Złośliwość . . .

10 1 0
                                    

Wszystko jakby  było w wodzie z prześwitującego piasku. Każda rzecz  , każda osoba była przezroczysta. Fale rozchodziły się po tafli "wody". Mogłam przez wszystko przejść bez żadnego problemu lub też przemieścić się piętro wyżej.  Jednak ważniejszą cechą tej umiejętności jest możliwość dostrzeżenie ludzkiej duszy. Są w tedy najwyraźniejsze , lśniące własnym białym światłem. Niestety w ich przypadku mogę dostrzec jedynie ich prawdziwą formę i rdzeń. Każdy rdzeń miał inny kolor należący do danego ducha. Wcale mi się to nie podoba. Patrze na nich lecz oni mnie nie widzą , biegną przed siebie.

-Musiałaś tak im znikać?-tuż obok mnie pojawiła się Loli. Nie raczyłam nawet spojrzeć na nią. Jednym ruchem przesunęłam obraz jak na monitorze i pojawiając się na  długim korytarzu. Przede mną ponownie biegli biskupi.

-A co miałam zrobić? Nie mam  ochoty na tą pogadankę.- odparłam zmęczona.

-Nie możesz wiecznie uciekać przed problemami , to ich nie rozwiąże ani nie pomoże w tym.-położyła dłoń na moim ramieniu. Czekając na mą odpowiedź , lecz ja  milczałam.-W porządku. Pójdę przodem pokazać że nic mi nie jest.-ścisnęła delikatnie moje ramię pokazując że jest ty i mnie wspiera. Jeden mały gest , a tyle można nim przekazać. Zwykły gest.-Przyjdź niedługo.-zdjęła dłoń i przeszła przez tafle wody w pokoju Frauła.

-Ale jak rozwiązać wszystkie me problemy tak by każdy był zadowolony?? Jak rozwiązać je bez ranienia?? Jak pomóc sercu a jak duszy?? Co zrobić by nasycić umysł i ciało?? Jak wszystko pogodzić ze sobą a jak nie skłócić??  Jak czuć , jak żyć by istnieć?

W głowie kłębiły się pytania i na żadne  znikąd odpowiedzi. Ponownie przesunęłam dłonią i tym razem wylądowałam na samym czubku najwyżej usytuowanej wierzy kościoła.

-Świat za lustrem jest taki smutny. Wszystkie kolory wyblakłe. Prawie wszystko czarno-białe za błękitną poświatą.-mówiłam sama do siebie by pozbyć się jakikolwiek myśli.-Trzeba iść zmierzyć się z pierwszym problemem. -nieużywająca już dłoni znalazłam się w koncie pokoju. Intensywnie rozmawiali o czymś. Niestety minus tej umiejętności jest taki że nic nie słychać co dzieje się po drugiej stronie. Loli najwidoczniej  wyczuła mnie i zwróciła się w moją stronę a z jej słów wyczytałam "choć". Więc wyszłam z mgły. Frauł wstał z łózka i wraz z resztą wczepił we mnie wzrok.

-Dłużej się nie dało?-prychną.

-Dało dało , no ale przecież byś się rozpłakał jak bym nie przyszła.-zaczęłam się z nim droczyć i jak zawsze podziałało to. Na twarzy biskupa pojawił się grymas.-No dobra. Więc słucham.

-Doskonale.-uśmiechnęła się Loli.-Krótko mówiąc częściowo wyjaśniłam sprawę księgi i tego jak to się stało że nie oddałaś mu jej...

-Zaraz zaraz stop!-przerwałam jej podchodząc bliżej.-Co żeś im powiedziała?!

-Haha nic takiego. Tylko tyle że aktywowałaś ją.-zasłaniała się za niewinnym uśmiechem.

-Ty mi tu taj nic nie kręć co dokładnie im powiedziałaś.-teraz to już nie byłam zła tylko wściekła.-Loli do jasnej cholery co żeś im powiedziała!!- w jednej chwili znaczyłyśmy się ganiać po pokoju.-Zatrzymaj się słyszysz!! Jak cię tylko dorwę to obiecuje że cię zamknę w tej jebanej księdze i ją spale!!-Biskupi nie wiedząc co zrobić patrzyli się zamurowani aż w końcu Frał złapał mnie i wygioł rękę a Kastor   zatrzymał Loli.

-Skarbie ja tylko ci pomagam. Tak to cały czas ociekałabyś przed tematem.-rozłożyła ręce.

-Złośliwa jesteś wież.

-Ty też.

-No to pasujecie do siebie.-wymrukiwał pod nosem blondyn.

-I dobrze!-warknęłam na niego a Loli w tym samym czasie spokojnie odparła to samo co ja.

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz