Staliśmy przed ogromnymi drzwiami. Szczerze nie wiem czemu się na to zgodziłam. Ale teraz nie ma już odwrotu. Loli podeszła do drzwi. Wyciągnęła rękę i zabrzmiał zamek , który znajdował się chyba po całej wysokości podobne jak w tamtych drzwiach prowadzących do labiryntu. Przed nami ukazało się wielkie , ciemne pomieszczenie. Wszyscy bez wahania weszli tylko ja zostałam przed drzwiami.
-Coś nie tak?-zapytał Kastor zatrzymując się za progiem. Podeszłam bliżej i przymrużyłam oczy.
-Dobrze widzisz , nie przejmuj się tym i choć.-odparła idąc dalej. Równo z progiem drzwi aż do ich końca widziałam mgłę. Delikatne fale rozpływały się w przejściu. Zamknęłam oczy. Nie czułam się pewnie. Zrobiłam pierwszy krok i poczułam lodowate powietrze. Następnemu krokowi towarzyszył przeszywający ból. Otworzyłam oczy , było tu strasznie zimno. Widziałam swój oddech.
-Co to za pomieszczenie??-odparłam rozglądając się. W oddali mogłam dostrzec ściany pomieszczenia. Było one całkowicie puste. Czułam się jeszcze dziwniej. Starałam się wyczuć jakie kolwiek drgania. Lecz nic nie mogłam wyczuć nawet jak oni chodzą.
-Przeważnie używamy go do skontaktowania się z naszymi przełożonymi.-odparł spokojnie. Podążyłam za nim do reszty grupy.
-Nie jesteśmy już w kościele prawda?-urwałam na chwile by móc ponownie się rozejrzeć.-Więc gdzie jesteśmy?
-Owieczko mówiąc szczerze.- zaczął Frauł przeciągając się.- Nikt z nas nie ma zielonego pojęcia na ten temat. Zostało nam one pokazane i kazano nam go używać w ten a nie inny sposób.-rozłożył ręce.
-A czyli wiemy tyle co nic.-podsumowałam całą rozmowę. Oni jedynie uśmiechnęli się potwierdzająco.
Było coś w tym pomieszczeniu co mi się nie podobała tylko co to może być. Ponownie ruszyłam przed siebie lecz tym razem pewniejszym krokiem. Zatrzymałam się dopiero kilkanaście kroków za środkiem pomieszczenia. Mogłam w tedy lepiej przyjrzeć się ścianą. Z daleka wyglądały na gładkie i matowe.
-Napatrzyłaś się?-zwróciła się do mnie Loli odchodząc na bok. Nie zareagowałam.-Uznam to za "tak". W porządku zasady są jasne jak chcecie to sobie zaczynajcie.-oparła się o ścianę i założyła ręce. Biskupi troszkę się zdziwili a ja jak głupia patrzyłam się w ścianę. Pokazali palcem na mnie zmieszani.-Nie przejmujcie się nią.
-A jak krzywdę jej zrobimy?-zaniepokoił się Lab.
-Od czegoś tu jestem prawda? Jak będę widzieć że ktoś z was przegina lub też dzieje się z nim coś złego przerywam całą zabawę.-uśmiechnęła się.-Możecie traktować to jako trening jeśli będzie wam łatwiej.
-Trening powiadasz.-uśmiechną się dość złowieszczo Frauł a w jego ręku pojawiła się kosa.-No to co możemy się zabawić.-w jednej chwili pojawił się tuż za mną , zdążył wziąć zamach i leżał już na ziemi z moją nogą na jego brzuchu. Nie rozumiał co się stało.
-Kiedy ty??
-Za wolny jesteś.-uśmiechnęłam się a on odwzajemnił mój uśmiech.-Bawmy się na poważnie.-Zdjęłam nogę z niego i zrobiłam kilka kroków s stronę Labradora i Kastora i rozłożyłam ręce. Frauł ponownie spróbował mnie zaskoczyć lecz daremnie. Gdy tylko zrobił wymach zdążyłam skoczyć i stanąć na jego kosie. Zdziwił się nie mniej niż przedtem.-Wybacz.-odrzekłam i z pół obrotu wymierzyłam mu kopnięcie prosto w głowę i nienagannie wylądowałam na ziemi. W tym samym momencie do zabawy dołączyli się Lab i Kastor.
Próbując mnie trafić wykonywały płynne ruchy kosami lecz każdy ich cios omijałam obrotami w tył. Wygląda na to że się rozkręcają. Niespodziewanie jeden z nich pozbawił mnie gruntu pod nogami mimo to wykonałam obrót do tyłu i stanęłam na rękach szybko położyłam się na ziemi unikając drugiego ostrza. Przekręciłam się na plecy i tuż obok mnie wylądowała kosa Kastora. Odepchnęłam go nogami gdy zrozumiałam swój błąd było już a późno. Poczułam jedynie jak moje ciało wgniata się w ścianę i upadłam.
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
FantasyElen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??