Rozdział 3

2.5K 234 68
                                    

Czasem przyzwyczajenie po prostu zwycięża.

Przyzwyczaiłeś się do samotności i braku wsparcia,

więc teraz nie jesteś w stanie przyjąć pomocy. Boisz się.


        – Przepraszam, nie chciałem cię potrącić – usłyszała jego głęboki głos, przedzierający się przez głośną muzykę.

        Szeroko się uśmiechnął, a na jego twarzy pokrytej delikatnym zarostem ukazały się dwa małe dołeczki. Ten mały szczegół dodał mu jeszcze więcej uroku i jakiegoś rodzaju świeżości.

        Jednak chwilę później pomógł jej stanąć na nogi i cała bańka, w której się znajdowali nagle pękła. Oliwia powróciła do szarej rzeczywistości, która nie była żadną cholerną bajką.

        – Nie... to moja wina. Śpieszyłam się i nie patrzyłam, jak idę – odchrząknęła, chcąc ukryć swoje rozkojarzenie jego osobą. Zaczesała kosmyk rudych włosów za ucho i wymusiła delikatny uśmiech, który raczej przypominał grymas.

        Dopiero teraz, gdy stała naprzeciw niego, dostrzegła, jak wysoki był w rzeczywistości. Sama nie należała do najniższych osób ze swoim metr siedemdziesiąt dwa, ale on... miała wrażenie, że jest od niej wyższy o co najmniej dwadzieścia centymetrów. Uniosła głowę, skanując oczyma jego lekko umięśnioną klatkę piersiową odzianą w białą, bawełnianą koszulkę, i ramiona, które jeszcze przed chwilą szczelnie ją trzymały.

        A potem spojrzała na jego twarz i wcale nie zmieniła swojego zdania. Nieznajomy jej chłopak o ciemniejszej karnacji wydawał jej się równie piękny, jak chwilę prędzej. O ile można nazwać mężczyznę pięknym...

        Wąskie, jasnoróżowe wargi, ciemny zarost i czarne, krótko przystrzyżone włosy, pod linią których znajdowała się mała, jasna blizna. A przede wszystkim te brązowe oczy, które cały czas wpatrzone były prosto w nią.

        I właśnie ten fakt ją otrzeźwił. Chłopak przyłapał ją na bezczelnym wpatrywaniu się w niego. Zachowywała się jak jakaś głupia paniusia, która zakochała się od pierwszego wejrzenia.

        A taka nie była.

        – Nie musiałeś się fatygować, poradziłabym sobie – powiedziała najobojętniej jak tylko potrafiła, przybierając swoją codzienną maskę. – Następnym razem będę uważać.

        Odwróciła wzrok, wbijając go w ścianę naprzeciwko. Z jakiegoś powodu jej charakter nie pozwolił jej być całkowicie miłą. W końcu była znana jako zimna suka, której nikt nie obchodzi...

        A jeden głupi facet tego nie zmieni. Nawet jeśli jest cholernie przystojny.

        – Wiesz, wystarczyłoby zwykłe dziękuję – usłyszała jego rozbawiony głos, gdy odwróciła się gotowa odejść. Spojrzała na niego przez ramię i uniosła brwi. – Następnym razem, gdy mnie nie będzie postaraj się nie wylądować na podłodze. Nie chciałbym dowiedzieć się, że zostałaś stratowana – wzruszył ramionami, naśladując jej obojętność.

        A potem odszedł, zostawiając ją w kompletnym osłupieniu, z szeroko otwartymi oczyma.

        Oliwia zacisnęła pięści i boleśnie zagryzła wargę. Nie była przyzwyczajona, że ktoś gra w jej grę. Zazwyczaj to ona udawała zimną i obojętną, by bronić się przed zranieniem... a teraz ktoś odpłacił się jej tym samym. Najzwyczajniej w świecie odpłacił się jej pięknym za nadobne. I ten fakt strasznie ją zirytował.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz