Rozdział 24

1.8K 176 33
                                    

W życiu dokonujemy masę głupich wyborów.

Jedne są mało znaczące,

a od innych może zależeć nasze życie.

Prawdziwą sztuką jest dostrzec swój błąd

i postarać się go naprawić.

O ile nie jest jeszcze za późno...


        Chłopak wciągnął drażniący dym papierosowy do płuc, a chwilę później głośno zaczął kaszleć, łapiąc się za klatkę piersiową. Zdenerwowany szybko go zgasił i wyrzucił przez barierkę balkonu, mrucząc pod nosem ciche przekleństwa. Dawno nie miał w ustach nic tak ohydnego.

        – Jak ona może palić to gówno? – mruknął rozdrażniony. – Ani to dobre, ani tym bardziej zdrowe. Nie powinna palić.

        Westchnął cicho i oparł się o mur budynku. Uniósł głowę do góry, wpatrując się w gwiazdy. Miał nadzieję, że może go to trochę uspokoi, ale niestety, nie bardzo pomagało. Obawiał się, że tylko jej obecność mogłaby pomóc w tamtym momencie i to było straszne...

        – Może po prostu ją o to zapytaj – usłyszał, a potem kątem oka zobaczył, że Marcin siada tuż obok niego, trzymając w dłoni kubek herbaty. – Kto ma wiedzieć, jeśli nie Oliwia?

        – Żeby jeszcze chciała ze mną rozmawiać – szepnął niepewnie czarnowłosy, wciąż wpatrując się w małe, jasne punkciki na ciemnym niebie. – Doszło już nawet do tego, że przede mną ucieka – prychnął.

        – Skoro uciekła, to widocznie miała jakiś powód, prawda? – zaczął Marcin swoim pouczającym tonem. – Nie uciekłaby, gdyby była szczęśliwa.

        – Nawet nie pozwoliła mi tego wyjaśnić... ja, nie chciałem udawać, że nic się nie stało. Chciałem porozmawiać, chciałem – zaciął się, bezradnie spuszczając głowę w dół. Zacisnął pięści i wciągnął mroźne powietrze przez nos.

        Czuł się zupełnie pokonany i tak bardzo żałosny. Od tamtej nocy nie był sobą... każda czynność wydawała mu się mechaniczna i nie potrafił się na niczym skupić. Za każdym razem jego myśli wędrowały w kierunku rudowłosej. Nie mógł spać, bo gdy tylko kładł się do łóżka, wracał do niego obraz jej nagiego ciała. Przypominała mu się jej delikatna skóra, słodkie pocałunki i ta niesamowita przyjemność.

        Czuł się, jakby Oliwia rzuciła na niego jakąś klątwę...

        Najgorsze było to, że zdawał sobie sprawę, jakie świństwo zrobił, a mimo to nie był w stanie przestać o tym myśleć. Miał dziewczynę, a przespał się z Oliwią, niemało ją przy tym raniąc. Dobrze wiedział, jak delikatna jest, a mimo to pozwolił, by emocje nim pokierowały. Był samolubny i nie myślał o skutkach swoich czynów. Nie myślał o tym, ile osób zrani...

        A mimo wszystko jej obraz wracał. I te oczy, które tamtej nocy przeszywały go swoim spojrzeniem. Nie potrafił zapomnieć tego spojrzenia.

        – Oboje czasem działacie bardzo pochopnie, wiesz? A potem za cholerę nie potraficie przyjąć czyjejś pomocy i to mnie cholernie wkurwia, wiesz? – Marcin powiedział zdenerwowanym głosem, uderzając Antka w ramię.

        – Co mam ci powiedzieć, co? – zapytał, podnosząc głos.

        Uniósł głowę i ze złością spojrzał na przyjaciela. Nienawidził tego, że Marcin zazwyczaj miał cholerną rację.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz