To już czas . . .

37 2 3
                                    

Wróciłam zła. Na siebie i na niego. Nie mam zamiaru im się tłumaczyć. Co się stało to się nie odstanie. Pogodziłam się z tym. Nikogo nie obwiniam. Mam żal sama do siebie że byłam aż tak ślepa i nie zauważałam co się dzieje. „Apocalypses." O co wam chodzi nie widać że nie mam nastroju. Zatrzymałam się i runęłam na ścinane korytarza. Wszędzie było pusto. Aż dziwne. Bal już się skończył. „ŚMIERĆ" Na te słowa gwałtownie podniosłam się i zaczęłam biec. Jak wcześniej mogłam tego nie zauważyć. Ta aura. . . Oby nie było to o czym myślę. Kierowałam się za zapachem. Nie mogłam rozpoznać co to była za woń lecz wiem że ją skądś znam. Wybiegłam na hol . . . !! Kwiaty z ogrodu oplątywały ściany jak by chciały je przed czymś ochronić. Po chwili z dołu usłyszałam płacz. Odruchowo spojrzałam w stronę wydawanego dźwięku. Piętro niżej ujrzałam pierwsze sylwetki aniołów. Szybko zbiegłam do korytarza i przepychałam się w tłumie.

-Apocalypses zostań tam! Nie zbliżaj się!!-usłyszałam głos Gabriela. Wyszłam z tłumu i ujrzałam Amenadiel. Siedział oparty o dziwi do swojego gabinetu. Z jego oczu , ust i nosa ciekła krew. Była ona prawie że czarna.

-Gabrielu . . Co-o się tu sa-a-ało-o ? ?-nie mogłam się ruszyć. Patrzyłam bez radonie. Nagle dostrzegłam szkatułkę obok nóg Amenadiela. Była cała czarna z czerwonymi zdobieniami , a pod zamkiem wyryte było moje imię. Od razu rozpoznałam że ona była moja ale ...

-Co ona tu robi. -odparłam zdziwiona.

-Jak to ?? Wiesz co to jest?-zapytał przerażony Gabriel.

-Jej tu nie powinno być !!- zaczęłam panikować jeśli ją otworzył to znaczy że ..- Nie nie !!! Powiedz Amenadielu że jej nie otworzyłeś!!-podbiegłam do niego i położyłam dłonie na jego policzkach. Nie mogłam powstrzymać łez. - Błagam powiedz że tego nie zrobiłeś!!

-Apocalypses !! Odejdź nie wiemy co to jest a jeśli się zakazisz!!-starał się mnie odciągnąć.

-Nie !! Proszę Amenadielu powiedz coś!!! -spojrzałam w jego puste oczy.-Nie !! Nie możesz umrzeć !!!! Nie zostawiaj mnie!!-przytuliłam do siebie jego bezradne ciało.

Wszyscy stali w łzami w oczach. Nie rozumieli co się dzieje.

-O co chodzi?- z tłumu wydobył się głos Michaela..-Co to ma znaczyć.-przecisnął się i gdy ujrzał zakrwawionego aniołach w moich rękach zaniemówił. Patrzyłam na niego błagalnym wzrokiem by coś zrobił.-Niech toś pójdzie po Stefana -powiedział cichym głosem lecz nikt ani nie drgną.-No już !!!-warkną na cały głos a w ten jeden z stojących z przodu aniołów oderwał się od ziemi.

-Proszę odezwij się . . . Powiedz coś .. Powiedz że mnie słyszysz błagam. Amenadielu nie odchodzić. Zostań tu. - szeptałam cicho wtulając się w jego zimne ciało. On nie może być jeszcze martwy... Gdybym wiedziała co zobaczył mogłabym mu pomóc. -Proszę powiedz co zobaczyłeś. Popatrz na mnie. Co ujrzałeś.-położyłam dłoń na jego oczach starając się zobaczyć choćby fragment wspomnień.Co kolwiek co by mi pomogło w uratowaniu go.

-Gabrielu co tu się wydarzyło??-zapytał Michael odzyskując zdrowy rozum.

-Nie wiem. Jak przyszłam to on tak leżał. Nie wiedziałem co robić. Nie wiem co robić.-Michael podszedł bliżej i położył dłoń na moim ramieniu.

-Apocalipses nic nie zobaczysz.

-Nie prawda !!! Zobaczę !! Jeszcze nie jest za późno !!!

-Zostaw go już wystarczy nic nie można już poradzić. Proszę choć.

-Zostaw mnie!!-odtrąciłam jego rękę. - Jak bym mogła zostawić kogo kolwiek z was !??!! No jak !!!?? Pytam się!!??

-TAK JAK ZROBIŁAŚ TO OSTATNIO.

Czy to aby na pewno koniec ..?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz