Rozdział 10

1.9K 187 46
                                    

W dzieciach jest coś pięknego i magicznego.

Tylko one potrafią być tak pozytywne

i przede wszystkim potrafią kochać najmocniej na świecie.

Ale czasem bywają też smutne i to powinniśmy jak najszybciej zmienić.


        Oliwia szła ulicą, szczelnie owinięta szarym płaszczem. Rude loki miała związane w wysoki kucyk, który podskakiwał do góry z każdym jej krokiem.

        Wybrała się w sobotni ranek do galerii z zamiarem kupna jakichś zimowych butów, ale jak to ona, zawsze miała pecha. Albo rozmiary były nie takie jak potrzeba, albo zwyczajnie jej się nie podobały. Tak, to się nazywa codzienność kobiety na zakupach.

        A co działo się w jej życiu? No cóż, półtora miesiąca szkoły minęło niczym pstryknięcie palcami. Oliwia pamiętała jak jeszcze niedawno po raz pierwszy przekroczyła próg uczelni, a teraz była już połowa listopada. Na dworze było coraz chłodniej i nawet święta były coraz bliżej.

        Nie wiedziała, kiedy ten czas przeleciał jej między palcami...

        Sporo czasu już minęło, a jeszcze więcej się zmieniło w jej szarej rzeczywistości. Miała dwójkę oddanych przyjaciół, z którymi zawsze mogła porozmawiać. Miała Michała, do którego zawsze mogła zadzwonić. Studia sprawiały jej ogromną przyjemność. Nie musiała słuchać upokarzających komentarzy rodziców i sąsiadów.

        A do tego Antek. Chłopak, który zaczął zmieniać jej spojrzenie na mężczyzn. I chociaż może ich relacja nie wyglądała do końca tak, jak w jej najskrytszych marzeniach to musiała przyznać, że przyjaźń z czarnowłosym wiele jej dawała. Zauważyła, że mogli porozmawiać ze sobą na wiele tematów. Potrafili śmiać się z głupot i siedzieć w milczeniu. Było to dla niej naprawdę piękne i wartościowe, dlatego postanowiła brać tyle, ile była w stanie.

        Jeśli nie mogła mieć go na własność to wolała się z nim chociaż przyjaźnić. W końcu nie możemy mieć wszystkiego, prawda?

        A co do jej problemów sennych... Cóż, nie zniknęły i po jakimś czasie była zmuszona porozmawiać o tym z Michałem. Oczywiście ten od razu zapisał ją na wizytę do psychologa, do którego miała się udać już za kilka dni.

        Z jej samopoczuciem bywało różnie, czasem czuła się dobrze, a czasami była wrakiem siebie i miała ochotę zasnąć na kilka najbliższych miesięcy. Te huśtawki nastroju naprawdę ją męczyły, ale czy mogła coś na to poradzić...

        Michał twierdził, że szczera rozmowa ze specjalistą jej pomoże, więc Oliwia zgodziła się, ale było to raczej po to, by mężczyzna się nie denerwował. Odwiedziła w przeszłości niejednego psychologa i żaden z nich tak naprawdę jej nie pomógł. Dlatego nie sądziła, by teraz było inaczej.

        Żaden z nich po prostu nie jest w stanie wyobrazić sobie tego, co ona czuje i co dzieje się w jej głowie.

        Dziewczyna szła przed siebie, dopóki jej wzroku nie przykuło małe dziecko na drewnianej, zielonej ławce. Chłopiec siedział ze spuszczoną główką i machał nogami. I może nie powinna się tym zainteresować, może powinna przejść obok obojętnie jak dziesiątki innych osób, ale nie potrafiła.

        Wyglądał na smutnego, a na dodatek nie miał więcej niż dziewięć lat. Nie mogła tak po prostu przejść obok. W końcu, mógł potrzebować pomocy, a obok niego nie widziała nikogo dorosłego.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz