Rozdział XXIV

228 14 0
                                    

((James POV))

        Siedziałem razem z chłopakami w Wielkiej Sali czekając na odpowiedni moment aby zrobić nasz nowy kawał. Od czasu do czasu spoglądałem również na Evans. Nadal mi się podobała choć nie robiła już sobie ze wszystkiego żartów. Szczerze mówiąc jest już połowa października, ale one nadal utrzymywały się uparcie, że nie robią kawałów. Co było dość mocnym dla mnie ciosem, ponieważ uwielbiałem patrzeć na ich żarty nawet jeżeli były skierowane w stronę moją i chłopaków. Zresztą chłopakom też ich kawały się podobały. No nic większość już jest czas zacząć show. Kiwnąłem głowa w stronę Lunatyka, a on dzięki zaklęciu Wingardium Leviosa poruszył dźwignią przez co na wszystkich obecnych w sali, poza nami rzecz jasna, spadł wielki zielony glut, który zaraz zmienił swoj kolor na czerwony, a następnie na złoty. Kiedy był już koloru złotego zaczął także wydziela nieprzyjemny zapach, którego nie da się za łatwo pozbyć. Śmiejąc się razem z reszta Huncwotów wyszliśmy z Wielkiej Sali. Tam zobaczyliśmy Veronice i Julie, które rozmawiały wraz z Lili. Po chwili podeszła do nich także Tonks z Evellin. 

- Myślicie, że knują coś? - zapytałem z nadzieją.

- Nie. Rozmawiają o zadaniu domowym z opieki nad magicznymi stworzeniami. - powiedział Remus.

- Skąd wiesz? - zapytał Łapa.

- W ręce trzymaja pergaminy z zadaniem.

((Lily POV))

   Razem z dziewczynami bardzo dobrze słyszałyśmy cała rozmowę chłopaków i szczerze mówiąc miałam ochotę się roześmiać na widok ich zawiedzionych min. Ale to chyba nie tylko ja widziałam po minie reszty dziewczyn iż je także korciło. Niestety mogło nas to jednak wydać i panowie mogliby się skapnąć iż to tylko zwykły kawał. No nic trzeba grać dalej.

- Ej... - powiedziała w pewnym momencie Veronica.

- No? - zapytałam mając nadzieje, że możemy wreszcie zrobić jakiś kawał.

- Mam dość. Ja nie wytrzymam muszę komuś zrobić kawał i tak dałam radę wytrwać w tym miesiąc. Chce coś komuś zrobić. - powiedziała.

- Nie jesteś w tym twierdzeniu samotna. - powiedziałam. Dziewczyny skrzywiły się, ale przyznały nam racje.

- I co z tym robimy? - zapytała Julie z cwaniackim uśmiechem. To chyba najwyższa pora aby wrócić do gry.

- No napewno możemy się pozbyć zadań z transmutacji i na nowo przestać je robić. - powiedziała z uśmiechem Moon.

- No tak. Przecież przez cały miesiąc oddawałyście prace domowe z transmutacji. - zaśmiała się Tonks.

- Byłam z was taka dumna. - powiedziała Evellin.

- Myślałam, że się zabije robiąc je. - powiedziały obie ślizgonki naraz. Po chwili zdecydowałyśmy co zrobić. Udało nam się dostać jakimś cudem do gabinetu Dumbledora wiedząc, że aktualnie jest w Wielkiej Sali i pozbywa się tego gluta chłopaków. W jego gabinecie zostawiłyśmy jakże miła niespodziankę dla dyrektora Hogwartu i nasz słynny znak czyli krwawą trzynastke. Był on dobrze ukryty, ale dało się go znaleźć bez jakiś większych komplikacji. Po czym uciekłyśmy stamtąd i rozeszłyśmy się w swoje strony tak aby nikt nie podejrzewał nas o jakieś knucie mad kawałem. Jeszcze by zauważyli iż skończyłyśmy z tą głupota, która nie wiadomo skąd zrodziła się w naszych nie normalnych głowach. Ciekawe co powie Dumbledor kiedy zorientuje się, że cały jego gabinet jest wypełniony różową galaretka. To może być bardzo ciekawe doświadczenie. Przynajmniej dla nas bo gorzej jak ktoś spróbuje usunąć tą galaretke czarami to bardzo prawdopodobne iż ona wybuchnie i oblepi cały Hogwart. Chociaż jest to dla nas niewiadomą bo jeszcze nigdy nie zrobiłyśmy takiego kawału. No nic przekonamy się później.

Minęła zaledwie godzina kiedy, co dziwne, Huncwoci musieli słychać krzyku McSzczotki o tym, że nie wolno zapychać gabinetu dyrektora galaretka, która wybucha. Oni choć próbowali pani profesor wytłumaczyć, że to nie ich wina, to ona miała to głęboko w poważaniu i dalej prawiła swoje kazanie. No nic jak widać zamiast obrywać się Huncowtką dostanie się Huncowtą. Kiedy pani profesor skończyła krzyczeć i wyszła z pokoju wspólnego chłopaki niewiele myśląc znaleźli się przy mnie i James powiedział:

- Dobrą koniec zabawy. Fajnie, że znowu robicie kawały, ale idź powiedzieć McGonagall, że to wasza sprawka, a nie nasza.

- Tyle, że to nie nasz kawał.

- Ta jasne Evans. - rzekł Syriusz wywracając oczami.

- My zawsze jak robimy jakiś kawał to zostawiamy znk po sobie. Taką krwawą trzynastke. Możecie ją zobaczyć na drzwiach od pokoju Veronicy i Julie. - powiedziałam. Chłopaki spojrzeli na mnie podejrzliwie, ale nic więcej nie powiedzieli i poszli w swoją stronę.

We were having funOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz