Wszystko zastygło w bezruchu. Po czym wszyscy ludzie rozpadli się zmieniając w biały puch a wiatr unosił go ku wyjściu. Ruszyłam razem z nim. Plątał się wszędzie. Powoli i mury kościoła stawały się puchem i podążał za mną. Biegłam po schodach a tam gdzie stanęłam wydobywał się puch. Było go już tak dużo że nie widziałam gdzie biegnę. Dopiero gdy wybiegłam na trawę opadł tworząc białą warstwę. W oddali nic nie było oprócz błękitnego nieba.
Rozejrzałam się szukając jego duszy. Jednak w ogrodzie go nie było. Nagle dzwony zabrzmiały rozsypując się w kolejny puch i spadając niczym śnieg. Otuliły mnie tworząc suknie z balu.
-Kończy mi się czas.-pomyślałam na głos.-Gdzie może być biskup?-Kręciłam głową na wszystkie strony po czym wpadłam na pomysł. Prędko biegłam w stronę kaplicy gdzie zawsze odprawiano mszę. Kościół już w połowie nie istniał w tym wymiarze.
Odtworzyłam duże drzwi które wraz z pełnym otwarciem rozsypały się w puch. Po chwili gdy tylko opadł ujrzałam duszę biskupa modlącego się tuż przed ołtarzem , który rozsypywał się. Wiatr stawał się coraz bardziej porywczy. Biegłam w jego kierunku trzymając suknie , która mi strasznie przeszkadzała. Chwyciłam go mocno za nadgarstek tym samym przerywając jego modlitwę.
-Co ty tu robisz??-zapytał rozumiejąc co się wydarzyło.
-Nie chce być obwiniana za wszystko w tym twoją śmierć.-zezłościł mnie.
-A więc to nie ty nasyłasz je?
-Co niby nasyłam?!
-Tych wszystkich posłańców. Każdego dnia to nowsze i silniejsze od poprzednich.-stałam przed nim i wbijałam w niego wzrok. W tedy biskup zrozumiał że ja nie wiem o co mu chodzi.- Więc to nie ty robisz to wszystko.-Ołtarz rozpadł się całkowicie a moje ciało zaczęło lśnić.
-Cas.-szarpnęłam go za nadgarstek i ciągnęłam by biegł za mną. Podłoga za nami rozpływała się w bieli. Kościół rozpadł się całkowicie puch wirował tworząc nie pozwalając nam przejść.
Zakręciłam nadgarstkiem a w dłoni pojawił się mały srebrny dzwoneczek. szybko zawiązałam go biskupowi na nadgarstku.
-Twoje ciało!-zignorowałam jego uwagę i zadzwoniłam dzwoneczkiem. Delikatny i czysty dźwięk rozszedł się w uszach. Jego dusza powoli znikała aż dzwoneczek zamilkł. Jedynie co jeszcze usłyszałam to jego oddech na ziemi.
Puch od moich stup zabarwiał się w kolor krwi. I niczym jakby były czymś nasycone zabarwiał się coraz to dalej aż wszystko stało się czerwone. Opadając na ziemie stając się prawdziwą krwią. niebo również zabarwiło się na czerwono a przede mną widniała wąska ścieżka. Jej czarny kolor odbijał się na czerwonym tle. Nagle jak by wszystko się obróciło a ja stałam na krawędzi drogi. Krew zburzyła się lekko a gdy tylko się obróciłam mym oczom pokazał się potężny zamek czarny jak smoła. Jego szpiczaste wierze wzbijały się ku górze pokazując swą majestatyczność i wielkość. Jednak to co w nim było dziwnego to fakt że nie posiadał on okien. Jedynie co wrzucało się w oczy to ogromny balkon po środku całej budowli.
Gdy tylko wykonałam krok ocknęłam się na podłodze w kościele. Od razu przekręciłam się na bok i zaczęłam kaszleć krwiom. Dusiłam się mimo to wstałam i chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę ściany o którą się oparłam plecami. Biskupi patrzyli w niedowierzaniem co uczyniłam.
-Jak?-zapytał mnie jeszcze niedawno martwy mężczyzna.
-Nijak kurwa.-odparłam panując nad kaszlem. Otarłam krew z ust i wyprostowałam się. Mój wulgaryzm zaskoczył ich trochę.
-Zostajesz zatrzymana.-usłyszałam głos dochodzący z wyjścia. Stało tam około dwunastu biskupów z mieczami wyciągniętymi w moją stronę.
-Mówisz to jak bym już nie byłam więźniem.-odpowiedziałam mu.
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
FantasiaElen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??