W głębi ogrodu. Wśród płonących roślin stała Apocalypses. Wyciągnęła rękę w kierunku drzewa. A gdy go dotknęła zmienił się w popiół. Patrzyła się w szczątki po czym znów uniosła dłoń a pył na nowo stał się drzewem. Błądziła wzrokiem szukając czegoś.
-Apocalypses . . .-niepewnie odezwał się Stefan.-Co tu robisz??- spojrzałam się w ich kierunku.
-Nic . . .-odpowiedziałam niezwykle łagodnym głosem. Nie sądziłam że uda mi się tak szybko poznać prawdę. Teraz wszystko zaczynam rozumieć.
-Jak śmiesz niszczyć ogród !!!!-odezwał się jeden z aniołów. Był to Hatayel. Jeden z młodszych aniołów.- Za kogo się uważasz?!! - no tak on mnie nie zna. Jak ja tu przybyłam Hatayel dopiero się uczył w lustrzanych wrotach. Zna moją historie ale nie wie co zrobiłam. . .
-Za kogo się uważam pytasz ??- zapytałam go z sarkazmem a na mojej twarzy pojawił się smutny uśmiech.- Jestem kimś kto może . .
-Wystarczy tego !!!-przerwał mi Gabriel.-Jak tu się dostałaś? Po co tu teraz przyszłaś?- zapytał mnie gniewnie.
-Odpowiedź jest prosta. Szukam czegoś.- odparłam wzruszając ramionami i zaczęłam podążać w ich kierunku.
-Ale zaraz . .-zastanowił się Michael.
-Nie ma żadne zaraz ona łamie zasady!!!! Nikt nie ma prawa niszczyć świętych roślin !!!!- z tymi słowami Hatayel wyją miecz i ruszył na mnie.
- Nie stój !!!!!-krzyczeli za nim inni. On jednak nie zważając na ich wołania podniósł miecz go góry. Stałam przed nim nie zwracając prawie żadnej uwagi na niego.
-Hatayel wracaj tu natychmiast !! Nie masz żadnych uprawnień by ją osądzać !!!- wtrącił Uriel- Przestań albo sam zostaniesz oskarżony o nieposłuszeństwo !!!- jednagrze jako anioł powstały z duszy człowieka nie umiał kontrolować swojej mani na punkcie zasad. Wziął zamach i wycelował we mnie. Wszyscy stali jak słupy.
-Powiedz mi Michaelu czemu wy macie obsesje na punkcie tych zasad?- moją smutną twarz oblał sarkastyczny i złowrogi uśmiech. Wymijając atakującego mnie anioła nie przestawałam iść w stronę drzwi.- Zawsze mili. Ale jednak. Nawet wy macie swoją ciemną stronę. Bez niej nie moglibyśmy istnieć.
-Do czego zmierzasz??
-Zawsze mnie to zastanawiał jak wam udaje się z nią pogodzić. Macie nad nią kontrolę. . . Nie to co ja. . .
-Apocalypses.- mina wszystkich stała się smutna. Zrozumieli że odzyskałam wszystkie wspomnienia.
-Czemu zawsze się do mnie uśmiechaliście ?!!- me oczy wypełniały się łzami a głos drżał.- Nie ważne co złego uczyniłam wy zawsze byliście dla mnie mili ?!?! DLACZEGO?!!!!!!!!!- twarz zalała mi się łzami. Stałam teraz pięć metrów od progu.
-Ponieważ to nie była twoja wina.-odpowiedzieli wszyscy.-Nie jesteś odpowiedzialna za to co musisz zrobić i co zrobiłaś.- patrzyłam na nich zaskoczona.
-Wy cały czas . . . Ja myślałam . . -słowa nie chciały przechodzić przez moje gardło.
-A co myślałaś Apocalypses?? Każdy z nas ma swoje zadanie , które musi wypełniać czy tego chce czy też nie. I nic nie możemy na to poradzić.- uśmiechnęłam się.
-Za to Hatayel jeszcze nie umie całkowicie zapanować nad emocjami - spojrzałam w jego kierunku. Stał tyłem do nas i nie mógł oderwać wzroku od kwiatów.
-No to może powiesz nam co tam tak ciekawego widzisz??- zaśmiał się Sealtiel.
-Przecież to nie nie możliwe. Anioły nie mają takiej mocy jedynie Bóg . . .
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
FantasyElen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??