Rozdział 13

1.9K 192 33
                                    

Możesz być najsilniejszy na świecie

i we wszystkim radzić sobie sam.

Ale czasem po prostu przychodzi moment,

gdy musisz poprosić o pomoc.

Wszyscy mamy swoje granice, prawda?


        Oliwia nigdy nie lubiła być od kogoś zależna i rzadko kiedy prosiła o pomoc. Już jako dziecko, widząc, że rodzice prawie się nią nie interesują, zaczęła radzić sobie sama. Odkryła, że w gruncie rzeczy wszystkie problemy może rozwiązać bez niczyjej pomocy. Nie potrzebowała łaskawego wsparcia wiecznie nieobecnych rodziców i było jej z tym dobrze. Do czasu.

        Potem zdarzyło się wiele sytuacji, po których niestety nie mogła powiedzieć tego samego... bo zwyczajnie nie umiała poradzić sobie z kolejnymi problemami.

        Przychodzi bowiem taki moment w życiu każdego człowieka, gdy potrzebujemy wsparcia, bo sami sobie nie radzimy. Niestety, Oliwia nie dostała tego wsparcia od nikogo. Wszyscy byli obojętni i tylko Michał starał się pomóc.

        Jednak po tylu latach samodzielności i poczucia, że jest się samym z każdym problemem, nie tak łatwo przyjąć pomoc. Wolisz udawać, że wszystko jest w porządku i świetnie radzisz sobie samemu.

        Jeśli masz wprawę, to nabierzesz wszystkich. W większości przypadków ludzie nie ingerują głębiej w twoje uczucia i patrzą tylko na twoją wypracowaną maskę.

        Jednak w końcu przychodzi moment, gdy już nikt ci w to nie uwierzy. W przypadku rudowłosej, moment jak ten na siłowni...

        Oliwia ledwo pamiętała wydarzenia sprzed dwóch dni. Wszystko zdawało się zamazane i zupełnie niezrozumiałe. Oprócz dwóch fragmentów.

        Pierwszy to ten, gdy jak głupia myślała, że Kuba jednak żyje i stoi parę kroków przed nią oraz ten cały ból z tym związany. A drugi to ten, gdy Antek trzymał ją w ramionach jakby była najcenniejszym skarbem na świecie, coś pięknego, co zamierzała zachować w sercu już na zawsze.

        Może i nie pamiętała dużo, ale za to świetnie znała skutek całego wydarzenia.

        Nie było już więcej mowy o dalszym wmawianiu wszystkim, że jest w porządku. To już nie miało sensu...

        – Oliwia Zakrzewska proszona do gabinetu pani doktor. – Z zamyślenia wyrwał ją głos młodej pielęgniarki w ogromnych okularach z niebieskimi oprawkami.

        Oliwia niepewnie uniosła wzrok i zdała sobie sprawę, że to już. Skończyło się przeciąganie nieuniknionego. Ponownie musiała iść i spowiadać się obcej kobiecie, a i tak wiedziała, że to nic nie da. Zbyt wiele razy to przerabiała.

        Bo jak ktoś, kto nie ma zielonego pojęcia, jak to jest być na twoim miejscu, ma ci w jakikolwiek sposób pomóc? Nikt nie jest w stanie wcielić się w twój ból, chyba że kiedyś przeżył to samo.

        – Dasz sobie radę? Jeśli chcesz to mogę na początku z tobą wejść – usłyszała cichy, kojący głos Michała.

        Spojrzała w jego niebieskie zmęczone oczy i lekko pokręciła głową. I tak zbyt wiele problemów mu sprawiała. Przez nią nagle musiał zostawić narzeczoną, by do niej przyjechać... Dziwiła się, że jeszcze nie miał jej dość. Nie rozumiała bowiem, że zależy mu na niej na tyle, by chciał, by była szczęśliwa i zdrowa.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz