Szkatułka . ? !

40 2 0
                                    

Jest źle. Bardzo źle. Jeżeli otworzą szkatułkę wszystkiego się domyślą. Nie mogę do tego dopuścić ale jak?? "A wiesz gdzie ją teraz ukrywają??" Najprawdopodobniej Stefan wraz z archaniołami stara się ją bezpiecznie otworzyć. "Jest to możliwe??" Tak. Jeszcze nie nastąpiła moja koronacja więc to Stefan jest oficjalnie Bogiem. Przez co może zmylić pieczęcie. "Więc chcesz powiedzieć że w tedy stworzyłaś go ze swojej mocy?!?!" Owszem. Uśmiechnęłam się siedząc na łóżko w małej celi. "Czy on zdaje sobie z tego sprawę?" Nie do końca. " Apocalypses nie mamy czasu na takie ogóły! Musimy jak najszybciej dostać się do szkatułki. A jeśli chcesz żebyśmy ci pomogli musisz mówić pełnymi zdaniami. Co znaczy że nie do końca rozumie?" Znaczy to tyle że wie co może się z nim stać gdy stanę się oficjalnie bogiem. Lecz nie wie że przez to że ofiarowałam część swych umiejętności jemu może otworzyć pieczęci i inne takie no wiecie. "Domyślamy się. Więc najpierw musimy pożegnać się z tym miejscem." Celi mówimy pa pa. "Dokładnie." A więc-podniosłam się i przeciągnęłam- czas na zabawę.Zbliżyłam się do krat.

-Jofielu!- wykrzyczałam do ciemnego korytarza rozciągającego się w górę. W tedy pochodnie obok mojej celi zaczęły płonąć.

-No proszę , w końcu coś powiedziałaś.-staną przede mną niewysoki mężczyzna o śmiesznych włosach. Po prawej stronie były one kasztanowe zaś po lewej złote.

-Jofielu.-powtórzyłam śmiejąc się. On jednak patrzył na mnie z góry niczym czyjś pan.-Nie patrz się tak na mnie. Nie jestem twoją zabawką.-powiedziałam kuszącym głosem i wyciągnęłam dłonie kładąc mu je na karku.

-Znów zaczynasz. Czyżbyś zapomniała jestem aniołem nie człowiekiem. Nie interesują mnie ludzkie potrzeby.

-Nie rozumiem o co ci chodzi. Chce po prostu żebyś mnie wypuścił.-spojrzałam w jego jasne oczy.

-Nie mogę tego zrobić.-mówił z kamienną twarzą.-Złamałaś prawo.

-Oj zasady są po to by je łamać.

-Nie w niebie.

-A ty zawsze jesteś na nie.- zdjęłam ręce z jego karku. Odwróciłam się tyłem z założonymi rękami.- A jakie prawo złamałam?? Bo nie przypominam sobie.

-Po pierwsze opuściłaś niebo bez zezwolenia.

Po drugie zniszczyłaś kilkakrotnie ziemię.

Po trzecie żyłaś na ziemi bez zezwolenia.

Po czwarte nie informowałaś nieba o swym działaniu ani zamiarach.

Po piąte twój struj jest "nie odpowiedni".

-Ej a co z tym ma wspólnego mój struj ?!?!-odwróciłam się oburzona.

-Doprawdysz ?? Krótkie spodenki , brak bluzki. I ty to nazywasz odpowiednim strojem?

-. . . .

-Po szóste nie jesteś z nami szczera.

-Nie ma takiego prawa.

-Jest.-odparł tym razem z smutną miną.

-Gdzie niby. Znam kodeks.

-Jest to prawo wobec swojej rodziny!-wykrzyczał z żalem. I tu miał racje.

-Nie ma to znaczenia w tym momencie.

-Ma i to chyba największy! Ukrywasz coś przed nami.

-I to wiele.-chwyciłam go za kołnierz koszuli i przyciągnęłam do krat. Oczy płonęły mi żywym ogniem. Patrzyłam prosto w jego przerażone oczy.- A teraz rozkazuje ci : otwórz cele i zaśnij snem głębokim.- wyciągną z kieszeni klucz nie przestając wpatrywać się we mnie i otworzył cele w tej też samej chwili padł na ziemie.

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz