38

4K 275 7
                                    

Wika:
Gdy wróciłam do pokoju do dziewczyn nie było w nim już Camili. Minęłam się w drzwiach z Izą. Podłączyłam telefon do ładowarki i wkopałam się pod kołdrę obok Nikoli.
-Ale się porobiło- zaczęła rozmowę brunetka- Jak się Will o wszystkim dowie to zabije Mike- stwierdziła
-Tego się najbardziej boje- westchnęłam- On mu już wystarczająco życie zniszczył zresztą sama wiesz jak on na niego reaguje
-Co teraz zrobimy?- zapytała mnie Nikola
-Nie mam pojęcia, sama jestem skołowana- oznajmiłam- Chodź wolała bym mu powiedzieć prawdę.
-W sumie masz i rację a jeśli zareaguje gorzej niż ty?- zapytała mnie- Co wtedy myślisz że ktoś mógłby go wtedy powstrzymać? Nawet Anioł by nie dał sobie rady gdy on wpadnie w szał.
-W sumie racja Will ma naprawdę wybuchowy charakter i potrafi być nieprzewidywalny- przyznałam jej racje
-To co dziewczyny idziemy spać- do pokoju wpadła Iza w piżamie
-Taa jest już 23- Nikola zerknęła na zegarek a ja wybałaszowałam oczy do wierzchu nie mogąc uwierzyć że jest tak późno.
-No to co laski ustaliliście z Willem?- zapytała kładąc się obok nas
-Na razie zatrzymamy to dla siebie a co potem z tego wyniknie to się będziemy martwić- westchnęła Azjatka
- Czyli nadal mam czym szantażować Michaela- ucieszyła się a my we dwie spojrzały na nią jaby z księżyca spadła-No co się tak patrzycie jak miałam go przekonać do czegokolwiek nie mając asa w rękawie.
-Teraz to wszystkie go mamy- zaśmiałam się i przybyliśmy sobie piątki
-Dobra koniec tematu idziemy wszystkie spać- zarządziła Nikola a my się jej podporządkowany

Dziewczyny zasnęły  od razu ale ja nie mogłam zasnąć cały czas myśląc o mojej decyzji. W gruncie rzeczy to słowa Willa mnie dobitnie do tego przekonały. Stwierdziłam że powiem wszystkim o tym przy śniadaniu, męczyłam się jeszcze parę godzin i udało mi się zasnąć dopiero nad ranem.
Obudziło mnie skrzypnięcie drzwiami o dziwo na łóżku spałam sama. Spojrzałam na zegar i dostrzegłam kilka minut do ósmej. Zwlekłam się z łóżka chodź nie czułam się za dobrze i ubrałam wczorajsze ubrania. Rozczesałam włosy i związała je w wysokiego kucyka. Schodząc na dół usłyszałam gwar rozmów i brzęk naczyń. Weszłam do kuchni gdzie byli już wszyscy.
-Wika już nie śpisz- podeszła do mnie Iza z szerokim uśmiechem
-Zgadzam się na łaskę- wypaliłam od razu aby mieć to już za sobą.
Wszystkie rozmowy ucichły i każdy się na mnie gapił jak ciele na malowane wrota. Tylko Irutiel z Camilą nie wyglądały na zaskoczone. Ta pierwsza bo rzadko widać po niej jakiejś uczucia, a Camila się domyśliła że poskutkowała jej rozmowa ze mną wczoraj.
-Zgadzasz się?- niedowierzał Will patrząc na mnie zdziwiony
-Sam mnie do tego namawiałeś- powiedziałam przypominając sobie słowa Willa że wolał by abym żyła w niebie, a nie odwiedzał mój grób.
-Dobrze zrobiłaś- oznajmiła Irutiel-Ale najpierw musimy ściągnąć tutaj Mika co wcale nie będzie fajne- skrzywiła się a ja wymieniłam spojrzenia z dziewczynami które też nie miały tęgich min
-Super- mruknęłam pod nosem bo nie uśmiechało mi się z nim spotkać
-Ale nam się dostanie- skrzywiła się Iza
-A ja mam coś dla ciebie- Nikola podeszła do mnie z dziwnym małym pudełeczkiem- Skonstruowałam urządzenie pokazujące nam ile masz w sobie krwi- zaczęła mi prezentować jak to działa.-Tutaj przyciskasz palec a mechanizmy wysuwają igiełkę która przebija skórę a kropla krwi ląduje na czytniku, a tutaj wyświetla się procent.
Zrobiliśmy badania i wyskoczyło mi 95%, Nikola spojrzała na mnie podejrzanie.
-Potrzebujemy krwi- zakomunikowała brunetka
-Nie możemy cały czas brać ją od Jane za często bierzemy ją od Ciebie- oznajmiła Archanielica łapiąc ją za rękę bo ta już zamierzała się ze strzykawką na swoją żyłę
-A moja może być?- zapytała Camila a ja zbierałam szczękę z podłogi zdziwiona jej pytaniem
-Jesteś człowiekiem więc tak- przytaknęłam Irutiel podając jej strzykawkę
-Ale że tutaj?- Iza zbladła jak ściana, a później zrobiła się zielona
-Zaraz pości pawia- Matt złapał Izę za ramiona i wyprowadził z pomieszczenia
-Może pójdziemy do sąsiedniego pokoju- stwierdziła Camila wychodząc z Irutiel z kuchni
Zabrałam się za przygotowanie śniadania gdy z ogrodu wróciła Iza z Mattem już wyglądała normalnie, usiadła przy stole i wszyscy zabraliśmy się za jedzenie kanapek. Wróciła też Camila z Irutiel ale stwierdziły że po śniadaniu dostanę zastrzyk.
Po wszystkim zmusiłam się na wbicie dwóch igieł co wcale nie było fajne. Potem było sprawdzanie ilości mojej krwi która wskazała 79% i czułam się już lepiej.
-Idę pogadać z Mikem- mruknęła Archanielica znikając
-Trzeba zainwestować w zatyczki- stwierdził Matt
Ja się zastanawiałam od kiedy Will z Mattem potrafią się dogadać i nie skakać sobie do gardeł. Usiedliśmy na sofie przed telewizorem włączając program śniadaniowy aby się czymś zająć. Ja natomiast przyglądałam się Camili i Willowi szukając podobieństwa między nimi. Mieli taki sam kolor włosów i budowę ciała, Will po Camili odziedziczył wysoki wzrost.
-Czy wy jesteście poważni!- usłyszeliśmy wrzask Michaela gdy ten pojawił się w salonie razem z Irutiel-Działać na własną rękę bez żadnego planu!- wrzeszczał na nich Archanioł a Irutiel stała z zaciśniętą mocno szczęką
-Ale przynajmniej coś zrobiliśmy!- zerwał się z kanapy na równe nogi stając naprzeciwko niego- Gdyby nie my Wika już była by na tamtym świecie- wskazał na mnie kipiąc ze złości
-Will!- złapała go za ramię Iza próbując uspokoić- Opanuj się!
-Nie!- spojrzał na nią z mordem w oczach- Wolałeś siedzieć na dupie w Barcelonie grzejąc tyłek niż pomóc własnej córce!
-Tobie się to udało więc po co ta histeria?- prychnął mój ojciec łypiąc na niego złowieszczo
-Will mnie kocha- powiedziałam przerywając ich kłótnie o dziwio obaj się zamknęli patrząc na mnie zdziwieni, sama byłam zaskoczona takimi słowami ale Michaelowi się należało
- Wika- wydusił Archanioł ale ja stanęłam obok Willa łapiąc go za ramię by czasem nie skoczył na niego
- Co?- zapytałam chłodno- Co masz mi jeszcze do powiedzenia? Przez 18 lat nie powiedziałeś mi że moja matka która mnie urodziła to Irutiel- wskazałam na Archanielice stojąca za nim- Więc z łaski swojej zamknij wreszcie mordę bo sama ci strzelę z prawego sierpowego i nie będę potrzebować do tego Willa- odwróciłam się na pięcie ciągnąc za sobą Blacka który dosłownie zachodził się ze śmiechu
-Ale mu powiedziałaś- śmiał się- Szkoda że mu nie przywaliłaś a jak widziałem twoją minę to myślałem że na serio mu przy dzwonisz- chichotał a ja walnęłam go w ramię
-Cicho- wytknęłam mu język na co brunet jeszcze bardziej zaczął się śmiać.
Wyszliśmy do ogrodu gdzie usiedliśmy na ławce przytuleni do siebie.
-Przydaje nam się brak czucia temperatury- oznajmił opierając brodę na mojej głowie
-A w szczególności że mam przy sobie chodzący kaloryfer- zachichotałam odgarniając  mu z czoła przydługawe kosmyki włosów
-Mogę być twoim przenośnym kaloryferem ale tylko twoim- zaśmiał się
-Will co będzie potem?- zapytałam podnosząc wzrok- Gdy nie będę mogła wrócić na ziemię co się wtedy stanie? Ty zostaniesz tutaj.
-Nadal będę Cię kochał- pocałował mnie w usta głaszcząc kciukiem po policzku
-Ja Ciebie też i będę tam na ciebie czekać choćby do końca świata- powiedziałam szczerze
-Do końca świata i jeden dzień dłużej- zaśmiał się, a ja dostrzegłam w jego oczach łzy
-I jeden dzień dłużej- uśmiechnęła się do niego przytulając
-Ej zakochańce!- na taras wyszła Irutiel- Wracajcie  do środka.
-Jak on tam jest to ja nie wracam- powiedział zimnym tonem brunet, a Archanielica przewróciła oczami
-Już się uspokoił a wy chcieliście tutaj?- zapytała nas
-Nie czujemy zimna- zaśmiałam się patrząc na Willa który tylko pokręcił głową
-Ale przeszło wam?- zapytała patrząc na nas pytająco
-Raczej tak- mruknął Will wstając i ciągnąc mnie za sobą do środka.
-Potrzebujemy Sama abyś mogła przejść przez Bramę- zaczął od razu mój ojciec- Co wiąże się z tym że musimy wrócić do Akademii.
-A nie możemy ominąć dyrektorów i wciągnąć w to tylko Sama?- zapytał Will prychając
-On się nie wyłamie jest ślepo posłuszny- prychnął Archanioł a mi dosłownie ręce opadły
-A gdyby go Kate poprosiła?- zapytałam bo Sam zawsze miał słabość do blondynki
- Kto to?- zapytała Nikola
-Była współlokatora Wiki z Akademii, kiedyś ona z Samem byli razem- prychnął Sam pod nosem
-To może się udać- poparła nas Jane a ja odetchnęłam z ulgą
-Możemy spróbować- prychnął Michael marszcząc brwi- Na razie wszyscy wracamy do Barcelony- fukną odwracając się na pięcie- Za pięć minut wracamy- powiedział znikając a my zdziwieni nie bardzo wiedzieliśmy co mamy ze sobą zrobić.
-Musimy się jakoś ogarnąć- stwierdziła Iza na co wszyscy przytaknęliśmy i zaczęliśmy się zbierać.
Dokładnie pięć minut później wszyscy byliśmy gotowi w salonie. Szczerze nie mieliśmy co pakować ze sobą bo nic nie mieliśmy. Załapałam Willa ze dłoń a jego za ramię Irutiel. Z drugiej strony stała Iza z Jane. Z Michaelem wracał Matt i Nikola. Poczułam się jak w karuzeli i wylądowaliśmy w Barcelonie na środku głównej Sali.
-Ja piernicze- załapałam się za brzuch bo miałam tam niezłe sensacje żołądkowe
-Da się przyzwyczaić- mruknęła Iza a ja spojrzałam na nią jak na wariatkę
-Nie było tak źle- stwierdził Will
-Ja się idę ogarnąć- mruknęłam idąc w stronę wyjścia a za mną poszedł Will i Iza
-Tylko potem ty z Nikolom macie tutaj przyjść- oznajmił a my przytaknęliśmy.
Wróciłam do pokoju gdzie poszłam się przebrać w swoje ubrania i zrobiłam delikatny makijaż. Zeszłam na dół do Sali Głównej gdzie był tam Will, Iza, Jane i Irutiel składali sprawozdanie z akcji.   
Poczekaliśmy aż skończą i minęliśmy się z nimi gdy mijałam się z Willem cmoknął mnie w policzek przelotnie i weszliśmy gdzie za biurkiem siedział Archanioł.
Wypytywał nas o wszystko, gdy Nikola opowiadała co Aleks jej robił to prawie tam padłam z wrażenia. Ja odpowiedziałam wszystko co robił Maks i szczerze to nawet Michael był w szoku zachowaniem Maksa co do mnie.
-Rozmawiałem z Brandonem- zaczął temat gdy my skończyliśmy
-Z Brandonem?- zbierałam szczękę z podłogi bo nie sądziłam że to on jest kretem
-No co się tak dziwisz- prychnął skrzydlaty- To też mój syn nie jesteś moim jedynym dzieckiem.
-Nie po prostu nie sądziłam że jest do tego zdolny- stwierdziłam
-Nawet nie wiesz co Brandon potrafi- zaśmiał się- Nie lekceważy się najsłabszego ogniwa bo potrafi mieć asa w rękawie.
Wzruszyłam ramionami i nic się już nie odzywałam do końca rozmowy. Gdy mieliśmy wychodzić zatrzymał mnie.
-Co jeszcze chcesz?- syknęłam odwracając się w jego stronę
-Wiem że masz mi za złe to że ci nie powiedziałem prawdę że to Irutiel jest twoją biologiczną matką- powiedział sztywnym tonem
-Wiesz co?- podeszłam do niego i stanęłam pod jego nosem- To mnie wcale nie obchodzi tylko ta twoja pierdolona duma! Przez tyle czasu Cię nie interesowałam i gdyby nie to że mam problemy z krwią do teraz nic bym nie wiedziała!
-To co mam ci powiedzieć!- też podniósł głos- Że mi przykro że tak wyszło dobrze wiesz jak jest to i tak nic nie zmieni.
-Może i nie zmieni ale mogliście być ze mną szczerzy a tak sam widzisz co z tego wyszło- natknęłam wychodząc z Sali.

Anioł Piekieł Zakończona!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz