Minęła chyba wieczność. A ja nie wiem już z kim nie tańczyłam. Raczej nie ma takiego mężczyzny na przyjęciu!! Gabriel cały czas mnie pilnuje i śmieje się ze mnie. Posyłam mu jedynie mordercze spojrzenie. Ile można !! Na szczęście bal dobiega końca. Straciłam już rachubę czasu. A cały czas nurci mnie pytanie co to za niespodzianka ?? Chce już się dowiedzieć. Nagle usłyszałam jak wrota otworzyły się. Stefan stał w progu dość zmieszany. Spojrzał na Michaela kręcącego się w tłumie. ten jedynie skiną głową i podszedł do mnie.
-Choć już czas.-powiedział to tak cicho że ledwo go usłyszałam.
-Gdzie??-zdziwiłam się.
-Niespodzianka czeka.- znaczą prowadzić mnie w drugą stronę niż było wyjście.
W oddali słyszałam głos Stefana. Dziękował wszystkim za przybycie. Nikt nie zwracał na nas uwagi jak by byli zahipnotyzowani.
-Michaelu o co chodzi!-spytałam za niepokojona. On jedynie mocniej ścisną moją dłoń i przyśpieszył kroku.-Słyszysz co mówię Michaelu !!! Puść mnie !! Gdzie mnie prowadzisz ?!- poczęłam krzyczeć i się wyrywać. Nikt nadal nie zwracał uwagi.
-Uspokój się i choć!- warkną jedynie na mnie.
Szliśmy w milczeniu przez długi czas. Byliśmy już tak daleko że nie było żywej duszy. Sala ciągła się w nieskończoność. Nie wiedziałam co myśleć. Co tak właściwie się tam stało? Czemu nie zauważyli nas nawet jak krzyczałam ?? Czyżby była to sprawka Stefana ?? Starczyło mu jeszcze sił na takie posunięcie ?? Po chwili Michael gwałtownie się zatrzymał. Z kieszeni wyją duży złoty klucz. Uniósł go jak by otwierał drzwi i przekręcił. Przed nami pojawiły się czarno-złote wrota uchyliły się.
-Nie za długo proszę.- powiedział jedynie i odsuną się. O co mu chodzi?? Jest dziwnie poważny.
Weszłam do sierotka. Świece na ścianach oświetlały czarny , duży korytarz. Wrota się zatrzasnęły. Poczułam dziwny niepokój. Pewnego rodzaju strach. Poczęłam iść przed siebie. Dużego wyboru to ja nie mam. Nagle zorientowałam się że ten korytarz jest identyczny jak te w "Białym Pałacu". Zaraz czyżbym była w . . . Teraz wszystko rozumiem czemuż byli tacy poważni. Zaczęłam biec. W dali ujrzałam wyjście. Przyśpieszyłam. Wybiegłam i zatrzymałam się przed szerokimi schodami. Byłam w holu. Wysoki sufit z cudownym żyrandolem.odchodziło od niego jeszcze dwa korytarze. Jeden z prawej strony a drugi z lewej. Spojrzałam przed siebie. W samym centrum czarnego holu stał mężczyzna. W identycznym garniturze jak Stefan tylko że był czarny. Białe włosy za ramiona związane w kucyka.
-Lucyfer.- cicho powiedziałam sama do siebie.
A on niczym na zawołanie odwrócił się w moją stronę. Blada skóra powodowała że jego błękitne oczy były jeszcze bardziej wyraziste. Spojrzał na mnie i uśmiechną się. Poczułam jak po policzkach spływają mi ciepłe łzy. Szybko zbiegłam po schodach i wpadłam w jego objęcia.
-Apocalypses.- przytulił się do mnie.-Urosło ci się tak trochę.-podniosłam głowę i się zaśmiałam.
-Takie troszkę. Z metr tylko.-uśmiechnęłam się.
-Z metr powiadasz . . - podniósł ręce i oparł się na mojej głowie.- Idealny podeścik.
-Lucyferze . -zezłościłam się.
-Ojtam ojtam mi wygodnie nie narzekam.- zdjął ręce i spojrzał się w moje oczy. - Jak długo się nie widzieliśmy.- przetarł dłonią moje łzy.
-Bardzo długo. Za długo.- nagle poczułam coś dziwnego. Jego dłonie drżały.-Lucyferze co się stało??- dziwił się. Nie spodziewał się tego pytania.
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
FantasyElen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??