przeciwieństwie do nas byli przemoczeni. Przynamniej tyle. 

- A niech mnie kulę biją. Mamy przeciwnika. Evellin wyciagaj armate zestrzelimy ten ich marny statek. - powiedziała Veronica zakładając na głowę Julie czapkę kapitana, którą nie wiadomo skąd wzięła. 

- Ahoj pani kapitan my tu w pokojowych sprawach. - powiedział Black siedzący na przeciwko Veronicy. Uśmiechał się do niej widocznie zadowolony co potwierdziły słowa jego przyjaciela. 

- My gratulujemy powrotu na ciemną stronę mocy zwana potocznie stroną kawalarzy. - powiedział Potter.

- Skoro skończyliśmy te pogaduszki to teraz zestrzelić ten ich statek. - powiedziała Julie.

- Masz racje niech te szczury lądowe wrócą na swoje miejsce! Jedynymi piratami na tym morzu jesteśmy my! - wykrzykneła Veronica. Nasz kajak został specjalnie zaczarowany przez Lily tak aby się nie rozwalił. Natomiast Evellin wyczarowała nam broń czyli łajnobomy, zaś ja, Veronica i Julie załatwiłyśmy pałki od pałkarzy do odbijania bomb chłopaków no i przy okazji załatwiłyśmy sobie flage wraz z masztem. Nasza flag to znany wszystkim znak Huncowtek. Nasza walka na łajnobomy trwała z jakieś półgodziny podczas, których bawiliśmy się świetnie. Jednak ani oni ani my nie trafiliśmy ani jednym pociskiem. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy. W naszym przypadku najprawdopodobniej szlabanem, ponieważ właśnie profesor McSzczotka nam ją przerwała. No to chyba jednak mamy dość mocno przesrane.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz