Rozdział 16

1.9K 175 34
                                    

Pod osłoną nocy i ciemności może zdarzyć się wszystko.

Możesz stracić wiele, albo zyskać jeszcze więcej.

Pośród ciemności może bowiem spełnić się twoje największe marzenie.


        – Ja naprawdę już więcej w siebie nie wcisnę, dziecko. Jesteś cudowna, ale zaraz pęknę.

        Na ustach mężczyzny pojawił się delikatny uśmiech, a w zmęczonych oczach widziała radość. W tamtym momencie zmarszczki wokół oczu nie wyglądały na dowód starości, a oznakę radości malującej się na całej jego twarzy.

        Staruszek oparł plecy o ścianę i szczelniej otulił się tym razem niezniszczonym kocem.

        Tak jak rudowłosa sobie postanowiła, zaprowadziła Grzegorza do schroniska dla bezdomnych. Owszem, nie było to łatwe zadanie dla jednej, niezbyt silnej nastolatki i ledwo chodzącego staruszka. Jednak miała w sobie na tyle motywacji i samozaparcia, by się nie poddać, zwłaszcza, że pojedyncze osoby, które ich mijały nie garnęły się do pomocy. Ale cóż, takie jest dzisiejsze społeczeństwo...

        W każdym razie, w końcu się jej udało, a mężczyzna mógł otrzymać ciepłe jedzenie, miejsce do spania i przede wszystkim opatrzenie nogi.

        I pomyśleć, że mogła wcale nie zainteresować się tymi hałasami dobiegającymi z ciemnego zaułka...

        – No dobrze, jeśli tak mówisz.

        Oliwia odstawiła talerz z zupą na szafkę obok, a potem rozejrzała się po pomieszczeniu. Na ten widok serce ściskało się jej w piersi, bo jaka to była sprawiedliwość? Ona mogła mieć wszystko: najnowsze ciuchy, kosmetyki czy telefon. Nigdy nie musiała się bać, że czegoś jej zabraknie, przynajmniej z rzeczy materialnych. Jej rodzinę było stać na wszystko, podczas gdy tych ludzi nie było stać na kromkę chleba.

        Dobrze, że chociaż istniały takie miejsca jak to.

        – Wiesz, bardzo miło mi się z tobą rozmawia, ale chyba powinnaś już wracać, co? Na pewno przyjaciele będą się o ciebie martwić, że tak długo nie wracasz.

        – Tak, jest dość późno – westchnęła cicho.

        Na dodatek telefon miała rozładowany i w żaden sposób nie mogła poinformować Marcina czy Asi, że wszystko jest w porządku. Czekał ją powrót autobusem, bo w tamtych okolicach raczej ciężko było o taksówkę. I już w tym momencie wiedziała, że dostanie niezły ochrzan od przyjaciół.

        – Jestem ci bardzo wdzięczny, dziecko – powiedział mężczyzna i delikatnie chwycił ją za dłoń. – Niełatwo spotkać takie osoby jak ty. Mało już takich zostało.

        – Zrobiłam to, co należało.

        – Ale nie każdy by się na to zdecydował. Uwierz mi, bo już dość długo żyję na tym świecie.

        – Hmm... może – westchnęła. – Co ty na to, żebym za jakiś czas cię odwiedziła? Obiecałeś mi opowieść o twojej żonie.

        I już nie chodziło tylko o tą opowieść ich historii miłosnej. Oliwia w jakiś sposób bardzo polubiła tego siwiejącego staruszka z bagażem doświadczeń. W pewnym sensie byli do siebie podobni, a ona poczuła potrzebę pomocy mu.

        Czuła się za niego odpowiedzialna.

        – Z miłą chęcią, Oliwio. Zawsze będziesz tu mile widziana – powiedział z uśmiechem. – Wiele ci zawdzięczam.

Szukając ukojeniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz