Za ciemnym biurkiem siedział Stefan. Przygotowywał wszystko na jutrzejszy bal. Nagle otworzyły się drzwi.
-Stefanie . . .-powiedział Gabriel wchodząc do gabinetu.
-Co się stało?? Chodzi o Apocalypses??-podniósł wzrok z nad papierów.
-Nie.-odparł zdenerwowany anioł.
-Więc o co ?!-warkną zdenerwowany wstając i dając znak archaniołowi że nie ma czasu na zgadywanki.
-No bo . . . Sala . .-nie mógł znaleźć odpowiednich słów -Ona. . .
-No mów co nie tak z salą ??- zirytowany podszedł do anioła-Tylko nie mów mi że jest jeszcze nie gotowa!
-To nie tak . . . Bo . . . Ehh !! Lepiej sam zobacz!!-krzykną zdenerwowany Gabriel cały się trzęsąc.
-Spokojnie. O co chodzi.-starał się go uspokoić.-Chodźmy pokażesz mi tak??- archanioł tylko pokiwał głową.
Szybko udali się do wyjścia z "Białego Pałacu". I podążali w kierunku najwyższych części nieba. Wszędzie panował chaos. Każdy krążył w tą i z powrotem nosząc różne rzeczy. Od jedzenia po ubrania i ozdoby. Nikt nie zwracał na siebie uwagi. Wszyscy byli tak zabiegani że nawet nie dostrzegli Stefana wraz z Gabrielę lecących w stronę sali , która znajdowała się w jednej z najświętszych miejsc w całym niebie. Najważniejsze ceremonie, obrady czy też bale odbywały się właśnie tam. Było to jedno z najważniejszych miejsc.
Zatrzymali się na jednym z wielu podestów unoszących się w górnym niebie.Przed nimi wyrastały wysokie mocarne wrota zrobione ze złota.
-Gabrielu tylko nie mów mi że . . -uciął zdziwiony.
-Waśnie tak. Nie mamy pojęcia jak do tego doszło ale wygląda to jakby . .
-Jakby niebo robiło wszystko by ona była szczęśliwa - dokończył Stefan. Podszedł do wrót i je otworzył. Przed nim ukazała się sala biegnąca za horyzont i nie miejsca końca. Podłoga lśniła niczym złoto. A gdzie wyrastające z niej filary przyozdobione były złotymi runami. Takimi samymi co w jaskini.
-Stefanie co mamy zrobić??-powiedział drżącym głosem wpatrując się w dal sali.
-Nic. Z niebem nie należy igrać. Nawet ja miał bym problemy.
-Co chcesz przez to powiedzieć?? Przecież jesteś BOGIEM a niebo się ciebie słucha!!-Gabriel nie mógł ukryć już strachu. Cały się trząsł.
-Gabrielu ja tracę powoli moc. Już niebawem to Apocalypses przejmie tron. I właśnie to mam zamiar ogłosić na balu.
-Jak to . . . -łzy spływały mu po policzkach.-Przecież ona jeszcze nie umie panować nad swoja mocą a co dopiero jakby miał teraz cię zastąpić !!
-Mylisz się Gabrielu!!!
-Stefanie . . - nie takiej odpowiedzi oczekiwał. Myli się?? Ale dlaczego??
-To nie miejsce i czas by rozmawiać na ten temat. Uspokój się Gabrielu. Nie przejmuj się tym na razie będzie jeszcze czas by wszystko wam wyjaśnić.
-Nie rozumiem.
-I nie musisz.- uśmiechnął się. Lecz jego oczy wydawały się być puste jak u lalki.W tym momencie do sali wpadł zdenerwowany Michael trzymający w ręku list.
-Stefanie !!!! Wszędzie cię szukałem!!!
-O co tym razem chodzi ??- spojrzał na niego ze zmęczeniem.
-Gabrielu co się stało.- archanioł ujrzał zapłakanego i trzęsącego się ze strachu towarzysza po czym dopiero zorientował się że sala uległa zmianie. Dotąd srebrna podłoga stała się słota. A z niej wyrastały przepiękne duże filary.-Stefanie . . . Co to ma znaczyć??
CZYTASZ
Czy to aby na pewno koniec ..?
FantasyElen to nastolatka , która nie radzi sobie z życiem. Pewnego dnia coś w niej pęka ... I postanawia się zabić. Ale czy to na pewno jest koniec ...? Jak potoczą się jej dalszy los??