-Arcy biskup zachowywał się dziwnie.-odparł brunet opierając się o ścianę.
-Prawda. To do niego nie podobne. A co najważniejsze , jego pytania były już wcześniej zaplanowane. Było widać że nie wymyślał ich podczas rozmowy.-odpowiedział Frauł siadając na łóżku , które było umieszczone w ścianie. A and nim wysoki łuk ściany.
-Myślisz o tym samym co ja? Jego działania mają ukryte zamiary. Tylko co chce tym osiągnąć?
-I dlaczego ona?-spojrzeli się na siebie jak by coś zauważyli.
-Nie dlaczego ona tylko dlaczego my?-stwierdził zaniepokojony.-On ją zna!!!-zauważył i szybko oderwał się od ściany stając na przeciwko biskupa.-Pytania były zamierzone! Ponieważ on znał na nie odpowiedź!! Sprawdzał ją!! Chciał się upewnić czegoś!!
-I najwyraźniej to zrobił. Tylko co nasza trójka ma z tym wspólnego. Arcy biskup wie doskonale że ma nas nie wplątywać w podobne sytuacje. Chyba że bezpośrednio ma to związek z naszą pracą lub nami!-zaszokowani wnioskami przez chwilę milczeli i jeszcze raz wszystko kalkulowali. W pomieszczeniu robiło się ciemniej. Przez duże cztery okna wpadało coraz mniej światła ze względu na to iż pokój znajdował się na wschodzie.
-Frauł mam do ciebie pytanie. Rozmawiałem już z Labradorem. Czy ty również masz te dziwne wrażenie gdy patrzysz się w jej oczy?-zapytał się melancholijnym głosem odwracając twarz ku oknom.
-Te same jak u niej.-spuścił głowę.-Mam te same podejrzenia. Ale nie możemy wykluczyć że to ktoś inny i po prostu my widzimy w niej ją.
-Musimy mieć pewność.
-A więc zagramy w jej grę , gdzie nie ma wygranych ani przegranych tylko prawda.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
Stałam przed drewnianymi drzwiami na którymś z najwyższych pięter gdzie znajdowały się pokoje sióstr. Za moimi plecami stał uradowany Labrador. Przed chwilą dowiedział się że zostaje. Nadal nie wiem co o tym sądzić. Wpatrywałam się w drzwi za którymi jest mój nowy pokój. Nie chciałam tam wchodzić. Nie byłam na to przygotowana. Wyciągnęłam rękę przed siebie i złapałam klamkę. Nie byłam w stanie się ruszyć. Stresowałam się całą tą sytuacją. Muszę się przed nimi ukrywać by nie poznali prawdy. A mimo to zaczęłam z nimi tą grę. Oparłam głowę o drzwi. Ale to jedyna szansa by dowiedzieć się czegoś więcej od nich samych. Poczułam czyjąś dłoń na swojej. Był to Lab.
-To jak gotowa?-uśmiechał się tak jak zawsze. Powoli za jego pomocą opuściłam klamkę. Drzwi otworzyły się do środka odsłaniając pomieszczenie.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to trzy duże okna. Rozpraszały resztę promieni słońca. Po prawej stronie duża skrzynia na moje rzeczy. Była zrobiona z jakiegoś metalu i drewna. Ktoś kto ją wykonał doskonale je połączył i sprawił że komponowały się. Po lewej stronie stało wsunięte w ścianę łóżko. Spokojnie pomieściło by dwie osoby. Niepewnie podeszłam bliżej. Wyciągnęłam ręce i oparłam się o koniec zaostrzonego 'półłuku'. Biała delikatna pościel i jedna duża poduszka. Miała na spokojnie metr długości i pół metra szerokości. odwróciłam głowę. W przestrzeni od ściany gdzie znajdowało się łóżko do okna stał stolik z krzesłami.Stały na nim dwa świeczniki z świecami i zapałkami obok. Nie był duży ale poduszka spokojnie by się zmieściła. Pod blatem były dwie szuflady. I oto cały mój pokój. Był skromny ale miał w sobie ten urok. Pomijając fakt iż ściany w całym kościele były takie same. Usiadłam na łóżku. Jeszcze raz obejrzałam nawet duży pokój.
-Co ci się nie podoba?-zapytał szczerze labrador widząc jak oglądam pomieszczenie.
-Nic takiego.-odparłam. Nie chce stwarzać problemów tam gdzie ich nie ma. Nie lobię być ciężarem dla kogoś. Mogę dokuczać , wykłócać się , ale gdy widzę że sprawiam komuś duże problemy tym że jestem przestaję i usuwam się.
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
خيال (فانتازيا)Elen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??