Bajka . . .

6 0 0
                                    

Nazajutrz zostałam zaprowadzona przez kastora do biskupa, który pod ich nieobecność ma mnie pilnować. Wielokrotnie zostałam upomniana by nie robić nic podejrzanego. Weszliśmy do biblioteki. Zapach książek roznosił się w całym pomieszczeniu. Jak na razie nie w całym pomieszczeniu dostrzec można było pojedyncze osoby segregujące oraz układające książki. Zaintrygował mnie pomysł Kastora by usytuować mnie akurat w bibliotece.
Prowadził mnie jeszcze dalej pomiędzy wysokimi regałami. Tuż przed nami było widać miejsce do czytania. Stolik ułożone w szachownicę a przy każdym cztery krzesła. Wszystko zrobione z tego samego ciemnego i mocnego drewna.
Przy jednym ze stolików najbardziej wysuniętym od nas siedział zgarbiony mężczyzna kończący czytać pewną książkę. Kastor szybkim i pewnym krokiem podszedł do niego i delikatnie zapukał w stuł. Stałam  trzy stoliki dalej przyglądając się reakcji mężczyzny, który jak by nie słyszał tego. Widząc to biskup ciężko wypuścił powietrze i postanowił zapukać w blat ponownie. Ku mojemu zaskoczeniu mężczyzna natychmiast podniósł głowę ukazując czarne włosy. Kastor stał przed nim z uśmiechem pokazując że nie ma zamiaru pozwolić mu na dokończenie książki.
Delikatnie niezadowolony czarnowłosy mężczyzna zamkną książkę i wyprostował się. Wyglądał na dość wysoką osobę.

- Widzę że jesteś pochłonięty czytaniem już od samego rana.-grzecznie odparł Kastor zerkając na mnie.

- No bez przesady.-zaśmiał się a na dźwięk jego potężnego głosu  przeszły mnie ciary aż stanęłam na baczność. Odwrócił głowę i skierował wzrok prosto na mnie. Jego jasnobrązowe oczy przeszywały mnie na wskroś.- Ha a więc tą oto damę mam pilnować.

-No raczej poradzisz sobie z tym zadaniem.- zakpił z niego biskup. Było widać że znali się.

-Nie rozumiem czemu poprosiłeś akurat mnie przecież nie wydaje się być problematyczna osobą, prawda.- zwrócił się do mnie ponownie przeszywając mnie wzrokiem. Nie wykonałam żadnego gestu ani nie odpowiedziałam co widać delikatnie sfrustrowało biskupa.- No dobrze rozumiem. To ile was nie będzie?-zwrócił głowę w stronę Kastora.

-Nie wiemy jeszcze. Dla tego też zwróciłem się z prośbą do ciebie.-uśmiechną się miło tym samym odpowiadając na jego pytanie.

- A trudno niech będzie moja strata.-odwzajemnił jego uśmiech.- Zajmę się nią.

-Dziękuję.

Mężczyzna oparł ręce na blacie i powoli wstał i odwrócił się w moją stronę. Kastor czy ty starasz się mi coś tym przekazać? Czarnowłosy biskup był znacznie wszy i szerszy ode mnie. Mocno zarysowana twarz i uśmiechnięta.

- No to cóż młoda damo jesteś na mnie skazana.-ponownie zaśmiał się jakby usłyszał dobry żart. O nie nie nie ma mowy ja się na to nie zgadzam. Odwróciłam się na jednej nodze i ruszyłam najszybciej jak umiem do drzwi.

- Ty ja nawet nie zdążyłem się przedstawić a ta już nawiała.

- No to ja zostawiam Ci ją. Mam nadzieję że  zajmiesz się nią.-uśmiechną się i poklepał go po plecach mówiąc tym samym że będzie tak mniam zemną przez cały czas.

- Co ja mam z nią zrobić?

- Nie wiem, na początek możesz ją złapać. -uśmiechną się patrząc jak znikam za regałami chowając się w głąb pomieszczenia.-Od teraz jest już pod twoją opieką.

Starałam się jak najszybciej dostać to innego wyjścia. Starałam się nie iść cały czas prosto aby nie być zbytnio widoczna. Niestety do przewidzenia był fakt iż mój plan nie powiedzie się. Przy kolejnym zakręcie wpadłam na biskupa. Stał uśmiechnięty z dużą ilością książek. Podał mi ciężką stertę ksiąg.

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz