Rozdział 22

1.8K 162 47
                                    

Uwaga! Wiem, że pewnie nikt się tym nie przejmie, ale żeby nie było, że nie ostrzegałam :P W rozdziale występują treści dozwolone od lat 18. Miłego czytania :**


Ludzie nazywają tę czynność bardzo różnie:

seks, uprawianie miłości, pieprzenie się

i milion innych określeń.

A ja nazywam to niesamowitą bliskością z tobą,

połączeniem się dwóch ciał, zarówno fizycznie, jak i duchowo.

To bliskość, która wskrzesiła mnie do życia, by potem odebrać mi duszę.


        – Jak, dlaczego? To byłeś ty – wyszeptała rudowłosa, pomiędzy kolejnymi pocałunkami, czując napierające na nią biodra czarnowłosego, a co za tym idzie czuła także jego twardą już męskość.

        Oliwia cicho jęknęła, niemal omdlewając w jego ramionach, a potem poczuła lekki chłód spowodowany zwiększeniem dystansu między nimi. Antek oparł swoje czoło o jej, a dłonie położył na jej policzkach, gładząc delikatną i jedwabistą skórę.

        – Nie przeproszę cię za to – pokręcił głową, patrząc na nią błyszczącymi oczyma. – Pragnąłem tego, tak jak pragnę tego momentu – wyszeptał, a jego gorący oddech owiał jej twarz. – A teraz bądź cicho, bo cię potrzebuję... Nic już nie mów, tylko czuj.

        – Ale – szepnęła, zatrzymując jego usta swoją dłonią. Spojrzała mu głęboko w oczy i sama nie wiedziała skąd ma tyle silnej woli, by powiedzieć cokolwiek. – Jeśli teraz nie przestaniemy... Nie możemy, spłoniemy za to w piekle – jęknęła, gdy jego usta przesunęły się do płatka jej ucha.

        Zatrzymał wargi na jej uchu i lekko przygryzł je swoimi zębami.

        – Trudno, mogę zaryzykować. Więc spłońmy w piekle – szepnął zmysłowym, zachrypniętym głosem, który dotarł do każdej rozpalanej komórki jej ciała.

        I nieważne, co było dobre, a co złe. Oliwia nie potrafiła dłużej walczyć z własnym sercem. Nie umiała i nie chciała. Nie liczyło się już, jak ogromny błąd popełniała. Było tylko tu i teraz, konsekwencjami zajmie się później.

        Ich wargi ponownie złączyły się w namiętnym, gorącym pocałunku. Oliwia czuła jakby płonęła. Sapnęło cicho, gdy poczuła jego dłonie na swoich pośladkach. Antek uniósł ją lekko do góry, a Oliwia mimowolnie oplotła go nogami i rękoma. Nie była w stanie powiedzieć, gdzie szedł, była zbyt zajęta ich ocierającymi się o siebie językami i rozpalonymi ciałami. Dopiero, gdy poczuła pod sobą miękką pościel, zrozumiała prawdziwość tej sytuacji, która uderzyła w nią z ogromną siłą. Ale rozsądku już nie było, zostało tylko serce i ciało.

        Czarnowłosy zawisł nad nią, a potem przejechał językiem po jej ustach, prosząc o dostęp do ich wnętrza. Cicho jęknęła i uchyliła wargi, a potem poczuła jego gładki, ciepły język na swoim. W jej brzuchu stado motyli zerwało się do lotu, a w podbrzuszu poczuła niesamowite ciepło.

        – Jesteś cudowna, wiesz? Nigdy, nigdy w to nie wątp – szepnął Antek, odsuwając się od niej kilka centymetrów. – Ufasz mi? – zapytał drżącym głosem.

        Spojrzał jej głęboko w oczy, a ona bez wahania pokiwała głową, wpatrując się w jego głębokie, iskrzące, brązowe tęczówki. Ufała mu, nawet jeśli nie powinna. Ufała i w tym momencie była w stanie zrobić dla niego wszystko, nieważne, jakie miałoby to mieć dla niej skutki.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz