Rozdział 2

2.5K 243 53
                                    

Czasem zwykłe, z pozoru nic nieznaczące spotkanie,

może całkowicie odmienić Twoje życie.

Nawet jeśli niekoniecznie właśnie tego oczekiwałeś.


        Oliwia przeciągnęła się, czując jak jej zdrętwiałe mięśnie się napinają. Mruknęła pod nosem ciche przekleństwo. Nie była pewna ile spała. Była za to pewna, że wybrana przez nią pozycja wcale nie była dobrym pomysłem. Czuła się jak połamana, a zwykłe ubrania, których nie zmieniła na piżamy ani trochę nie podniosły jej komfortu.

        Rzadko zdarzało jej się tak po prostu zasnąć, bez żadnej chemicznej pomocy. Musiała być naprawdę wyczerpana, że jej się to udało...

        – Świetnie, nareszcie się obudziłaś. Już myślałam, że zapadłaś w jakąś śpiączkę – na dźwięk nieznajomego jej kobiecego głosu, rudowłosa gwałtownie podskoczyła na łóżku. Usiadła i ze zdezorientowaniem spojrzała na brunetkę siedzącą na przeciwnym łóżku. – Pasowałoby chyba poznać swoją współlokatorkę, co? – dodała z szerokim uśmiechem. – Raczej nie jesteś aspołeczna, nie? – zmrużyła oczy.

        – Umm... tak. Przepraszam, musiałam wczoraj zasnąć, gdy tu dojechałam – powiedziała, nerwowo przeczesując splątane włosy.

        – Spoko, rozumiem. A tak w ogóle to jestem Majka.

        Jej współlokatorka cała promieniała od szerokiego uśmiechu goszczącego na jej twarzy. Oliwia przyjrzała się jej uważniej i dostrzegła, że brunetka jest całkiem ładna. Brązowe loki okalały jej jasną twarz w kształcie serca. Uroku dodawały jej też duże zielone oczy otoczone ciemnym wachlarzem rzęs. A figurę miała idealną, podkreśloną zwiewną, czerwoną sukienką z czarnym paskiem.

        Była naprawdę ładna i do tego wydawała się bardzo sympatyczna. A Oliwia sama nie wiedziała czy to dobrze, czy nie... Czasem bowiem ci z pozoru najlepsi mogli okazać się najgorsi.

        Dodatkowo w swoim stroju czuła się przy niej niczym brzydkie kaczątko. I ten fakt wcale nie polepszył jej samopoczucia.

        – Oliwia, miło mi – powiedziała, wyciągając przed siebie dłoń.

        Postanowiła być miła, przynajmniej na tyle, na ile pozwalał jej charakter. Nie chciała już pierwszego dnia palić za sobą wszystkich mostów. W końcu planowała spędzić tam kilka najbliższych lat, więc robienie sobie wrogów już pierwszego dnia nie było dobrym wyjściem.

        – Miło mi – odparła promienie Majka i uścisnęła dłoń rudowłosej. – Chciałabym pomóc ci się rozgościć i w ogóle, ale umówiłam się z chłopakiem. Więc mam nadzieję, że jakoś dasz sobie radę – powiedziała, przygryzając wargę.

        – Tak, jasne. Idź do niego. Nie pozwól, by czekał zbyt długo – delikatnie się uśmiechnęła, czując lekki ścisk w brzuchu. – Ja i tak muszę się rozpakować.

        Oliwia wzruszyła ramionami i odwróciła wzrok, pozorując, że wszystko jest w porządku. Jednak z jakiegoś powodu, optymizm tej dziewczyny trochę ją dobijał... Sama nie potrafiła być taka radosna, więc jej towarzystwo lekko ją przygnębiało.

        Może i jej myślenie było nieco dziwne i odbiegało od norm, ale nie można było jej o to winić. Nie po tym jak bardzo zawiodła się na ludziach.

        – To świetnie. A właśnie, prawie zapomniałam. Dzisiaj o dwudziestej jest taka mała impreza integracyjna w „The King". Jakieś dwie ulice od akademika. Wpadnij.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz