Rozdział 28

1.7K 172 34
                                    

Myślisz, że jeden błąd może zniszczyć wszystko?

Bardzo się mylisz.

Prawdziwy przyjaciel nie zostawi cię tylko dlatego,

że twoja przeszłość nie jest krystaliczna.

Prawdziwy przyjaciel wiele zrozumie

i przede wszystkim nigdy cię nie zostawi.

Nieważne, co zrobisz...


        – To nie tak – blondyn gwałtownie pokręcił głową. – Proszę, tylko mnie wysłuchaj, Oliwio. Ja muszę ci coś...

        – Nie, nie chcę tego słuchać – niemal warknęła, zła na własną wrażliwość.

        Nie chciała się przy nim tak po prostu rozpłakać, nie chciała pokazać, że wygrali i całkowicie ją zniszczyli. Nie chciała dać mu tej satysfakcji. Dlatego w następnej chwili odwróciła się, zaciskając zęby i robiąc kilka kroków w stronę wejścia do klubu. Musiała naprawdę bardzo się starać, by zwyczajnie się nie rozpłakać.

        Niestety jak na złość, Mateusz nie chciał dać jej spokoju i nie pozwolił jej tak po prostu odejść.

        – Poczekaj. Proszę, nie uciekaj. Kuba chciałby, byś o tym wiedziała, musisz wiedzieć – powiedział drżącym głosem, zatrzymując ją silnym uściskiem na ramieniu.

        W Oliwii zawrzało, a jej serce zawiązało się w supeł. Została odwrócona w jego stronę i jedyne co mogła zobaczyć, to niesamowite podobieństwo do Kuby. A ten fakt jeszcze bardziej ją rozwścieczył i złamał.

        – Nie masz prawa tak mówić – krzyknęła, próbując wyrwać się z jego uścisku. Niestety, chłopak cały czas trzymał ją wystarczająco mocno, by nie uciekła, ale niewystarczająco, by ją zranić. – Dlaczego musisz to robić? Czemu nie zostawicie mnie w świętym spokoju?

        – Oliwia, ale to ważne... to nie tak, jak myślisz – pokręcił głową, patrząc na nią błagalnie.

        – Co, co jest ważne? To, że jestem pieprzoną morderczynią, że zabiłam twojego brata? Tak, zrobiłam to, może nie dosłownie, ale jednak. Doprowadziłam do śmierci Kuby. Wiem o tym i nie musicie mi o tym wiecznie przypominać. Uwierz, że sama nie mogę się z tego otrząsnąć i nigdy tego nie zrobię, ale nie musisz tego pogarszać. Co mam zrobić, byście wreszcie dali mi spokój? Mam spocząć obok niego, tego chcesz? Uwierz, że też bardzo bym tego chciała – nie myślała i nie dawkowała swoich słów. Chciała tylko, by zrozumiał jak bardzo ją ranią. – I co tak na mnie patrzysz? Przecież taka właśnie jest prawda. Przecież chcieliście, żebym spłonęła za to, co zrobiłam, czego jeszcze chcecie? – zakończyła, łamiącym się głosem.

        W jego oczach mogła ujrzeć ból i wiedziała, że było to spowodowane wspomnieniem Kuby. A przynajmniej tak myślała... Bo przecież nie mógł się nią przejmować, nienawidził jej...

        I może uciekłaby, wykorzystując jego chwilowe oszołomienie i otępienie. Może uciekłaby, gdyby nie usłyszała jak coś upada, głośno uderzając o chodnik.

        Wystraszona odwróciła się za siebie, a jej serce stanęło. Przez dosłownie kilka sekund w ogóle nie oddychała, mając wrażenie, że nie posiada już tej zdolności, a gdy zdrowe myślenie wróciło zrozumiała, że wszystko zaprzepaściła. Przełknęła ślinę i przyłożyła drżącą dłoń do ust.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz