Ważna notatka na dole! ;) A teraz miłego czytania :*
Czasem najbardziej ranimy się sami.
Nie potrafimy odpuścić i przestać się obwiniać.
Zamiast tego wolimy pozostać w tej błędnej karuzeli bólu
i sprawić, że od środka zniszczymy samych siebie.
Rzadko kiedy znajduje się ktoś, kto nas z tego wyciągnie...
Ale zawsze jest nadzieja.
Oliwia była cholerną egoistką i tchórzem, który nie potrafił stawić czoła rzeczywistości i swoim własnym czynom. A raczej właśnie to sobie wmawiała, dobijając siebie jeszcze bardziej.
W końcu, nie ona jedna przeżyła jego śmierć, nie ona jedyna bezpowrotnie go straciła. Nie ona jedyna musiała pochować go w tak młodym wieku. Osobą najbardziej cierpiącą w tym wszystkim był sam Kuba. To w końcu jego zraniła tak bardzo, że nie widział innego wyjścia z sytuacji. Zabił się, bo cierpiał... Wylądował na cmentarzu, bo go zabiła.
A co zrobiła ona? Zamknęła się na wszystkich, aż w końcu uciekła, by nie słyszeć tych wszystkich obraźliwych obelg, na które przecież zasługiwała... Wszystkie te słowa były przecież prawdziwe.
A teraz... znów uciekała przed czymś, do czego sama doprowadziła... To ona była winna i nie miała prawa użalać się nad sobą...
Właśnie takie myśli wmawiała sobie przez cały czas, gdy biegła. Biegła przed siebie, nie patrząc pod nogi i nie zwracając uwagi na jadące samochody. Chciała znaleźć się gdzieś daleko i móc się rozpłakać i obwiniać o wszystko, co się stało. Chciała móc być słabą chociaż przez moment, zdjąć tą maskę obojętności i siły. A potem czułaby ból, na który zasłużyła.
W końcu, to ona go zabiła i powinna cierpieć, czuć ból, jaki on czuł w tamtym momencie. Ból, jaki czuł, gdy odważył się na tak drastyczny krok.
Najpierw Kamil, a potem Kuba. Gdyby jej nie było, może wszystko byłoby inaczej, może dalej by żyli – pomyślała z goryczą. Może najzwyczajniej w świecie była przeklęta i nosiła za sobą tylko śmierć i ból...
Nic dziwnego, że rodzice tak bardzo jej nienawidzili. Wszystko niszczyła.
Powstrzymując głośny szloch, wbiegła do budynku akademika, mając gdzieś, że jest główną atrakcją wszystkich studentów. Przecież zasługiwała na ból.
Niech gadają, śmieją się i z niej szydzą... w końcu, nie było to nic, z czym wcześniej nie musiała się mierzyć.
W kilka sekund pokonała schody i tylko modliła się w duchu, by nikogo nie było w pokoju. I nie było, była sama, tak jak na to zasługiwała.
Dopiero wtedy, gdy zamknęła za sobą drzwi, odgradzając się od wszystkich ciekawskich spojrzeń – rozpłakała się. Płakała głośno, trzęsąc się od wstrząsających nią szlochów i ledwo oddychając. Płakała, bo nie miała siły, płakała, bo myślała, że to naprawdę on. Płakała, bo pokazała swoją słabą stronę. Odkryła siebie, a to nie mogło skończyć się dobrze.
– Jestem tak żałośnie słaba – szepnęła drżącym głosem, zaciskając pięści we włosach. – Tak żałosna – mocniej zacisnęła palce, czując lekki ból.
CZYTASZ
Szukając ukojenia
RomanceIle razy słyszeliście o czyimś samobójstwie z powodu niespełnionej miłości? Ile razy myśleliście o tym, jak można odebrać sobie życie z takiego powodu? Przecież zerwanie z ukochanym to nie koniec świata, prawda? Jednak twoja perspektywa patrzenia na...