Prolog

9.1K 478 146
                                    

Kate:
Dzisiaj jest kompletne zamieszanie, od rana do szkoły przyjeżdzają anioły. Wiki gdzieś wywiało z Willem a ja z Samem siedzę w pokoju i robimy sobie głupie zdjęcia.
-Po co tyle Aniołów w Akademii?- zapytałam chłopaka
-Nie moge ci tego powiedzieć- westchnął wbijając wzrok w podłoge
-Dlaczego?- zapytałam zdziwiona
-Po prostu nie moge Kate- oznajmił chowając twarz w dłoniach-Przepraszam cie ale nie moge, kiedyś może ale jeszcze nie teraz
-Rozumiem- oznajmiłam obejmując go i przytulając się do niego
-Jesteś niezastąpiona- oznajmił przejeżdzając kciukiem po moim policzku
-Kate!- oboje podskoczyliśmy słysząc głos mojego ojca który stał na środku pokoju
-Czego?- zapytałam wkurzoba bo nie lubiałam jak mi ktoś przerywał-Może byś zapukał?- zapytałam ironicznie
-Ja nie pyukam- oznajmił wlepiając we mnie wzrok
-To powinieneś zacząć- oznajmiłam krzyżując ręce na piersi
-Sam otwórz brame Gabrielowi z Sydnej- zwrócił się do bruneta a ten pokiwał głowa i po chwili w jego rękach pojawił się kostur.
-Robota wzywa- westchną całując mnie przelotnie w policzek i wychodząc z pokoju
-Co?- zapytałam Castiela który patrzył na mnie z nietęgą miną i mruknął coś pod nosem i zniknął.
-Jak ja nienawidze jak on to robi- jęknęłam padając na łóżko i zakrywając twarz poduszką.

Wiki:
Siedzę od rana na tym cholernie niewygodnym krześle, jak boga kocham ja chce z tąd wyjść.
-Nie wierć się tak- szepnął mi do ucha Will
-Łatwo ci mówić- prychnęłam opierając głowe na ręce słuchając kilku godzinnej kłótni między dyrektorami, Brandonem i Aniołami. Gorzej być nie może jęknęłam w duchu.
Nagle drzwi z hukiem się otworzyły i stanął w nich blondyn.
-Jeszcze jego tutaj brakowało- jęknął Will wzdychając
-Jak miło was wszystkich widzieć ponownie- oznajmił wchodząc do środka-Jak tam dzionek?- zapytał
-Co on tutaj robi?- zapytałam zdziwiona jego widokiem tutaj
-Was też miło widzieć- wyszczerzył się do mnie i do Willa.
-Dajcie mi coś ciężkiego to go rąbne- oznajmiłam śmiertelnie poważnie
-Nie radze bić Anioła- oznajmił Castiel pojawiając się tuż za nami
-Ciebie przy okazji też- mruknęłam rozkładając się na stole
-Więc jak wygląda sprawa?- zapytał Lucyfer opierając się o szafke
-Ja się zabije- jęknęłam szukając czegoś ciężkiego i zobaczyłam doniczke na parapecie.
-Night ma 90% krwii Anioła, a żaden Anioł nie jest w stanie stworzyć tak silne dziecko a Michael gdzieś zniknął z Jane Night- wyjaśnił Brandon
-Mamusie ci zabrał?- zapytał niedowierzając Lucyfer
-Bo ratował Willa- oznajmiłam wkurzona
-On?!- krzyknął zdziwiony- Ten chodzący pajac który zawsze cos od kogoś chce?
-To nadal mój ojciec- oznajmiłam przewracając oczami- Ale mam ochote mu nakopać.
-Już ją lubie- wskazał na mnie palcem Lucyfer
-A ja ciebie nie- oznajmiłam podyłając mu ironiczny uśmiech
-Skończcie tą bezsensowną gadke- wtrącił się Will-Co to oznacza dla Wiki?
-Może być na ziemi i niebie bez żadnych konsekwencji- oznajmił facet z włosami do ramion- Cześć mała- puścił do mnie oczko, a ja zbierałam szczęke z podłogi
-Cześć Gabryś!- przywitał się Lucyfer
-Nie nazywaj mnie tak- wycedził przez zęby Archanioł
-No nie spinaj się tak Gabryś bo ci żyłka pęknie i złamiesz serca wielu dam- uśmiechnął się do niego ironicznie blondyn
-Mam dość ja wychodze- oznajmiłam wkurzona tym całym cyrkiem-Siedzimy tu od rana, i wszyscy wrzeszczą na siebie a ja mnie zaraz coś trafi- oznajmiłam wychodząc wkurzona.

Will:
Wiki wyszła a tutaj zapanował kompletny chaos każdy wrzeszczał na każdego.
-ZAMKNĄĆ SIĘ!- wrzasnąłem zatykając uszy-Czy wy tego nie widzicie? Skaczecie sobie do gardeł, Michael gdzieś zniknął a tylko on zna odpowiedź na to pytanie. Wrzeszczycie na siebie zamiast go szukać. Jesteście Aniołami czy nie?- zapytałem a wszyscy gapili się na mnie zbierając szczęki z podłogi.
-Will ma racje- oznajmił Castiel który pierwszy otrząsnął się z szoku
-Czekajcie!- wtrącił się mój ojciec-Mam szukać Mika?- zapytał niedowierzając-Jak by na to patrzeć z innej perspektywy to on mnie wkopał w to bagno.
-Ciebie Upadli słuchali- oznajmił Gabriel
-Ale już nie odkąd przestałem zabijać odbiło im na całego- zrobił koło palcem obok głowy-Teraz słuchają Maxa
-Ale nadal muszą czerpać siły z młodych dzieci anioła- oznajmiłem-Musiał im coś obiecać
-Młode dzieciaki- oznajmił Gabriel
-A gdzie jest ich najwięcej?- zapytał Brandon
-W Domu Anioła- oznajmił Lucyfer, a wszyscy wlepili w niego wzrok.
-O mój Boże- szepnęłam Abigail i wszyscy wypadli z sali z wrzaskiem.

Sam:
Po tym jak otworzyłem brame Gabrielowi wróciłem z dziedzińca do szkoły. Schowałem kostur i poszedłem do Kate do pokoju gdzie była Wiki. Chodząca po całym pokoju i gadająca bez rzeczy.
-Co jej się stało?- zapytałem blondynke
-Za dużo Aniołów strzeliło jej na mózg- oznajmiła Kate
-Nie dziwie się oni razem to istny cyrk na kółkach- oznajmiłem kiwając głową-Chodź na spacer- zaproponowałem
-No dobra- spojrzała niepewnie na brunetkę
Wyszliśmy z pokoju biorąc ze sobą kurtki zimowe. Wyszliśmi ze szkoły i zaczęliśmy spacerować po ogrodzie.
-Co się dzieje Sami?- zapytała mnie blondynka używając zdrobnienia
-Ojciec Wiki gdzieś zniknął- oznajmiłem a nie mogłem powiedzieć prawde.
-Nie jestem głupia Sam co się naprawde dzieje?- zapytała patrząc na mnie marszcząc brwii
-To nie jest takie proste Kat- oznajmiłem prubójąc jakoś z tego wybrnąc
-Odsówacie mnie wszyscy na bok, ja to widze Sam. Wika już ze mną o wszystkim nie rozmawia- oznajmiła kopając kamień
-Kate zrozum nie moge- westchnąłem przeczesując dłonią włosy
-Nic mi nie mówicie, Sami ja już mam dość tajemnic- oznajmiła patrząc mi w oczy
-Zrywasz ze mną?- zapytałem niedowierzając w jej słowa
-Daj mi czas ta bitwa o Akademiie wstrząsnęła wszystkimi- oznajmiła patrząc mi w oczy
-Kate ja nie wiedziałem że to aż tak tobą wstrząsnęło- oznajmiłem
-Przepraszam Sam- oznajmiła biegnąc w strone szkoły, a ja kopnąłem z całej siły w kamień.

Kate:
Mam już tego dość! Tych wszystkich tajemnic, myślałam że dam rade ale się myliłam. Wpadłam do szkoły i poszłam do pokoju. Zamknęłam się w łazience i osunęłam się po drzwiach płacząc.
Nie wiem ile tam siedziałam ale na pewno kilka godzin. Gdy wreszcie z tamtąd wyszłam był środek nocy, a Wika już spała. Dobijała się do łazienki prubójąc dowiedzieć się co się stało, ale potem odpuściła. Zaburczało mi w brzuchu i ruszyłam w strone kuchni. Wygrzebałam z lodówki jogurt i zjadłam go w szybkim tempie. Nagle usłyszałam jakieś kroki na korytarzu zbliżające się do kuchni. Cholera a jeśli to Alex zakradł się do szkoły? Rozglądnęłam się po pomieszczeniu w poszukiwaniu jakiegoś narzędza którym i natrafiłam na...patelnie. Złapałam ją oburącz i zaczaiłam się obok drzwi. Gdy tylko zobaczyłam osobnika zamachnęłam się i rombnęłam go mocno patelnią piszcząc.
Osoba ta aż padła na płytki od mojego ciosu. Chwilę później po w kuchni zjawił się Castiel, Sam i Wiki.
-Dean?!- zawołał zdziwiony Castiel w strone leżącego plackiem osobnika
-Kto to jest?- zapytała Wiki obejmując mnie bo trzęsłam się ze strachu
-Dean Winchester- oznajmił Cas
-Zabiłam go?- zapytałam przestraszona
-Jedynie mocno ogłuszyłaś- oznajmił Sam
-Masz cela- mruknął Castiel, a ja wzruszyłam ramionami
-Wystraszył mnie- oznajmiłam
-I tak odrazu załatwiac go patelnią?- zapytała mnie Wiki
-Kto mądry chodzi w środku nocy po szkole?- zapytałąłam ich
-W sumie racja sama bym się wystraszyła- poparła mnie Night.
****
Mamy prolog i ukochaną patelnie. Wreszcie skończyłam prolog i szczerze to mi tak średnio wyszedł, mogło być lepiej.

Anioł Piekieł Zakończona!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz