Will:
Ślęczymy nad tymi książkami już drugi dzień i jak na razie nie odwiedziliśmy się niczego co już wiemy. Powoli zaczynałem tracić nadzieję na znalezienie czegokolwiek, nawet sami nie wiemy czego szukamy. Błądzimy na placka.-Chyba coś mam- mruknęła rudowłosa nad wielkim zakurzonym tomiskiem-Posłuchaj tego: "Kilka set lat temu dwójka Nefilim połączona ze sobą darem wybrała się zimą w góry. Pewnej nocy zeszła lawina porywając jedno z nic. Mimo grup poszukiwawcze nie znaleziono Christophera i uznano Ci za zmarłego. Jego partner więzi wciąż powtarzał że on żyje a od tej feralnej nocy minęło kilka tygodni. Nikt mu jednak w to nie wierzył bo po w nocy schodziły nawet do -212.0000℉ i nawet Nefilim nie wytrzymuje takich warunków. Ale Zachariasz był pewny swojego przeczucia i to ono prowadziło go przez góry prosto do małej rozpadliny gdzie był uwięziony Christopher żywy chodź wszyscy myśleli że nie przeżyje mroźnych nocy. Miał on dar rozmowy ze zwierzętami i wykorzystał hi bo znaleźli go razem z trzema niedźwiedziami które go ogrzewały i przynosiły pożywienie bo Chris miał połamane nogi."- skończyła czytać i wlepiła we mnie wzrok- Jakie masz teraz przeczucia?
-Nie mam żadnego- pokręciłem głową bo nic naprawdę nie czułem
-Will!- wrzasnęła na mnie wkurzona dziewczyna-Skup się.
Westchnąłem i zacząłem myśleć o dziewczynie o każdej spędzonej z nią chwilą, kuś tańcach, jej zaraźliwym śmiechem...
-Przestań!- poczułem pieczenie na nadgarstki i wróciłem na ziemię rudowłosa ciskała we mnie piorunami a ja spojrzałem na nadgarstek.
Miałem czerwone ślady na znaku dopiero teraz zorientowałem się że cały czas się po nim drapie bo mnie spędzi.
-Ona żyje- powiedziałem to co podpowiadały mi teraz świadomość
-To coś a wiesz gdzie ona może być?- dopytywała Iza a ja pragnąłem
-Nie jestem wróżką- fuknąłem- Moja podświadomość nie gada mi w głowie.
-Ale Zachariasz znalazł Christophera- upierała się dziewczyna
-Bo wiedział gdzie szukać i nie miał do dyspozycji całego świata!- wybuchnąłem i wydarłem się na nią aż mi się pięści zapaliła ale zaraz jej udziałem- Przepraszam- usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach- Nawet nie wiemy gdzie mamy zacząć.
-Już dobrze -podeszła do mnie Iza widziałem jak się wacha czy mnie dotknąć ale po chwili poczułem delikatny dotyk na ramieniu-Znajdziemy ją na pewno.
-Nie wiem Iza ostatnio jest coraz gorzej bo te zawroty nie dają mi spokoju ledwo już kontaktuje a co dopiero ona i ta cholerna krew!- stanąłem wściekły na siebie że wcześniej tego nie zobaczyłem, na Michaela Jana i Irutiel że ukrywali prawdę tyle lat
-Uda nam się to- zabrała dłonie z mojej twarzy i powiedziała patrząc mi w oczy- Znajdziemy ją i znajdziemy jakieś rozwiązanie.
-Oby.
Brandon:
Tuż po spotkaniu w parku pojechałam spotkać się z siostrzenicą. Ucieszyła się na mój widok i opieprzyła że ją nie uprzedziłem i wizycie. No ale trudno, lepsze to niż nakrycie mnie w Akademii. Pogadałem z nią na różne tematy i musiałem wracać s powrotem, przez cały czas myślałem o tej rozmowie o Wiktorii. Byłem tak zamyślony że nawet nie wiem kiedy zatrzymałem się już na parkingu podziemnym. Dałem wtedy upust swoim emocjom waląc dłońmi o kierownicę. Doczekałem kilka minut by się ogarnąć. Wyjechałem windą na górę i poszedłem odrazu do Abigail potwierdzić swoją obecność.
Potem nie wiem dlaczego szedłem obok głównej Sali dowodzenia w której nie było nikogo. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i podszedłem do największego komputera i zacząłem szukać miejsca gdzie ostatnio był Aleks. Skupialiśmy się bardziej na Maksie a zapomnieliśmy że razem z nim jest on. W pierwszym momencie zalała linię dała informacji na jego temat.
-Co robisz?- mało nie dostałem zawału słysząc głos Archanioła Gabriela
-Nic- miałem nadzieję że sobie odpuści sobie i pójdzie sobie dalej
-No nie wydaję mi się- spojrzał na monitor gdzie miałem wszystko o Aleksie- Dziwne- mruknął skrzydlaty czytając kilka linijek tekstu
-Że co?- wytrzeszczyłem oczy ze zdziwienia bo nie wiedziałem co on znowu znalazł
-Jak można być w swych miejscach na raz?- zapytał wskazując na nagrania z dwóch kamer
-Nie można- pokręciłem głową
-Czemu okłamałeś Abigail?- zapytał mnie Archanioł a mnie zatkało skąd on wiedział o tym że spotkałem się z Archaniołem Michaelem? Nikt nie wiedział że opuszczam Akademię to jak dowiedział się o tym Trikster?
-O czym Ty mówisz?- spoiłem się trochę bo teraz jak on o wszystkim powie to będzie po mnie
-Nie udawaj głupiego, zresztą widziałem Cię w Central Parku- teraz to naprawdę leżę- Ciekawe jak zareaguje Cztery jak się dowie że knujesz za jego plecami, dyrektorstwo będziesz spalony.
-Czego Ty do cholery ode mnie chcesz?- syknąłem wkurzony na siebie za własną głupotę-Będziesz mnie teraz zaangażował?- zapytałem go a Anioły to podobno dobre istoty a tak naprawdę to podstępnie szuje.
-Szantażem bym tego nie nazwał bardziej przysługę- uśmiechnął się do mnie chytrze a ja miałem ochotę walnąć go w tą durną buźkę.
-Na czym ta „przysługa” ma polegać?- zapytałem go bo wolałem wiedzieć teraz co on znowu kombinuje.
-Chcę się spotkać z moim braciszkiem a Ty mi to załatwisz- wyszczerzył się
-Co Ty niby z tego będziesz miał?- zdziwiłem się trochę bo to wcale nie są wygórowane warunki
-Ja mam w tym własny interes i się o to nie martw jeśli mi to załatwisz ta rozmowa zostanie między nami.- próbował mnie przekonać ale ja byłem sceptycznie do tego nastawiony ale nie miałem wyjścia byłem podstawiony pod ścianą.
-Okay- fuknąłem wkurzony bo mi się to wcale nie podobało
-Nad czym się teraz Mike głowy?- zapytał a ja spojrzałem na niego marszcząc brwi bo on na pewno coś kombinuje nie byłby sobą gdyby nie miał jakiegoś asa w rękawie
-Ciebie i tak to nie interesuje więc nie udawaj takiej troski- prychnąłem
-Tu chodzi także i o moją dupę wiec się interesuję- mruknął a mi ręce opadły czego ja się spodziewałem te skrzydlata dupki troszczą się tylko i wyłącznie o siebie.
-Bo Ty troszczysz się tylko i siebie- Nawet nie wiem kiedy Gabriel złapał mnie za koszulkę i przygwoździł do ściany
-Słuchaj no dzieciaku to że jesteś dzieckiem Michaela nie pozwala Ci na obrażanie mnie ani żadnego innego anioła- groził mi nachylając się nade mną
-Spierdalaj- syknąłem robiąc coś czego nie robiłem wcześniej złapałem go za nadgarstek i uwolniłem trochę bólu który zbierałem zawsze ze sobą licząc rany.
Archanioł skrzywił się trochę i mnie puścił gapiąc się na mnie jak na szósty cud świata. Nie dziwię się bo wszyscy uważają mnie ze mam tylko dar leczenia ale w datach od Michaela kryje się zawsze drugi połączony z tym pierwszym. Odkryłem go później niż dar leczenia bez przypadek, mało przy tym nie zabijając mojej matki kiedy jeszcze żyła, nie pamiętam nawet o co się wtedy kłóciliśmy. Od tamtej pory ćwiczyłem żeby umieć na nim zapanować w małych dawkach dopiero dzisiaj użyłem większej ilości bólu niż dotychczas. Należało mu się to ale wcale nie czułem się z tym dobrze.
-Przepraszam- powiedziałem patrząc na jego skwaszoną minę
-Jak Ty to? Jak Ci się to udało?- zapytał łapiąc duże chusty powietrza
-Ja też potrafię się bronić i atakować- oznajmiłem patrząc na niego- Nikt nie będzie mi grodził, ani mojej rodzinie- powiedziałem dobitnie.
Od kiedy to ja jestem aż taki głupi by atakować Archanioła i to tak wysoko postawionego. Jestem albo naprawdę głupi albo szalony nie ma innego wytłumaczenia na moje zachowanie.
***
Jest zły Gabriel razem z Brandonem.
Wiele kombinacji i jak na razie nie mam zamiaru kończyć tej części bo jeszcze mam zaplanowane zakończenie z wielkim hukiem.
Wracam do was z nowym telefonem i nowymi pomysłami (na tym mogę pisać rozdziały)
CZYTASZ
Anioł Piekieł Zakończona!
FantasyII tom Akademii Anioła. Okładka autorstwa @dianaa_98 Po bitwie o Akademie zapanował spokój, ale czy na pewno? Co czai się za bramą Akademii? Czy to cisza przed burzą? Szykuje się coś większego? Walka dobra ze złem? Kto okaże się wrogiem, a kto przy...