Rozdział XXXII

221 14 0
                                    

((Veronica POV))

Wakacje rozpoczęte. Hurra! Ta udawana radość. Jedyne co jest dobre w wakacjach to fakt, że nie muszę się uczyć. A tak to jest głupio. Głównie ze względu na to, że mieszkając z arystokratami muszę przestrzegać zasad, choć nie raz je złamałam, i na dodatek mam znajomych wybranych tylko przez rodzinę. Dlatego cieszę się iż już w drugim tygodniu wakacji jadę do Julie. Nie ma to jak spędzić całe wakacje w domu Voldemorta. Zeszłam na dół aby oświadczyć jakże kochanym rodzicom iż wyjeżdżam w drugim tygodniu wakacji do Julie. I jak zwykle w odpowiedzi otrzymałam jedynie spojrzenie w moja stronę mówiące "nie przynieś rodzinie hańby i wstydu". Kiwnęłam w ich stronę głowa po czym ruszyłam spowrotem do mojego pokoju. Po drodze spotkałam swoją siostrę. która zatrzymała mnie i zapytała:

- W te wakacje także wyjeżdżasz do Julie? - zapytała patrząc w podłogę.

- Po pierwsze kiedy do mnie mówisz patrz na mnie, a nie na podłogę. Powinnaś o tym pamiętać, a zwłaszcza dlatego iż ja ci tylko zwrócę uwagę. Natomiast cała reszta rodziny użyje zaklęcia aby ci o tym przypomnieć. Po drugie tak jadę do Julie. Po trzecie po co ci ta informacja? - powiedziałam patrząc na siostrę, która właśnie uniosła głowę. Spojrzała mi w oczy po czym znowu ją opuściła i zaczęła coś mamrotać pod nosem.

- Jak widzę wolisz rozmawiać z podłoga niż ze mną tak, więc pozwól iż wrócę do pakowania swoich rzeczy. - poszłam do siebie do pokoju i tym razem nikt nie stanął mi na drodze. Będąc w domu rodzinnym nie musiałam się powstrzymywać od używania zaklęć dlatego moje pakowanie zajęło mi około 10 minut. Kiedy tylko skończyłam napisałam list do Julie aby nie miała jakiejś wielkiej niespodzianki z mojego przyjazdu. Sombra przyleciała do mnie niemal natychmiast po odłożeniu przezemnie pióra. Przywiązałam do nóżki sowy wiadomości, a ona szybko wyleciała przez okno. Westchnęłam i spojrzałam w stronę drzwi gdzie pojawił się czarny kot mojej siostry. Kira. Mała, czarna kulka uwielbiająca mnie denerwować kiedy tylko jestem w domu. Kolejny powód dlaczego warto wyjechać na kolejne wakacje do Julie. Brak kotów, które doprowadzają mnie do białej gorączki. Jedyne zwierzę jakie u Julie możecie znaleźć to waż. 

Usłyszałam wołanie z dołu. No tak zjazd rodzinny początkujący wakacje. Błagam niech czas zacznie płynąć szybciej.

      Niestety moje prośby tym razem nie zostały wysłuchane i cały ten czas, który spędziłam w domu ciągnął się niemiłosiernie. Na szczęście już dzisiaj wyjeżdżam stąd. Około godziny 10 wyszłam z domu. Nie żegnałam się z rodzicami i siostra. Nie czułam takiej potrzeby. Po piętnasto minutowym marszu znalazłam się przy świstokliku. Przeniosłam się do lasu, który znajduje się około pięciu minut drogi z miejsca, w którym wylądowałam. Tuż pod domem zobaczyłam Julie. Przywitałam się z przyjaciółka po czym weszłyśmy do środka. 

- Gdzie twój ojciec? - zapytałam.

- Nie mam bladego pojęcia. Dwa dni temu powiedział mi tylko, że ma zaplanowaną jakaś akcje z  śmierciożercami i wyjechał. Zapewne wróci dopiero w wrześniu.

- Czyli kolejne wakacje spędzamy same?

- Tia. Ale uwierz mi to w żadnym wypadku nie przeszkadza. A właśnie dziewczyną w pociągu jak zwykle mówimy iż spędziłyśmy wakacje osobno by głupio nie było.

- Tak będzie lepiej. Inaczej będą chciały tu przyjechać i może być problem. A zwłaszcza jak twój ojciec by wrócił. 

- Wole sobie tego nie wyobrażać. To co myślę, że po tylu latach pamiętasz drogę do pokoju? Ja za ten czas idę do kuchni zastanowić się co my zjemy na obiad.

- Jak to co? Coś co same sobie przygotujemy! - zaśmiałam się po czym ruszyłam w stronę pomieszczenia, w którym czwarty raz będę spała podczas wakacji. Zostawiałam tam tylko rzeczy i pobiegłam na dół do Julie. Zabrałyśmy się za robiene obiadu co w naszym przypadku było bardzo niebezpieczne. Tak na prawdę kiedy skończyłyśmy gotować to cała kuchnia była oblepiona wszystkim co było możliwe. Mąka, jajka, ketchup, panierka, sos, a nawet można było się doszukać bitej śmietany.

- Zaczynam odnosić wrażenie, że wpuszczenie nas do kuchni jest najniebezpieczniejsza rzeczą na świecie. - powiedziałam.

- Jest to dość spora prawda. Aczkolwiek uważam iż równocześnie jesteśmy najlepszymi kucharkami na świecie.

- No tu akurat muszę się zgodzić. - zaśmiałam się dziewczyna po czym zabrałyśmy się za jedzenie. W pewnym momencie postanowiłam zapytać Julie o coś co obiecała mi wyjaśnić już w pierwszej klasie.

— Pamiętasz o co zapytałam pod koniec pierwszej klasy przed wakacjami? 

— Tak. Jakim cudem wyjeżdżam do ojca na wakacje skoro jest on poszukiwany i tak dalej. Cała dyrekcja Hogwartu myśli, że mieszkam u ciotki chociaż Dumbledore na pewno swoje wie, jednak nigdy nie zareagował. I pytałaś o moją matkę, ale jedyne co o niej wiem to fakt, że musiała być czarownicom czystej krwi. I mogła być podobna do mnie z wyglądu. — powiedziała. Siedziałyśmy chwilę w ciszy. Później posprzątałyśmy kuchnie, pograłyśmy w eksplodujacego durnia. I tak w sumie zamiast pójść spać do siebie zasnełyśmy na kanapie od wymęczenia śmiechem. I tak to chyba będzie wyglądać to końca wakacji. Ewentualnie raz czy dwa spotkamy się z dziewczynami. Ale tak to zapewne będziemy siedzieć w domu Julie.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz