Rozdział 29

1.9K 176 52
                                    

Nadzieja to taki mały człowieczek,

który siedzi ci na ramieniu i za każdym razem mówi,

że twoje nadzieje wcale nie są bezpodstawne.

Wiecie co wam powiem?

Wypieprzcie tego człowieczka jak najszybciej, daleko stąd.

Jeszcze nic dobrego mi nie przyniósł...


        – A nie sądzisz, że może rozmowa byłaby dobrym pomysłem? – zapytała kobieta, opierając ręce na brązowym, lśniącym biurku. Uważnie spojrzała na Oliwię i posłała jej spokojne spojrzenie. – Może gdybyś porozmawiała z tym Mateuszem, to łatwiej byłoby ci zamknąć rozdział związany z Kubą. Mogłabyś zakończyć tamten etap swojego życia.

        Oliwia zacisnęła dłonie w pięści i nabrała powietrza do płuc. Chociaż od spotkania z bratem Kuby minęły trzy dni, ona cały czas czuła się, jakby minęło zaledwie kilka chwil. Za każdym razem, gdy myślała, że jest w miarę stabilna emocjonalnie, ktoś udowadniał jej, że wcale tak nie jest. Tym razem był to Mateusz i uwolnił w niej wszystkie demony przeszłości.

        – Jak mam zamknąć ten rozdział, jeżeli to z mojej winy Kuba nie ma szansy na dalsze życie... Nie mógł skończyć szkoły, znowu się zakochać, wszystko zaprzepaściłam. Jak mam o tym zapomnieć? – szepnęła, chowając dłonie w przydługie rękawy, szarego, puchatego swetra. Skoda tylko, że ten sweter nie mógł ogrzać jej zmarzniętego serca... Tylko jedna osoba to potrafiła. – I chociaż wiem, że Mateusz ma prawo mnie nienawidzić, to nie potrafię słuchać... tego wszystkiego – pokręciła głową, czując kłucie łez w oczach.

        – Nie wiesz co Mateusz chciałby ci powiedzieć – westchnęła kobieta, przeczesując dłonią swoje czarne włosy. – Nikt nie każe ci zapominać, Oliwio. To oczywiste, że Kuba zawsze będzie w twoim sercu i myślach. Chodzi o to, byś wreszcie zrozumiała, że nie wszystko jest twoją winą. Musisz zrozumieć, że mimo tej strasznej tragedii, życie ciągnie się dalej i jestem pewna, że Kuba chciałby twojego szczęścia.

        – Skąd pani może o tym wiedzieć. Jedyne, czego jestem pewna to, że gdyby nie ja, Kuba chciałby żyć – powiedziała pewnie, unosząc wzrok i patrząc uważnie na kobietę.

        – Kuba cię kochał i to daje mi podstawy, by tak myśleć. W końcu, chcemy szczęścia osób, które kochamy, prawda?

        Oliwia poczuła nagłe ukłucie w sercu. Julia miała cholerną rację... w końcu, sama Oliwia z miłości do Antka pozwoliła mu odejść. Ponieważ go kochała i pragnęła jego szczęścia, pozwoliła mu dalej kochać kogoś innego...

        – Myśli pani, że – zaczęła rudowłosa, nie będąc pewną, jak sformułować swoje myśli. Od dawna w jej głowie krążyła ta obawa i nie potrafiła dłużej jej trzymać w tajemnicy. – Czy to, że ja się zakochałam... czy to jest złe? Bo ja cały czas mam wrażenie, że w ten sposób go ranię. Boję się, że Kuba wcale by tego nie chciał, w końcu mnie kochał i ja... tak okropnie się z tym czuję, bo ja mam tę możliwość, a on nie – wyznała, mrugając oczyma, by odgonić niechciane łzy.

        – Oliwio – szepnęła kobieta, niepewnie chwytając leżącą na biurku dłoń rudowłosej. Spojrzała na nią z przejmującym smutkiem w oczach i lekko pogładziła jej skórę. – Nie powinnaś myśleć w ten sposób. Kuba na pewno chciałby twojego szczęścia, a to, że po tym wszystkim zdołałaś oddać komuś swoje serce jest wspaniałe i piękne. Skoro potrafiłaś mu zaufać i powierzyć siebie, to musi to być naprawdę wyjątkowe uczucie, coś wartego starań. Jestem pewna, że Kuba byłby szczęśliwy, widząc cię z kimś, kto cię kocha i się tobą zaopiekuje.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz