Ostrzeżenie . ! ?

9 0 0
                                    

Wpatrywałam się w tekst książki. Brzmiał tak jakby stworzyło to dziecko. Nie do końca kleiła się cała historia ze sobą i chyba była rozumiana przez stwórcę bo mam wątpliwości by chłopiec rozumiał coś z tego. Maluch wstał powoli i wziąć ode mnie książkę.

-Dziękuje.- ujął krótko swe podziękowania i zaczął się oddalać.
Nim zdążyłam jak kol wiek zareagować znikną za regałem.

- Ej zaczekaj!- zawołałam za nim i zerwałam się z podłogi. Jednakże gdy dotarłam w miejsce gdzie powinien być chłopiec zastałam pustkę. Nerwowo sprawdziłam regały obok lecz nie znalazłam śladu jego obecności. Zamiast tego na końcu korytarza ujrzałam dość zdenerwowanego biskupa, który mnie pilnował. Szedł zdecydowanie w moim kierunku. -Spadamy stąd.- pomyślałam na głos i szybko ruszyłam w przeciwnym kierunku.

- Wracaj mi tu ale to już !!!- wydarł się na mnie a cała jego postać wydawała się być teraz bardziej przerażająca niż na początku. Nie, nie ma mowy trzeba się zmywać.

Biegłam w różnych kierunkach starając się go zgubić. Skręcałam w każde możliwe miejsce tak aby stworzyć bezpieczną trasę ucieczki. Lecz w pewnym momencie mój plan stracił sens. Biskup był tuż za mną. Musiałam podjąć szybką decyzję co zrobić.
Moje źrenice powiększyły się i jakby wszystko zwolniło a podłoga pod nami runęła.

Chwilę później uderzyłam ciałem o posadzkę a na mnie spadły resztki podłogi. Jedyne co słyszałam to pisk w uszach. Nie wiem co się działo. Poczułam jak ktoś zdejmuje ze mnie resztki gruzu i sprawdza czy jestem przytomna. Szybko pomógł mi wstać krzycząc coś przed siebie.  Wszędzie pod nogami widziałam gruz i kurz.  Kołowało mi się w głowie i czułam jak tracę przytomność przez dziwny zapach unoszący się w powietrzu. Nagle podłoga zadrżała.Zostałam przekazana jakiemuś biskupowi. Mówił coś do mnie ale nic nie rozumiałam. Mój wzrok podążył z miejsca skąd mnie zabrano. Ukazał się mym oczom szkielet smoka. Jego kości spowijała delikatna czarna mgła a z jego gardła wydobywały się iskry , które podpalały ją. Rósł z każdą  chwilą ledwo mieścił się już w pomieszczeniu.  Próbował rozwalić podłogę lecz to sufit się zawalał na niego.

Biskupi celowali w niego czymś lecz każdy atak odbijał się od niego i wprowadzał go w szał. Pod jego nogą runą kawałek podłogi. Stworzenie wydało w siebie nieludzki krzyk a moje ciało bezwładnie upadło. Czułam jak biskup starał się mi pomóc używając kręgu lecz bez skutecznie. Smok , który jeszcze przed chwilą wykonywał ruchy wywołane furią skierował głowę w moją stronę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz i patrzyłam się w jego puste oczodoły. Podłoga coraz bardziej pękała. Biskup wziął mnie na ręce i szybko chciał mnie stąd zabrać. Dostrzegając to szkielet wydał z siebie kolejny przerażający krzyk a jego kości pochłonęły czarną mgłę a z jego gardła wydobył się ogień , który odbijał się w moich oczach. Wszystko wydawało się takie wolne. Każdy ich ruch czy też atak. Wszystko dla mnie zwolniało.  Widziałam jak tworzyła się bariera każdy jej element jak scalał się ze sobą  pochłaniając ogień. Smok wydostał nogę i ruszył w naszym kierunku taranując wszystko co stało mu na drodze. Swoimi potężnymi łapami zgniatał wszystko co znajdowało się pod nim. W jednej chwili na jego szyi pojawił się łańcuch powstrzymując go na jakiś czas lecz zwierzę z furią wydarło się a jego szyja potężnie wygięła się a biskupi trzymający ją znaleźli się powietrzu. Jeden najbliżej znajdujący się potwora spotkał okropny los.

Zwierzę zanurzyło w nim swoje zęby a po pysku spływała ciepła krew. Ciało bezwładnie spadło na podłogę. Podłoga ponownie zadrżała a biskup , który mnie nius stracił równowagę. Upadłam kawałek przed nim a gdy tylko   podniósł głowę było widać że również się boi. Rozejrzałam się i zrozumiała. Każdy z nich był przerażony i nie wiedział jak pokonać potwora , który był tuż przy mnie powoli krocząc odepchną biskupa przede mną i nachylił swój pysk. W jego gardle iskry tworzyła się jedna po drugiej. Ciemna mgła otoczyła mnie a ja wiedziałam że jak się nie ruszę to może być mój koniec.

-"Nie możesz tu zostać."-w mojej głowie rozszedł się głos. Potwór nachylił się jeszcze bardziej. Był tak blisko że jego kości dotykały mego ciała.-"Oni cię zabija gdy tylko dowiedzą się kim jesteś. Choć ze mną. Wracajmy."

-Dokąd??-spytałam go rozumiejąc że to właśnie on do mnie mówi.

Smok nie zdążył mi nawet odpowiedzieć i został ponownie zaatakowany z tą różnicą że pociski nie odbijały się od niego a trafiały. Ataki nadchodziły z jednej strony. Były tak potężne i było ich tak wiele że smok cofną się za mnie i zioną ogniem. Lecz one odbite wróciły do nie go uszkadzając jego pysk a kolejny pocisk trafił w jego szyję rozwalając prawie wszystkie kręgi. Smok runą obezwładniony. Odwracając głowę ujrzałam jak płonie niczym jak ogromne ognisko. Patrzył się na mnie tak jak by miał płakać. Próbował się przyczołgać do mnie wydając przy tym krzyki rozpaczy. Gdy był prawie przy mnie jego kości nóg kompletnie się spaliły. Był już tak blisko lecz nie miał już jak zrobić kroku.  Nie czując prawie ciała udało mi się przekręcić i wstać na kolanach. W moich kończynach czułam nieprzyjemne mrowienie ale mimo to na kolanach i podpierając się rękoma dotarłam do resztek jego ciała. Z jego oczodołów na prawdę zaczęły spływać łzy. Położyłam dłonie na jego głowie i delikatnie go głaskałam.

-"Moja pani."-ponownie usłyszałam a z jego pyska wyleciało coś i odbiło się od podłogi tym samym szkielet rozpadł się. Pochyliłam głowę. Przede mną leżała dość duża złota moneta , na której odbita była czaszka w koronie. Bez zastanowienia szybko ją schowałam.

Odwracając głowę ujrzałam zbliżającego się do mnie biskupa ,który miał mnie pilnować. Jego struj był zakurzony i podarty. Staną niedaleko mnie i patrzył się na mnie jakby wiedział że to co tu się wydarzyło miało ze mną związek i starał odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego? Ja za to patrzyłam się na niego tym pustym wzrokiem. Po czym wstałam i omijając go skierowałam się do ciała martwego biskupa , przy którym zebrała już się reszta osób. Stali na nad nim pochyleni w żałobie. Jeden z nich starał się jeszcze mu pomóc nie wierząc w jego śmierć.

-Przestań, to na nic.-w końcu powiedział jeden z nich łapiąc go za ramie.

-Nie prawda , zostaw mnie!- wydarł się na niego. Wiele z biskupów odwróciło wzrok. Podniósł jego ciało do siebie i przytulił. -Obudź się.    Proszę .     Nie zostawiaj mnie... Bracie.-szlochał nad jego ciałem.

Podeszłam do nich i stanęłam zaraz przy nich. Spojrzał się na mnie tak jak by chciał teraz mnie zabić własnymi rękami. Patrzyłam na zakrwawione ciało. Dwójka z biskupów odciągnęła go szepcząc mu by się uspokoił i że nic nie mógł zrobić.  Widziałam jak chciał już coś wykrzyczeć w moją stronę ale ja w tej samej chwili ukucnęłam przy ciele jego brata. Położyłam rękę na zakrwawionym ubraniu. Po czym spojrzałam się w oczy biskupa. Jego wzrok był nie zmienny stał i czekał na okazję by się wyrwać. Nie przestając się na mnie patrzeć. Widziałam że mnie też chcą odciągnąć. Uśmiechnęłam się do niego szyderczo i mocno wbiłam dłoń w ciało jego brata.


Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz