25

4.2K 323 19
                                    

Specjalnie dla alkaali3 żeby miała co czytać w kolejne 10 minut😁

Kate:

Ćwiczę właśnie wale moimi czakramami, do celu. Byłam tak skupiona na tym że nie zorientowałam się że nie jestem tutaj sama.

- Nie blokuj łokcia- usłyszałam za plecami i się odwróciłam

-Czego chcesz?- zapytałam wściekła jego widokiem- Co ty ode mnie chcesz?

- Czemu to zrobiłaś Kat? Po co ci to było, Ona była tutaj bezpieczna i nic jej nie groziło a teraz jest Bóg wie gdzie- naskoczył na mnie

-Bo traktowaliście ją jak ptaszka w klatce, Wika potrzebuje swobody której wy jej nie dawaliście tylko łaziliście krok w krok- fuknęłam rzucając czakramem w sam środek tarczy- Nie potrzebuje twojej pomocy bo sama dobrze sobie radzę

-Jeśli nam powiesz cokolwiek co nam pomoże ją znaleźć będę mógł informować cię o postępach śledztwa- wyjaśnił a we mnie aż się zagotowało

-Ty pacanie!- wrzasnęłam- Nigdy nie znajdziecie ani Willa, ani Wiki dotarło!?- wyrzuciłam z siebie powstrzymując się by nie rzucić w niego drugim czakramem

-Czego ty musisz być tak uparta?- zapytał mnie

-Wole być uparta, ale lojalna wobec przyjaciół- dopiekłam mu podchodząc do niego- Mogą mnie nawet za to zamknąć i tak niczego im nie powiem.

-Jesteś idiotką!- syknął brunet

-A ty debilem- zawtórowałam mu

-Furiatka!- zaczął dalej mnie obrażać

-Imbecyl!- a ja nie zostawałam mu dłużna

-Kretynka!

-Bałwan!

-Wariatka!

-Debil!

-Szajbuska!

-Oszołom!

I tak kłóciliśmy się przez kilka minut, aż prawie doszło między nami do rękoczynów gdyby w ostatniej chwili nie rozdzielił nas Alanon, łapiąc mnie w pasie i odciągając mnie od niego.

-Czy was już naprawdę popierdoliło?- zapytał nas

-Jego!- wskazałam na niego palcem

-Mnie?!- zerwał się jak oparzony- To ty jesteś powalona i tak znajdziemy Night z twoją pomocą lub bez niej- syknął odwracając się na pięcie i wychodząc z sali.

-Uspokoiłaś się?- zapytał mnie nadal nie trzymając

-Nie widać- fuknęłam wyplątując się z jego uścisku- Jak nie widzę tego idioty to mi od razu lepiej.

-Może powinniście omijać się nawzajem?- zaproponował

-A co ja niby robię, to on cały czas za mną łazi nie ja za nim- powiedziałam zbierając moje czakramy po całej sali.

Gdy tylko stamtąd wyszłam poszłam do pokoju Jacka, nie kłopocząc się pukaniem weszłam tam od razu. Chłopak akurat siedział na łóżku i gwałtownie coś schował pod poduszkę.

-Kurwa Kat zawału przez ciebie dostanę-  fuknął na mnie

-Trudno ale najpierw muszę pogadać z Wiką- powiedziałam od razu na wstępie

-Czy ciebie posrało!- zerwał się na równe nogi zamykając drzwi za mną- Jakby ktoś teraz nas usłyszał to na pewno wylądowali byś my teraz w kiciu oboje i nikt by się teraz za tobą nie wstawił- naskoczył na mnie

-Dasz radę skonstatować się z Wiką?- dopytałam go

-Nie z nią tylko z Willem- oznajmił poprawiając mnie, ale to i tak na jedno wychodzi

-Czyli możesz się z nią skontaktować?- dopytywałam go

-Ja pierniczę, czy ty głucha jesteś pewnie że mogę- przytaknął, a ja się wyszczerzyłam jak ten kot z Alicji w Krainie Czarów.

Wreszcie dopiekę Samowi, tak że się  teraz nie pozbiera.

-Ale muszę mieć czas, bo wcale nie jest łatwo- podrapał się po rozczochranej czuprynie

-Ile?- zapytałam wzdychając

-Rozmawiamy ze sobą raz w tygodniu, czyli za cztery dni by nie wzbudzić podejrzeń nie mogę częściej- wyjaśnił na co przytaknęłam

-Wiesz gdzie są teraz?- zapytałam z nadzieją

-Skontaktowali się z Archaniołem Irutielem który miał ich zabrać do Michaela- wyjaśnił, a ja zbierałam szczękę z podłogi.

Wika miała racje mówiąc że jej ojciec jest na Ziemi i do niego idzie lub już u niego jest. 

Zadowolona uścisnęłam chłopaka ze szczęścia dopiero po chwili zorientowałam się co ja zrobiłam.

-Przepraszam- odskoczyłam od niego- Ja nie chciałam

-Spoko nic się nie stało- zaśmiał się kręcąc głową- Ja nie parzę tak jak Alanon.

-Na Wiki jego dotyk nie działa- oznajmiłam zdziwiona

-Wiem byłem przy tym, to jest trochę dziwne nawet jak na nią- powiedział zastanawiając się chwilę

-I mi ty to mówisz- zaśmiałam się- Spędziłam z nią 6 miesięcy i widziałam wiele dziwactw w jej wykonaniu.

-Ona z Willem to się dopiero dobrali, Michel z Lucyferem to najwięksi wrogowie a ta dwójka jest parą. Co za paradoks- pokręcił głową

-Dwa przeciwieństwa- śmiali my się z Jackem.

Jack okazał się być fajnym rozmówcom i spędziłam u niego całe popołudnie, aż przerwał nam Brian wchodząc do pokoju.

-Nie przeszkadzam wam?- zapytał nas współlokator chłopaka

-Nie- pokręciłam głową wstając- Zresztą sama muszę się zbierać bo i tak się zasiedziałam- westchnęłam

-Kat!- zawołał za mną Jack- Wpadnij jeszcze kiedyś- zaproponował

-Na pewno- wyszczerzyłam się do niego

Przy kolacji siedziałam sama przy stoliku jedząc powoli naleśnika, gdy przysiadł się do mnie Brian z Jackem.

-A wy co tutaj robicie?- zapytałam chłopaków

-Jemy kolacje- powiedział Jack jakby była to najzwyklejsza rzecz na świecie

-A od kiedy przy tym stoliku?- pytałam dalej

- A od dzisiaj, a co nie wolno?- zapytał Brian

-Można tylko wy zawsze z resztą siedzicie- wyjaśniłam, chłopaki natomiast wzruszyli ramionami

-Dzisiaj sobie odmieniliśmy-wyszczerzył się Brian

-Czemu twój były chce nas zabić wzrokiem?- zapytał Jack i cała trójka spojrzała na bruneta który siedział na drugim końcu stołówki

-Niech się gapi- prychnęłam wkurzona- Te gały mu zaraz wyskoczą- syknęłam a chłopaki zaczęli się śmiać

-Wy naprawdę się nienawidzicie- chichrał się Jack

-Weź mnie nawet nie denerwój- fuknęłam na niego

Po kolacji wróciłam do pokoju, nie powoem że nie byłam szczęliwa że dopiekłam Samowi, jego mina mówiła sama za siebie. Przebrałam się w piżamę i usiadłam na parapecie patrząc w księżyc.

- Miałaś racje Wika że stąd uciekłaś- mówiłam sama do siebie- Tutaj teraz dzieją się straszne rzeczy, to nie ta sama dawna Akademia.

Anioł Piekieł Zakończona!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz