Ból . . .

32 5 0
                                    


Dookoła mnie jest krew. To moja krew. Wypływa z mojego serca i sprawia że czuje się pusta w środku. Boli. Tak bardzo boli. Czy to moje sumienie?? Przez nie tak cierpię?? Powinnam się go pozbyć?? Co powinnam zrobić ??? Pomoże mi ktoś ??

- - - - - - - - - - -

-Jak jej idzie Stefanie? Jesteś pewien że to był dobry pomysł? Nadal mamy co do tego wątpliwości.

-Sealtielnie martw się pilnuję by nic jej się nie stało. Choć przyznam że jest to trudne i boje się że wymknie się.

-Czyli jedna !!! Zagrożenie jest duże !!! - spojrzał na jezioro pokryte czarnym jak nicość lodem.- A co jeśli się jej nie uda co wtedy ?!!

-Wyciągnę ją stamtąd. Ale najpierw musimy dać jej czas. Uda jej się. Sealtiel zaufaj jej.

-Ufam ale . . . To wszystko nie dzieje się za szybko?? Nie miała nawet czasu by zobaczyć resztę nieba.- powiedział smutny. Błądząc wzrokiem po lodzie.- A tak właściwie to co to jest??

-To są jej uczucia , które przerodziły się w nicość. Cały ból i smutek. Powoli ją pochłania i zmienia. Staje się istotą bez uczuć. Czyli tym kim jest. KOŃCEM LUDZKOŚCI.

-Jak to traci uczucia ?!?!! I ty na to pozwalasz ?!!! Co się dzieje Stefanie co to ma wszystko znaczyć ?!?!- złapał go za ramiona- Do czego dążysz??!!

-Do czego dążę pytasz.- zastanowił się- Chce sprawdzić czy Apocalypses będzie wstanie mnie zastąpić.

-Jak to . . . -jego twarz stała się smutna- Chcesz nas zostawić ?? Dla czego??

-Nie chce was zostawić na zawsze. Chciał bym pobyć trochę na ziemi. Poczuć jak żyją ludzie. Ale bym mógł to zrobić ktoś musi mnie zastąpić. Ktoś kto ma wystarczająco dużo siły.

-Czyli chcesz powiedzieć że nie bez przyczyny pozwoliłeś jej zejść na ziemię?

-Tak. Ale niestety nie przewidziałem tego że się przebudzi.

-I dlatego ona teraz tu jest. Chcesz by przebudziła całą swoją moc. Ale by przy tym miała nad nią kontrolę.

-Dokładnie. Wierze że jej się to może udać.-ostatni raz spojrzał się w lód i odwrócił się -Chodźmy nie przeszkadzajmy jej.

- - - - - - - - - - -

Otworzyłam oczy. Byłam na polanie. Pokryta była śniegiem. Drzewa białe od szronu.

-Poznajesz to miejsce.- odwróciłam się. Przede mną wyrósł mężczyzna. Był ode mnie wyższy o pół głowy. Zielone oczy i jasne włosy.

-Tak. Wiem gdzie jestem.- znam go. Pamiętam . . .- Co ja tu robię??

-Odpowiedź jest prosta. Poznajesz prawdę. Przecież ci powiedzieliśmy że pokażemy ci ją. Ale najpierw . . .- spojrzał się na mnie jakby chciał mnie zaatakować. Odruchowo się cofnęłam.

-Co chcesz zrobić ?? Czego ode mnie chcesz??

-No to już lepsze pytanie.- uśmiechną się- Jest pewien warunek. Abyś mogła poznać prawdę najpierw musisz nas wszystkich pokonać.

-Jak to ?! Jak niby mam to zrobić ?!- rozłożyłam ręce pokazu że nie mam broni. Nie umiem jeszcze dobrze posługiwać się magią nie mam z nim szans.

-Tak samo jak wtedy. Pamiętasz ?? Przebiłaś me serce mieczem. Tym mieczem.- wskazał na moją prawą dłoń. O co mu chodzi ?? Jaki . . !!! Miecz!!! Jak on tu się znalazł?!! Patrzyłam na jego złote wykończenie był piękny.

-Czyli jeszcze nie pamiętasz. Nie martw się. Pomożemy ci przypomnieć jak nas zabiłaś.-zaatakował mnie. Odruchowo go zablokowałam. był jednak silniejszy i przewalił mnie na śnieg.

-Nie bój się używać swej mocy na co czekasz zabij mnie !!!!!- krzyczał nie przestając nacierać na mnie. ledwo co zdarzałam robić uniki.

-Nie chce!!! Po co miała bym to robić!?! Nie zabije cię!!!

-Ni zabijesz mnie?? A jak powiem że jeżeli mnie nie zabijesz to ja zniszczę ciebie?? I co teraz?!!- wbił miecz w mój brzuch. zaczęłam krwawić. -Nie masz zamiaru się bronić??! - zaczął przebijać mnie. Ból był okropny krzyczałam.-No co nie będziesz się bronić ?!! Chcesz zginąć tu inie poznać prawdy??-spojrzałam się na niego dusząc krzyki.- Oo czyli jednak chcesz. - Przybliżył się do mnie złapał za włosy i wyszeptał do ucha- Więc nas zabij Apocalypses. Zabij nas ponownie swoją kosą.- Puścił mnie i odszedł - ZABIJ NAS!!!

Za drzew wyłonili się inni. Wstałam nie zważając na rany i ból. Nogi trzęsły się pode mną. Czy to jedyne wyjście ??? Nie ma innego ??? Musze to zrobić. Ja . . . muszę . . . ich . . . zabić! Pustka , którą czułam zaczęła wypełniać się ciepłe. Wie co to oznacza. To moja moc wraca do mnie z najdalszych zakamarków mnie. W moich dłoniach pojawiły się dwie duże kosy. Były większe ode mnie. Jedna bielsza od śniegu , druga zaś czarniejsza od nicości. Buty sięgające mi za kolana są teraz czarne. Zamiast długich spodni , które jeszcze przed chwilą miałam są krótkie ledwie zakrywające to co powinny. Bluzka zmieniła się w czarny płaszcz idealnie dopasowany do mojej budowy. Zapięty był jedynie na jeden zaczep przy kapturze. Na moim ciele pojawiły się runy. Te same co w jaskini. Wydawały z siebie czarny blask. Oczy spowiła czerń. Jedyne me skrzydła i jedna kosa były białe.

Niebo pokryło się chmurami. Wiatr przemieniał się w huragan. Grzmoty były tak potężne że ziemia drżała. Luną deszcz. Wszędzie było ciemno. Jedynie błyskawice rozświetlały las. Czułam jak płonę. Ścisnęłam mocniej kosy. Wiedziałam co mam zrobić. Mam jeden cel. MUSZĘ ICH WSZYSTKICH ZABIĆ.

Zaczęło się. Ruszyliśmy na siebie. Przecinałam ich ciała. Ostrza wchodziły tak gładko , nie odczuwałam żadnego oporu. Czy właśnie tym jestem ??? Potworem , który nadaje się jedynie do zabijania ??? Tak właśnie wyglądać ma moje życie tu ??

- - - - - - - - - - -

-Stefanie!!!- do gabinetu wpadł przerażony Uriel.

-Co się stało ??- zapytał zdziwiony Gabriel , który pokazywał wraz z Rafaelem coś w księdze.

-Ogród !!!- wykrzyczał ledwo łapiąc oddech.

-Co ogród ??- spytał zaskoczony Stefan wstając z krzesła.

-On płonie !!!! Nie możemy go ugasić !!!!!- oznajmił przerażony.

-Jak to to nie możliwe ?!?! - przerazili się archaniołowie.

-Chodźcie sami się przekonacie !!- wybiegli z gabinetu.

Po dłuższej chwili znaleźli się znaleźli się przed wielkimi drzwiami , które płonęły. Dookoła nich zebrani byli inne anioły starające się ugasić ogień. Jednak nadaremnie. Ogród stał w płomieniach i nic nie mogli na to poradzić.

-Co . . tutaj. . się . . dzieje??- wykrztusił z siebie Gabriel patrząc przerażony.

-Stefanie!!-podleciał do nich jeden z aniołów.-Nie jesteśmy wstanie powstrzymać płomieni!! Co mamy zrobić?!!

-Odsuńcie się wszyscy.- powiedział i podszedł do drzwi. Spoglądał na ogród. Rośliny mimo że płonęły nie stały się popiołem.-To nie jest ogień.

-Więc co to jest?? Jak mamy to ugasić??

-Tego nie da się zgasić - oznajmił spokojnie błądząc wzrokiem po ogrodzie.

-To co mamy zrobić ?? Stać i patrzeć ??

Nie odpowiedział. Stali w ciszy. Wyglądał jakby kogoś szukał. Krążył nieustannie wzrokiem. Wszyscy patrzyli się na niego i zastanawiali co też chce uczynić. Nagle jego wzrok utkwił w jednym punkcie.

-Stefanie ?? Znalazłeś coś ??- podszedł do niego Uriel. On jednak stał jakby go nie słyszał.-Stefanie!! - powtórzył i podszedł do niego. W tym też momencie zamarł.

-Co się Urielu!!?? Co tam jest !!??-podszedł bliżej Gabriel- Matko!!!- krzykną i staną. Nie wiedział co powinien zrobić.

-Co to ma znaczyć co tam jest ?!?! - spytał jeden z aniołów. I razem z resztą odsuną się.

-Apocalypses !!!!!

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz