Sen . . .

2 0 0
                                    

Stanęłam w oknie i weszłam do pokoju. Było praktycznie puste oprócz dużego, dębowego łóżka pokryte czarnym aksamitem, które stało na środku dość dużego pokoju. Czarne ciężkie zasłony dotykały ziemi zasłaniając większość okien. Panował w nim mrok. Odwróciłam się spoglądając na pejzaż starego zniszczonego miasta pokryte we mgle. Postanowiłam podejść do ściany i się o nią oprzeć. Widok był pełny tajemnic i mroku aż dostałam przyjemnych ciarek. Obielam się przymykając oczy i dałam się ponieść chwili. Po dłuższej chwili usłyszałam głos dobiegający z głębi pokoju.

-Długo cię nie było.- odwróciłam lekko i ujrzałam dobrze zbudowanego mężczyznę w rozpiętej koszuli i mokrymi włosami.  Jego twarz nie wyrażała za dużo emocji. 

-I co  związku z tym?- wzruszyłam ramionami. W jego oczach zaiskrzył ogień. Zamkną drzwi i pewnie podszedł bliżej.

-Wszędzie słychać pogłoski że zginęłaś.

-Co masz wątpliwości czy ja to ja?

-Nie.-odparł zbliżając się bliżej. - Ciekawi mnie to co się stało i czemu nie dałaś znaku że żyjesz. Gdzie byłaś?- znacząco podniósł głos.

-Daleko.-odparłam podchodząc bliżej.- Ale to nie twoje zmartwienie.

-Mam odmienne zdanie.- stanowczo wpatrywał się we mnie.

-Nie obchodzi mnie twoje zdanie ani to czego ty chce Czarny Łowco.- uwiesiłam mu się na szyi i oplotłam nogami.- Obchodzi mnie to czego ja chce a nie inni myślałam że to zrozumiałeś interesuje mnie tylko władza.- wyszeptałam mu do ucha z dużym uśmiechem, którego nie mógł dostrzec. Jego ręce powędrowały na moje biodra powoli błądząc po plecach.-Nie znajdziesz ich.-szybko odpowiedziałam na jego dotyk schodząc z niego.

-Nie boisz się?

-Czego niby?

-Tego że prawda wyjdzie na jaw, że wszyscy dowiedzą się ..

-Nie zdążą. A nawet jeśli to co? W tedy już nic nie będzie można zrobić..-rozmowę przerwała nam kobieta.  Wpadła do środka i szybko pokazała nam kilka gestów , z których wynikało że mamy zejść na dół.

-W porządku już schodzimy.-odwróciłam się i spotkałam się z wymownym spojrzeniem.

Wzięłam oddech i poszłam za nim. Korytarz był pusty i ciemny. Światło dochodziło jedynie z dolnych pięter gdzie się kierowaliśmy. Schody były pokryte czerwonym dywanem a do naszych uszów zaczynały dochodzić dźwięki awantury.Zatrzymałam się tuż przy zejściu gdzie łączyły się schody i wprowadzały do dużej sali. Wszędzie unosił się zapach alkoholu i papierosów. Pomieszczenie było zaaranżowane z dużym przepychem i dominacją koloru czerwonego. Wszędzie były kanapy z czerwonej skory zwrócone w stronę sceny. Chociaż teraz większość leżała poprzewracana i zniszczona od mieczy.

Długo nie musiałam szukać by znaleźć winowajców. Pięciu mężczyzn stało z mieczami grożąc jednej z kernerem ubraną w krótką spódniczkę i rozpiętą koszulę. Łowca zaczął coś do nich mówić a ci go zakatowali. Widać było że alkohol zaczął działać gdyż ich ruchy nie był w pełni przemyślane  ale zdecydowanie mieli przewagę liczebną.  Oparłam się plecami o ścianę patrząc na pijacy. Na ścianach połyskiwały znaki pieczęci. Rozejrzałam się po sali ale nikt z niej obecnych nie miał zamiaru ingerować. Wszyscy dbali tylko o siebie.

Zaczęłam się irytować ponieważ nikt mnie jeszcze nie zauważył. Odepchnęłam się noga od ściany. Wolnym eleganckim krokiem zeszłam do ich poziomu. Ale nadal byłam dla innych niezauważalna. Jeszcze bardziej niezadowolona przeciskałam się między tłumem zwracają w końcu na siebie uwagę. Zatrzymałam się w pierwszym rzędzie. Coraz więcej oczów spoczywało na mnie. Poprawiłam kaptur i oparłam dłoń na biodrze.

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz